Strony

02 grudnia 2010

Nie mówię żegnam... ;)

"Potrzeba serca mi płonącego czułością,
co da oparcie mi na każdą godzinę,
co kocha we mnie wszystko nawet słabość największą
i nie opuszcza mnie w noc żadną ani w dzień.
W stworzeniu nie ma nic, co zachwycić mnie może
i kochać zawsze mnie, a istnieć bez końca...
Potrzebny więc mi Bóg, który stał się człowiekiem
i cierpieć dla mnie chciał i Bratem dla mnie jest."

/Słowa: św. Teresa z Lisieux /

Zbieram się do napisania ostatniego już posta,
bo potem nie będzie już na to czasu...
Nie mówię 'żegnam', co właśnie - Do Zobaczenia :-)
Nie kryję się z tym, bo teraz nie ma to już sensu ;]
8 grudnia wstępuję.
W każdym razie telefon, mail oraz gg będą już wtedy nieaktualne.
Myślę co zrobić z blogiem, zostawić czy usunąć - jeszcze pomyślę.

Dziękuję Wam za ten wspólny czas,
za Wasze komentarze czy też za cichą obecność niektórych.
Chciałabym, by ten blog - to, co tu pisałam,
ten kawałek serca, który tu zostawiłam,
zaowocował w Waszym życiu.
Bo nie ma nic gorszego, gdy coś pozostaje bez owoców.

W ubiegłym roku nie wierzyłam,
że wszystko może się tak szybko potoczyć...
Myślałam, że będę musiała zrobić studia.
Ale ufałam, zdawałam się na Niego.
Potem w maju tego roku próba,
zakończona wspaniałymi choć trudnymi wakacjami,
a po nich niełatwe oczekiwanie...
i ostateczne Jego "TAK".
Ten czas był bardzo bogaty.

Wiara góry przenosi.
Rodzina się przekonuje.
Jak ktoś wątpi w Jego opiekę, wsparcie, Jego wielkość,
miłosierdzie, dobroć, miłość, niezwykłość - odsyłam do mnie :)
Owszem bywa trudno, wiadomo.
Wystarczy popatrzeć na mój buntowniczy 2006/2007 rok.
Ale.. systematyczne przystępowanie do sakramentów,
codzienna modlitwa, stałe spowiednictwo
i kierownictwo duchowe polecam WSZYSTKIM.
Nie bój się, wierz tylko!
Trzeba tylko dać się prowadzić i UFAĆ.
On nie opuszcza, nie zostawia, a błogosławi.

"Zapomnij o swym ludzie, o domu twego ojca.
Król pragnie twego piękna.

On twoim panem, oddaj mu pokłon"
Ps 45,11-12

Nie bójcie się pójść za Chrystusem.
Dla Niego warto zostawić wszystko.
Jeśli tylko czujecie, że Was woła,
nie bójcie się odpowiedzieć "TAK".
Spełniajcie swoje marzenia,
Co z tego, że innym wydadzą się one głupie.
Dla tej Miłości warto żyć!


"Dla mnie ukryty żyjesz w Hostii białej,
ja też dla Ciebie pragnę żyć ukryta.
Bo samotności pragną miłujący,
by dzień i noc wciąż trwać serce przy sercu. (...)"
/słowa: św. Teresa z Lisieux /


Polecam się modlitwie,
sama oczywiście zabieram Was w sercu.
Do zobaczenia z niektórymi jeszcze tu i potem tam,
a z tymi osobami,
których już nie zobaczę - Do zobaczenia w Niebie ;)

17 listopada 2010

Rekolekcyjnie...

"Jak spędziłam te trzy miesiące tak bogate w łaskę?
Przyszło mi najpierw do głowy,
by nie przejmować się nadto i żyć tak samo jak dotąd.
Lecz wkrótce zrozumiałam cenę czasu, jaki mi dano

i postanowiłam żyć poważnie i umartwiać się.
Kiedy mówię o umartwianiu, to nie należy rozumieć,
że czyniłam pokutę. Niestety nie czyniłam jej nigdy.
Daleko mi do pięknych dusz,
które od dzieciństwa praktykują wszelkiego rodzaju umartwienia,
mnie nie pociągały one zupełnie,
pewnie dlatego, że byłam tchórzliwa (...)
Moje umartwienia polegały na przełamywaniu własnej woli
przez ustawiczną gotowość do uległości,
na powstrzymywaniu się od ostrych odpowiedzi,
na spełnianiu małych usług w ukryciu.
Przez praktykę owych nic
przygotowywałam się do zostania oblubienicą Jezusa."

