Strony

27 kwietnia 2009

Odnów mnie..

"Uczyń mnie gałązką w krzewie winnym,
Duchem płonącym jak ognisty krzew,
Niech liście me nie zwiędną nigdy,
Oczyść mnie i pozwól w Sobie trwać..

Odnów mnie, daj przynosić dobry owoc..
Wyzwól mnie i nowe życie daj..
zasadź mnie nad płynącą żywą wodą.

Uświęć mnie i naucz w Sobie trwać...

Ty, którego miłuje dusza moja,
wskaż mi, gdzie pasiesz stada Swe..
Ku źródłom wody żywej mnie prowadź,
Bym nie błąkał się, szukając Cię. "

z wykonaniem, bo muzyka tak pięknie komponuje się tu ze słowami... http://www.youtube.com/watch?v=Mx_w2kNKd-w

----
Jezu...
już nie tyle krzyk mi przeszkadza, co rozmowy ludzi wokół..
wszystko drażni.. potrzebuję ciszy..
w niej wszystko jest takie piękne..
w ciszy ma dusza odpoczywa..
umiłowałam ją sobie szczególnie od ostatniego roku..
pragnę ciszy, spokoju, Ciebie..
i chcę trwać nie tylko przy Tobie.. ale i trwać w Tobie..

Jezu.. powtórzę za słowami tej pieśni.. :
"TY, którego miłuje dusza moja..
wskaż mi, gdzie pasiesz stada Swe.."

nie umiem wyrazić tego, iż mimo faktu że jest ciężko wewnętrznie,
to wszystko we mnie aż kipi miłością!..

chyba tylko TY potrafisz to zrozumieć.. ;)

24 kwietnia 2009

Doprowadzona do pionu :D

Jezu..
wczorajszy dzień to była katastrofa..
wujek ze swoim kolegą przyszli skończyć skręcanie mebli..
mama "dała czadu" tak, że do końca dnia ryczałam jak bóbr..
ale powód zostawię dla Ciebie..
proszę Cię.. pomóż mi wychodzić do niej z miłością,
bo nie potrafię tego...
nie umiem darzyć ją szacunkiem..
już nie po tym wszystkim..
proszę Cię, uzdrawiaj moją relację z nią..
bo tu potrzebne jest uzdrowienie..

czasem nie mam siły się jej sprzeciwiać,
bo ona jako choleryk krzyczy, wrzeszczy, a ja nienawidzę krzyku..
boję się go, na samą myśl o nim mam ochotę się gdzieś schować..
a ona ciagle wrzeszczy i ja z moją wysoką wrażliwością już nie wytrzymuję..
wiem, że to ucieczka, może i usprawiedliwianie..
tak więc, proszę - uzdalniaj mnie do kochania ją pomimo wszystko..

agresja, złość?..
mam spokojną naturę, rzadko się wściekam,
ciężko wyprowadzić mnie z równowagi.
jej się umiejętnie ewidentnie udaje..

----
Jezu..
Po Spowiedzi jesteśmy blisko :)
wiem, że przychodzisz do mnie w codzienności i w niej się spotykamy, ale...
ja tak bardzo tęskniłam za Tobą.. Tobą w Komunii Świętej..
Tobą - Jezusem Eucharystycznym!...
Eucharystia.. tak. to takiego spotkania potrzebowałam..
osłabiłam się, potrzebowałam Ciebie i Twego Ciała, by się pokrzepić, umocnić..
dziś, gdy przyjęłam Cię do serca,
pojawił się wielki uśmiech, że znów wrócą Eucharystie,
bo znów wszystko wróci do normy,
a tamto to był dwutygodniowy koszmar, który na szczęście już się skończył :)

proszę.. ucz mnie miłowania wszystkich...
zwłaszcza tych, którzy mnie ranią i zadają ból..
Ty wiesz, że to ją mam na myśli..
pragnę mieć ze wszystkimi ludźmi dobrą relację..
Kocham Cię, Jezu, i ufam Ci bezgranicznie..

16 kwietnia 2009

Poświątecznie..

"O cuda, cuda dzisiaj niepojęte..
Cóż Ci się, Jezu, spodobało we mnie,
żeś z tronu chwały zszedł w mej duszy ciernie??...

Jezus jest we mnie, w moim sercu żyje..
On jest mój, a ja Jego wyłącznie, jedynie..
Serce Jezusa w moim sercu bije,
Krew Prznajświętsza w moich żyłach płynie"..

każde słowo/zdanie innym kolorem,
bo każde ważne na swój sposób..

