Strony

19 listopada 2015

Studia

Z pracą dalej cienko. Ruszyło o tyle, że przynajmniej mam już ustalony temat, wiem jak brzmi.
Zaczęłam pisać projekt do II rozdziału, ale ciągle coś nie tak. Ech.. Denerwuje mnie to seminarium, dlaczego inne grupy mają spotkania indywidualne albo nawet jeśli grupowe, to nie co tydzień, a co dwa tygodnie - a my co tydzień i nic z tego nie wychodzi, bo na każdą osobę jest niecałe 10 minut?
Słabo jest...
Dochodzą inne przedmioty, zaliczenia w trakcie semestru, do tego jeszcze remont w domu, który zaplanowała moja siostra... Nie ogarniam, naprawdę.
Dziś zaliczyłam migowy. Super przedmiot, będzie mi go brakować, bo naprawdę go polubiłam i bardzo dobrze mi szedł.


Spowiedzi, brakuje mi spowiedzi... Niby w stanie łaski, ale robię się jakaś taka duchowo "zasiedziała."  Jakkolwiek to brzmi...
Kumpela zaczyna jutro postulat... Zazdroszczę...
Bo wie, że to jest to miejsce i może realizować to, co kocha, to na czym jej zależy, to czego On chce,
w końcu jest szczęśliwa...

A ja?
Nie czuję się szczęśliwa.
Niech te studia się już skończą. Licencjat wystarczy, naprawdę.

04 listopada 2015

Bez zmian

Na uczelni tyle się dzieje. Niebawem koniec migowego i braila. Taka szkoda.
Jezu, nie daję rady na seminarium. Problemy z pracą mocno mnie dołują...
Nie wiem co to będzie, naprawdę...
Za tydzień 11.11 - wolne, więc seminarium dopiero za 2 tygodnie. Jak dobrze.

W kwestii duchowej - bez zmian.
Wciąż brak spowiednika, z kierownictwem coś się osłabia, sama nie rozumiem czemu...
Wspólnoty w sumie brak.. Zamówiłam podręcznik z formacją na dość długi czas, ponoć zbiorą się osoby, które też tego chcą i stworzymy grupę, no ale sama nie wiem... Z jednej strony chyba chciałabym formować się indywidualnie a nie w grupie, ale spotkania w grupie mogą bardziej mobilizować.  Zobaczy się.