/ św. Teresa z Lisieux /

----

Długo nie pisałam.
Czas szybko leci.

Weszłam w dwutygodniowe rekolekcje.
Bardzo ich potrzebuję, bo osłabłam.

I to chyba na tyle :)

05 października 2010

W oczekiwaniu na...

Cokolwiek powiesz przez ich usta, bądź błogosławiony!... :)

26 września 2010

Jestem...

Przyjechałam..
Ciało wróciło, ale serce pozostało TAM...
Jak ja tęsknię...
Oczywiście wyjeżdżając poryczałam się..
A myślałam, że w chórze przed wyjazdem wylałam wszystkie łzy..
Bardzo chcę wrócić..
Łatwo nie było, ale jestem pewna, że to ta droga..
Zbyt wiele znaków...

Moja siostra pała wielką nienawiścią i nie ukrywa tego...
Awantury za awanturami...
Choć emocjonalnie wymiękam, to... ufam.

Słowo Boże - najwspanialszy Przyjaciel.
"Niewiastę dzielną któż znajdzie?
Jej wartość przewyższa perły..."

"Będą walczyć przeciwko tobie,
ale nie zdołają cię zwyciężyć,
gdyż Ja jestem z tobą
- wyrocznia Pana -
by cię ochraniać."

"Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mojego imienia.
Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony."

----
A to z wspaniałego dnia 18.09.2010
bo i tam może być charyzmatycznie ;)

http://w944.wrzuta.pl/audio/4n00zrz9baZ/religijne_-_mocni_w_duchu_-_serce_jezusa

"W Swym sercu na wieki ukryłeś nas,
Odnaleźć Twą miłość już czas.
Podnoszę me dłonie oddając Ci cześć,
Mocy moja uwielbiam Cię.

Ref. Jezu, Serce Twoje schronieniem mym,
Panie, w Sercu Twoim mój dom.
Umiłował mnie Pan i mogę w Sercu Jego trwać,
Umiłował mnie Pan na wieki.
Jezu, Serce Twoje schronieniem mym,
Panie, w Sercu Twoim mój dom.
Do nas zniżył się Pan,
by Serce Swoje oddać nam,
Do nas zniżył się Pan, alleluja."

Tą piosenką się modliłam w momencie,
gdy nie czułam Jego obecności,
a tymbardziej Jego miłości.

Pozdrawiam w Panu!
Umiłowane Dziecko Boga ;)

07 lipca 2010

Z Nim, dla Niego, u Niego... lada dzień.. :)

"Trudna będzie ta droga, lecz nie będziesz na niej sam..." :)

+ W końcu zbieram się, by napisać, co trzeba...
Na dość długi czas zawieszam pisanie bloga.
Przede mną, od 11.o7 parotygodniowy pobyt w Domu.
O decyzji wiem już od jakiegoś czasu,
ale nie chciałam pisać nic wcześniej,
bo wieści szybko się rozchodzą.
A i wiele trudnych prób było tak naprawdę przede mną,
lecz obecnie uzyskałam "TAK" :)

Odwiedzin w tym czasie nie będzie,
ale później wrócę na trochę,
by znów czekać na dalsze informacje,
na ostateczną decyzję.
Pewnie coś też napiszę. :)

Proszę o dyskrecję wszystkich czytających-znających mnie osobiście.
I bardzo proszę o modlitwę Was wszystkich -
tak naprawdę to dlatego piszę tu o tej informacji.
Zapewniam, że sama będę pamiętać o Was w modlitwach.
Pozdrawiam w Panu!

30 czerwca 2010

Dorosłość

Ostatnio wzięło mnie na pewne przemyślenia.
Dorosłość.
Chyba dopiero teraz zaczynam doświadczać czym jest,
zaczynam ją przeżywać.
Widzę w tym roku wiele ślubów znajomych,
aż patrzę i dziwię się, myśląc "oni? już? w tym roku? teraz?"
No w końcu są dorośli.
Teraz już rozumiem...
Wielu rówieśników ma już małe brzdące.
Chyba coś w swym życiu przespałam..
Nadchodzi ten czas,
w którym każdy zastanawia się co dalej,
z kim, gdzie, jak, kiedy..
Jak ten czas szybko leci..
Obudziłam się jak po długim, głębokim śnie...