--
Po Świętach..
Jak je spędziłam?..
na skręcaniu mebli...
pokłóciwszy się z mamą o to, że w Święta się nie pracuje, a odpoczywa..
z siostrą o to, że nie mam jak się uczyć do matury przez ten bałagan..
nawet nie wiem, gdzie jaka książka się znajduje..
a matura coraz bliżej..
masakra..

czasami aż ręce mi przez nie opadają..
ale dobrze, że jest Jezus...
---
modlitwa PŚ?
codzienna Eucharystia?..

gdzieś to wszystko się zatraciło..
umacniaj mnie proszę, bo widzę, jak bardzo słaba jestem...
wystarczy drobiazg i.. trach - słabnę..

trzymam się Twojej ręki, Przyjacielu..
razem idziemy i przejdziemy przez to wszystko..
dziś doszły łzy.. pierwszy raz od dawna..
już nie mogłam..
na szczęście były one na modlitwie..

proszę Cię, przymnóż mi wiary!...

--
nocna modlitwa Koronką z przyjacielem..
nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczy
i jakże piękne to dla mnie.. :))
dziękuję!!

12 kwietnia 2009

Triduum i trochę przed :)

c.d rekolekcji u Franciszkanów..
o. Michał jest niasamowity..

Przy wystawieniu NS zrobił rewizję życia od okresu prenatalnego do teraz,
ale i w słowach adresowanych do małżonków można było znależć coś dla siebie..
i to wcale nie było wynajdywanie na siłę..
zadawał pytania o wszelkie rany, lęki, słabości z okresu całego naszego życia..
Poczułam się tak, jak bym miała doskonały materiał na Generalkę.
ale nie.. jeszcze nie potrafię..
na wieczornej modlitwie wypisałam sobie co nieco..
ale to pozostaje tylko dla Niego... no i może dla jeszcze kogoś.
----
Triduum..
Wielki Czwartek - u nas..
Czytanie modlitwy powszechnej..
na koniec jeszcze składanie życzeń księżom publicznie..
jeszcze w zeszłym roku nie odważyłabym się..
a teraz?..
no problem..
Dzięki Jezusowi uczę się tej odwagi... ;)

Ale prawda jest taka, że...
 trzeba odciąć gałęzie drzewa, które nie owocują..
co jest tą gałęzią?..
znam odpowiedź..
OAZA.
jednak ciężko rzucić coś, w czym trwało się tyle lat..
tym bardziej, że to były najpiękniejsze lata w moim życiu..
ale jeśli zamiast zbliżania się do Niego, oddalam się od Niego właśnie przez nią?..
większe owoce są z modlitwy, Eucharystii i w ogóle sakramentów..

odchodzę...
i tak długo z tym zwlekałam..
podejmuję tę decyzję, póki jeszcze trwają Święta i jestem umocniona..
gdy osłabnę, nie będę miała sił na dokonanie tego wyboru...
przemodlone już jest.. przegadane także..
teraz tylko decydujący krok...
--
Wielki Piątek?..
popołudniowa adoracja..
trudny dzień.. ciężki wewnętrznie..

wkurzyłam się, bo siostra włączyła muzykę na cały regulator..
i to jeszcze w taki dzień..
"nic mnie nie obchodzi, że dziś jakiś Wielki Piątek jest"
przykro ;( i to bardzo...
bo mnie obchodzi!..
bo to dzień, w którym mój Przyjaciel umiera..

lecz.. z tej śmierci życie tryska ;)
"Bo nie ma większej miłości niż ta, gdy Ktoś życie oddaje, bym ja mógł żyć.." ;)

bez Jego śmierci nie byłoby zmartwychwstania :P
--
Wigilia Paschalna u Franciszkanów..
Noc zmartwychwstania..
Trochę przysypiałam...
ale...
podeszłam też do Najświętszego Sakramentu...
oddałam tyle rzeczy, które mnie trapiły..
rany, lęki, różne trudne sytuacje..
ale też dziękowałam za cały rok, za wszelkie łaski, a sporo ich było..

potem klęczałam/ siedziałam na schodach przy ołtarzu i patrzyłam na Ciebie..
miałam gdzieś to, co pomyślą sobie w tej chwili ludzie..
w swoim świecie z Tobą, Jezu :)
czas płynął.. a ja byłam z Tobą...
trochę śpiewu, trochę ciszy..
często po prostu tylko na Ciebie patrzyłam..
i to patrzenie w Twą stronę było najwspanialsze...
czy uśmiechałeś się do mnie?.. czy mi się to wydawało?..
było tak dobrze, tak wspaniale, że wrócić do ławki się nie chciało..
poczułam się na tym uwielbieniu tak namacalnie w ramionach Miłości..
Miłości, która porwała mnie i pochwyciła.

radość ze zmartwychwstania?
tak... ale bardziej na spokojnie w tegoroczną Wielkanoc..
wyciszona raczej w tym roku, aniżeli skacząca z radości zmartwychwstania..
po prostu z uśmiechem..