Strony

25 września 2015

Koniec praktyk

Praktyki szczęśliwie zakończone. Kryzysy przychodziły bardzo często, głównie z powodu utrudnionej komunikacji z wychowawcami. Jednak były niezwykle piękne sytuacje, kiedy dzieci trzymały mnie za ręce, obejmowały, czując się u mnie bezpiecznie. Kiedy mogłam otrzeć łzy z tych małych twarzyczek, rozwiązać jakiś problem, pomóc się ubrać. Miłe było, jak dzieci niemalże biły się o mnie w czasie zabaw, bo chciały mieć mnie na wyłączność. Tyle pięknych sytuacji a ostatniego dnia mała Julcia, wtulona we mnie, mocno zapierała się nogami, aby nie puścić mnie do domu. "A kto mi będzie teraz sznur trzymał?"
Gdzieś tam łzy kręciły mi się w oczach, bo mocno zżyłam się z tymi dzieciakami. Kochane moje berbecie. Na koniec prosiłam łobuzującą Julcię, by się ładnie uczyła i była grzeczną dziewczynką. Obiecała mi to! :) Tak sobie myślę: szkoda, że już koniec. Naprawdę! Teraz czasem spotykam tych małych brzdąców na osiedlu. Ich radość na mój widok i słowa "dzień dobry" radują moje serce.

Dotknęłam, jak bardzo wielka odpowiedzialność spoczywa na wychowawcach i pedagogach. Co najciekawsze - kiedy w czasie modlitwy powszechnej jakiś czas temu było wezwanie dotyczące wychowawców i pedagogów - czułam, że jest ono do mnie i o mnie! Wsiąkłam, ale cieszy mnie to. Czasem się zastanawiam się, kto komu więcej dał - ja im, czy one - mi. Myślę, że chyba one - mi.
Czemu? Był to dobry czas radzenia sobie i opanowywania emocji. Wyjścia ze swojego wewnętrznego światka, bycia dla innych, poczucia odpowiedzialności za drugiego; przyjęcia bezradności, bezsilności drugiego i spieszenia z pomocą, nauka akceptacji bezwarunkowej, obserwacja szczerości, spontaniczności, czas doświadczenia ogromnej ufności ze strony dzieci jak mimo że mnie nie znają trzymają mnie za ręce, dają się prowadzić, pytają się mnie, czy mogą iść do łazienki, napić się, pytają o pozwolenia. Ich zależność mnie urzekła. Czasem przytulałam jakieś dziecko, gdy było w potrzebie, choć sama chętnie chciałabym, aby mnie przytulono. Ocierałam im łzy, a sama często chciałam się rozpłakać. Ciekawy czas.

 Panie, Ty też ocierasz mi łzy, przytulasz, jesteś dla mnie jeszcze bardziej delikatny i pełny miłości niż ja byłam dla tych dzieci, choć starałam się je pocieszać i wspierać tak, jak Ty byś to zrobił i jak sama chciałabym być traktowana. Byłam zatroskana o nie całym sercem, a jak bardzo i o ileż bardziej Ty jesteś zatroskany o mnie? Panie, pomóż mi być tak zależną od Ciebie, jak były te dzieci względem mnie. Pomóż mi być zależnym dzieckiem przed Tobą -kochającym, zatroskanym o mnie Tatą.

Dobry czas, hojny czas.
Chwała Tobie, Panie!

05 września 2015

Praktyki


Czas wakacji płynie niezmiernie szybko... Niestety jest to też czas rozstań z kolejnymi osobami, z którymi spędzałam czas w tym roku. Boli, bo poczucie osamotnienia rośnie do kolosalnych rozmiarów. Lecz może ma tak być, bo znów oddaliłam od Niego?

W poniedziałek zaczynam praktyki. Z dnia na dzień rośnie lęk, bo "przecież ja się nie nadaję do takich zajęć". Nie można uciec, nie można się wykręcić. W takich momentach mam pewność, że to nie jest to, co pragnę w życiu robić, że tak naprawdę zależy mi na "papierku". I to nie tylko w takich momentach...


Boże, prowadź to wszystko. Maryjo, Tobie zawierzam ten czas. Ty się troszcz.