Niebawem kolejne urodziny i...
coś jeszcze. :)
No właśnie.
Tak, czas szybko leci.

A ja?
Ja też już inna,
radosna, pogodna,
"wiecznie się chichrająca" - jak to ktoś ostatnio w pracy powiedział,
lecz..
poważniejsza, bardziej odpowiedzialna..
Mała Beata wydoroślała.
Porównuję siebie sprzed 2-3 lat, a sobą teraz.
Przepaść.
Z rozemocjonowanej wtedy nastolatki przechodzę w kobietę.
I choć czuję się wewnątrz dzieckiem,
to odkryłam w sobie kobietę,
kochaną, wiedzącą, czego pragnie i chcącą dążyć do tego..
Kobietę, która pracuje nad swoimi uczuciami i emocjami
i osobą, która skupia się bardziej na innych,
a nie koncentruje aż tyle na sobie.
Teraz już rozumiem,
co to znaczyło"kręcisz się wokół własnej osi..."
Z perspektywy czasu wszystko widzi się inaczej...
----
Ludzkie drogi się rozchodzą,
każdy idzie w swoją stronę.
Nie jesteśmy już małymi dziećmi, pilnowanymi przez rodziców.
Nadchodzi czas, kiedy zrywamy tę "drugą" pępowinę..
Stajemy się dorośli.
Zaczynamy realizować plany życiowe.

I ja znalazłam już swą drogę, choć nie było łatwo.
Być może niebawem więc i ja zacznę nowe życie :)

"Chrystus jest moją Miłością,
jest całym moim życiem... "(P 26)

20 czerwca 2010

JuT.

Najostatniejsze z ostatnich spotkanie wspólnoty.
Nie wiadomo, co będzie dalej.
Czy będzie.
Trzeba tylko ufać.
Jakoś mało gadatliwa byłam wczoraj.
Uśmiechałam się, owszem,
ale rozmawiać się nie chciało...
Trudne spotkanie,
łzy gościły w oczach..
Czy spotkamy się po wakacjach w tym samym składzie?
Ja nie wiem, on nie wie.
Tak to już jest...
Będzie jak ON chce...

A tymczasem we wtorek wieczorem mam ostateczną rozmowę.
Taką już poważną, decydującą.
Od niej wszystko zależy.
Od Ciebie wszystko zależy.

JuT.

11 czerwca 2010

Wspólnota... oczekiwanie na decyzję... lęk...

Wiele się ostatnio dzieje..
Spotkanie wspólnoty.. trudne dla mnie..
Nie chodzi o dzielenie się owocami formacji..
a o to, że to może być koniec..
Modliłam się nad każdym..
Nad nim też.
a kiedy ja poprosiłam o modlitwę, usłyszałam:
"jak mam się modlić o coś,
do czego Cię przez cały rok zniechęcałem?"

Nie prosiłam o pomyślne rozwiązanie sprawy,
a o wypełnienie Jego woli w tej sprawie..
Ale on i tak patrzy przez swoje pryzmaty..
Na koniec padło "ale powiedz potem, co i jak, dobra?"
Nie rozumiem niektórych postaw..

Najbardziej uderzyła mnie.. Warszawa...
studia tam..
A co ze wspólnotą? obowiązkami w parafii?
Znów wyszły uronione łzy przywiązania..
Znów przyszła koncentracja na sobie,
a nie na tym, co trzeba..

Jezu, Ty wszystko mi ucinasz w tym roku..
wszystkie znajomości,
ciachasz sytuacje, zdarzenia.
Wszystko zabierasz..
Pozostaje niewiele.

A ja stoję na zasadzie "goła i wesoła".

Tak naprawdę oboje nie wiemy co i jak.
Najbliższe dni są decydujące.
Ja, Jezu, nie potrafiłabym gonić za wykształceniem,
wyższym czy jeszcze dalej..
wiem, ze to nie moja droga - zdobywać wysokie piętra wykształcenia..

Czekam..
Cały czas..
Wspaniała jest świadomość, że wiesz,
że są osoby, które się za Ciebie modlą.
Teraz, w tych dniach oczekiwania, potrzebuję modlitwy szczególnie..

W sobotę ostatnie spotkanie wspólnoty..
Takie na luzie, ale może zapadną już decyzje.
Niech się dzieje TWOJA wola względem mnie
i względem niego!..



"Panie Jezu, wiesz, jak często brak mi siły,
by za Tobą iść przez ten świat(...)
Panie Jezu, wiesz, jak potrzebuję Ciebie,
bo bez Ciebie trudno mi żyć."



JAK WSPANIALE BYĆ OD CIEBIE W PEŁNI ZALEŻNĄ!...

08 czerwca 2010

Ciągle czekam, ufam...

"W ciszy szukam słów, by podziękować za Twą miłość.
W ciszy jest mój Bóg, tam zawsze szukam Go.
W ciszy serca brzmi pokorne "fiat" mojej duszy.
W ciszy pragnę być milczeniem u stóp Twych.
W ciszy modlitw szmer każdego dnia do Ciebie wznoszę.
Życie daję swe, Ty w ciszę zmieniasz je.
Dziękuję za miłość Twą, nie pragnę już niczego więcej.
Nie szukam pustych słów, bo ciszą jest mój Bóg.
On jest Panem mym. "


Nic dodać, nic ująć.
-----
A ja ciągle czekam, ufam...

31 maja 2010

Dalsze oczekiwanie || Pogrzeb.

Pogrzeb...
Łzy gdzieś tam popłynęły.
Tak cicho, spokojnie, nie rzucając się nikomu w oczy.
Nie cierpię pogrzebów.
A zwłaszcza "Anielskiego orszaku".
Pewnie jestem niedoskonała,
bo powinnam cieszyć się, że jest z Tobą,
ale nie potrafię.
Wszystko do Niego należy.
Daje życie i zabiera.
'Bo Pan Bóg po prostu czasem mówi "Wróć do Mnie"...
i to w najmniej spodziewanym momencie..'

Czyjeś ciepłe spojrzenie, uśmiech.
Nie umiem zapomnieć.
Dziękuję.
-----
Kolejny kroczek.
Ciągle czekam, cały czas ufam. Wierzę.
Ty bowiem, mój Boże, jesteś moja nadzieją!

27 maja 2010

Niech odpoczywa w pokoju...

Dużo spraw się działo, dzieje..
Nie ogarniam..
Oblany jeden egzamin;
znaleziona praca;
Zesłanie Ducha.
Żywo, charyzmatycznie.
ale chyba mój organizm się starzeje,
bo przysypiałam po nocy czuwania w pociagu.. :P
A o co się modliłam? To zostanie w mym sercu :)

A potem..
potem smutna wiadomość.
Odszedł..
Niesamowicie pokorny człowiek..
który cierpiał po cichu, nie uskarżając się..
mimo przewlekłej choroby uśmiechał się
i sam pocieszał innych.
Każdy czekał na jego zajęcia,
by z nim porozmawiać, pożartować.
Bardzo lubiany, ceniony, z olbrzymim poczuciem humoru.
Niezwykle radosny, pogodny człowiek..
Dla niejednej osoby może być swego rodzaju
wzorem do naśladowania w przeżywaniu cierpienia..
Nie skończył 32 lat..

Znów został zerwany najpiękniejszy kwiat ogrodu..
Był gotowy na spotkanie z NIM.
Dobry człowiek, który przyjmował cierpienie
i potrafił żartować, śmiać się mimo wszystko.

Jedna część mnie cieszy sie, że jest już z NIM tak blisko,
że nie musi czekać na to niewiadomo ile lat..
A druga część mnie przepełniona jest smutkiem,
Będzie brakować tego uśmiechu, dowcipów.
Będzie brakować całęj jego osoby...
Nie dociera to do mnie..
Trzeba skasować kontakt,
bo napisać mogę, ale.. nikt nie odpisze.

Pamiętam jedną sytuację jak...
Piękne wspomnienie..
Pamiętam te spisywane jego beczne cytaty..
A teraz tak po prostu koniec..
Nie ma.
Złodzieju, zabrałeś go.
Ale on był gotowy na spotkanie z NIM.
Nie mam ku temu żadnych wątpliwości.


Wieczny odpoczynek racz mu dać, Panie,
a światłość wiekuista niechaj mu świeci na wieki.
Przez nieskończone miłosierdzie Boże,
niech odpoczywa w pokoju wiecznym. Amen!...

Data pogrzebu jeszcze nie ustalona.
-----
A ja czekam na DECYZJĘ.
w sumie nie myślę o niej aż tak bardzo,
bo co innego zawraca mi głowę:
Był taki młody...
Bardzo będzie go brakować..

16 maja 2010

Ufność i czekanie...

- Ty zaś, Izraelu, mój sługo, (...)
Ty, którego pochwyciłem na krańcach ziemi,
powołałem cię z jej stron najdalszych i rzekłem ci:
Sługą moim jesteś, wybrałem cię, a nie odrzuciłem.
Nie lękaj się, bo Ja jestem z tobą;
nie trwóż się,
bom Ja twoim Bogiem.
Umacniam cię jeszcze i wspomagam,
podtrzymuję cię
moją prawicą sprawiedliwą.(...)
Albowiem Ja, Pan, twój Bóg,
ująłem cię za prawicę, mówiąc ci:
Nie lękaj się, przychodzę ci z pomocą.
Nie bój się, robaczku Jakubie,
nieboraku Izraelu!
Ja cię wspomagam
(...)

-Ty mnie podtrzymujesz.
Masz we mnie masz upodobanie..
twój Duch spocznie i na mnie..
Nie złamiesz trzciny nadłamanej,
nie zagasisz knotka o nikłym płomyku
..
Nie dasz mi zginąć.

- Ja, Pan, powołałem cię słusznie,
ująłem Cię za rękę i ukształtowałem (...)
Nie bój się sługo mój, Jakubie, Jeszurunie,
którego wybrałem
(...)
Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu,
ta, która kocha syna swego łona?
A nawet gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie.
Oto wyryłem cię na obu dłoniach...

- Nie boję się, bo Ty, Boże, mnie wspomagasz!...

- Tak, nie lękaj się, bo już się nie zawstydzisz,
nie wstydź się, bo już nie doznasz pohańbienia.(...)
Bo małżonkiem twoim jest twój Stworzyciel,
któremu na imię - Pan Zastępów...
(...)
Zaiste, jak niewiastę porzuconą
i zgnębioną na duchu wezwał Cię Pan.
I jakby do porzuconej żony młodości mówi twój Bóg:
na krótką chwilę porzuciłem ciebie,
ale z ogromną miłością cię przygarnę.
W przystępie gniewu ukryłem
przed tobą na krótko swe oblicze,
ale w miłości wieczystej nad tobą się ulitowałem (...)
Bo góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać,
ale miłość moja nie odstąpi od ciebie
i nie zachwieje się moje przymierze pok
oju (...)

- Ty bowiem, mój Boże, jesteś moją nadzieją,
Panie, ufności moja od moich lat młodych!

29 kwietnia 2010

W Twoich ramionach czuję się bezpiecznie. :)

Trudne dwa tygodnie..
Wewnętrznie trudne.
Długo się sprzeczaliśmy, ale
w ostateczności On wygrał..
jak zwykle z resztą :>
Koniec.
Jak to brzmi.. :P
Dwa lata to jednak masa czasu.
I masa wspomnień, zmian,
masa owoców, porad..
Ale było to konieczne..
Za bardzo się przywiązuję.
Dziękuję!

Potem znów ciężko,
lecz On po raz kolejny przypomniał mi o zawierzeniu.
Przypomniał o małej drodze, którą prawie bym zgubiła.

I uśmiecham się na nowo. :)
Kocham jeszcze mocniej, jeszcze usilniej ufam.
Dziękuję, że trzymasz mnie zawsze za rękę.. :)

I znów powtórzę pieśń,
którą zaraziła mnie Kasia przez swoje posty na forum:

"Schowaj mnie pod skrzydła Swe,
ukryj mnie w silnej dłoni Twej.
Kiedy fale mórz chcą porwać mnie,
z Tobą wzniosę się, podniesiesz mnie.
Panie, Królem Tyś, spienionych wód..
Ja ufam Ci, Ty jesteś Bóg"..

i druga, która ukazuje moją drogę :)

"Tak dobrze mi przy Tobie być..
Nie zmieniasz się,
Twa miłość trwa, jest w sercu mym..
tak blisko mnie..
ja wierzę.. TY TRZYMASZ MNIE W RĘKACH TWYCH
I NIE UPUŚCISZ, NIE!..
Przychodzisz tu, by ze mną być..
Prowadzisz mnie za rękę, bo znalazłeś mnie..
tak blisko mnie..
ja wierzę.. Ty trzymasz mnie w rękach Twych
i nie upuścisz, nie!..
Cały czas byłeś tak blisko,
całe me życie, co dnia..
Nawet gdy nie widzę Cię, jesteś wciąż, bliżej wciąż..
tak blisko mnie...
Ja wierzę.. Ty trzymasz mnie w rękach Twych
i nie upuścisz, nie!.."
/a to tym razem już nie dzięki Kasi :P /

Dwie pieśni, które nucę sobie w chwilach trudnych,
gdy nachodzą wątpliwości, gdy jest po prostu ciężko.
I wtedy tak jakoś lżej, łatwiej.
Po prostu zawierzam.

JA WIERZĘ, TY TRZYMASZ MNIE W RĘKACH TWYCH
I NIE UPUŚCISZ, NIE!.. :)

13 kwietnia 2010

10.04.2010

Hmm..
Pierwsze momenty, słowa usłyszane..
to wszystko wywołało szok, niedowierzanie..
Zginęła masa ludzi,
ale z każdego zła, z każdej tragedii wychodzi dobro.
Z tej również.

Łzy?
Paradoksalnie nie, a właśnie pokój serca.
Ciągle mam za sobą czadowe rekolekcje.
Po których wróciłam INNA.
Pełna UFNOŚCI i POKOJU.
Owoce nie byly na krótko, tak, że od razu spadłam.
Zostały na długo, bo w obliczu tragedii
trzymam się dobrze, bo ZAWIERZYŁAM na full.
Góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać,
ale TY KOCHASZ!...
Mega trudna sytuacja, ale UFAJMY..
Jedyne co można, to modlitwa i ofiarowywanie Eucharystii.
To możemy zrobić.
Jezus sam mówił "Przestań się lękać.." - te słowa
padły w czytaniu z Ap. na Mszy za zmarłych..

Nie płaczcie nade Mną, a nad sobą..
Nie płaczcie nad umarłymi, a nad ...

Jest jakieś niezrozumienie we mnie, ale
to wszystko wydarzyło się w sobotę przed Niedzielą Miłosierdzia.
5 lat temu - Jan Paweł II odszedł tego samego dnia..
Czy to nie powinno napawać ufnością?
On jest miłosierny, On kocha!..
Dopuścił tę tragedię, ale to dlatego, że chce naszego dobra.
Trudna to tajemnica.

Ale 10.04 trwała jeszcze oktawa.
Czas radosny!..
Tragedia - owszem, ale On zmartwychwstał!..
Trwa święty czas..
Nie czas na łzy...
Zły mocno miesza, by popsuć radość, owoce Zmartwychwstania..

Może jestem mało empatyczna, mało wrażliwa tym razem.
Ale wierzmy, że On chce naszego dobra!...
Więc ufajmy i miejmy pokój w sercu!...
On jest Panem życia i czasu.
On jest najlepszym Królem.
A my jako naród możemy stworzyć teraz wspólnotę.
Taką, która trzyma się razem. Na długo albo i na zawsze.
A tak może się stać, jeśli w tym wszystkim będzie
[najważniejszy] ON, Jezus.

Ja jestem radosna i pełna pokoju oraz zawierzenia. :)

05 kwietnia 2010

Triduum 2010 :)

Wielki Czwartek parafialnie.
Ostatnia Wieczerza..
Jaka to wielka radość, że są kapłani..
Nieidealni, jak wszyscy, ale jak dobrze, że są..
To oni umieszczają Go w tabernakulum..
to oni przyjmują nas do wspólnoty Kościoła przy chrzcie,

to oni udzielają nam Go w Komunii..
i to oni, gdy umieramy, oddają nas w Jego ramiona pełne miłości..
oni udzielają sakramentów
-
bez nich nie byłoby Sakramentu Pokuty,
ślubu, Eucharystii, chrztu, bierzmowania,
Dlatego bardzo są potrzebni i... tak często niedoceniani...
Owszem są słabi, dlatego trzeba się za nich modlić!...

Wielki Piątek - radośnie, o paradoksie.
Czemu?
Bo niedługo zmartwychwstanie :)

Wigilia Pachalna ponownie u oo. Franciszkanów :)
Cała noc czuwania.. :)
Tak żartobliwie to oczywiście wosk od świecy poleciał mi na nowiutką ławkę ;P
i nastąpiło zdzieranie go potajemnie :P

na nowo odkryłam pieśń "Com przyrzekł Bogu..." :)
a procesja - oczywiście śpiewanie i radość z Jego zmartwychwstania :)
gdy usłyszałam uroczystą "Glorię" i "Alleluja",
to serce się baaaardzo rozradowało :)
poczułam, że W KOŃCU Wielki Post się skończył,
że ON zmartwychwstał, że wygrał, że zwyciężył..
że tak, jak wtedy „On zakrył Swe oblicze przed tobą”,
tak teraz ono jest odkryte!
już nie jest ciemno, a jest jasno :)
już nie ma tych silnych pokus, bo zły został pokonany.
Jezus pokonał szatana, pokonał śmierć!...
wielka radość we mnie.. :)
poczułam się lekka jak piórko..
lżejsza bardziej niż po jakiejkolwiek Spowiedzi..
poczułam się taka czysta,
piękna w środku - ciężar pokus zszedł... :D
taka miotełka przyszła i zmiotła wszystko :)

Adoracja NS?
zespół przygrywał cały czas..
miedzy pieśniami były chwilki ciszy, modlitwy..
czasem śpiewałam, czasem nie.
Podeszłam pod ołtarz i siadłam sobie po turecku..
Tak czuję się najlepiej i wtedy czuję,
że prowadzę z Jezusem szczerą rozmowę.
Jak przyjaciel z Przyjacielem.
Nie klękam, nie składam pięknie rąk,
po prostu siedzę i patrzę.
W sumie przecież – dziecko nie patrzy na to,
jak by ładnie wyglądać przed tatą.
Dziecko czuje się przed nim swobodnie.
Ja przed Nim tak się właśnie czułam :)
Minęło dużo czasu, nawet nie wiem, kiedy...
Wiem tylko, że było mi gorąco.. :)

musiałyśmy się z dziewczynami urwać szybciej, bo
trzeba było wrócić do parafii na procesję rezurekcyjną,
by iść w niej z figurką Jezusa...
jedna pani bardzo próbowała zepsuć ten dzień swoimi aluzjami,
ale jej się ostatecznie nie udało :)
bynajmniej w zepsuciu go mi ;)

"Zmartwychwstał Pan i żyje dziś.
Blaskiem jaśnieje noc.
Nie umrę, nie, lecz będę żył,
Bóg okazał swą moc.
Krzyż to jest brama Pana, jeśli chcesz przez nią wejdź.
Zbliżmy się do ołtarza, Bogu oddajmy cześć.
Dzięki składajmy Mu, bo wieczna jest Jego łaska.
Z grobu powstał dziś Pan, a noc jest pełna blasku.
Chcę dziękować Mu i chcę Go dziś błogosławić.
Jezus mój Pan i Bóg, On przyszedł, aby nas zbawić!
Lepiej się uciec do Pana niż zaufać książętom.
Pan - moja moc i pieśń, podtrzymał, gdy mnie popchnięto.
Już nie będę się bać, cóż może zrobić mi śmierć?
Nie, nie lękam się i śpiewam chwały pieśń!
Odrzucony Pan, stał się kamieniem węgielnym.
Pan wysłuchał mnie, On jest zbawieniem mym.
Cudem staje się noc, gdy w dzień jest przemieniona.
Tańczmy dla Niego dziś, prawica Pańska wzniesiona!"

Zmartwychwstał - nareszcie!... :D

30 marca 2010

Wielki Tydzień :)

Wielki Tydzień rozpoczęty w miejscu mi bardzo bliskim.
Wcześniej Miejska Droga Krzyżowa, na którą pojechałam z mamą.
Bardzo Mu dziękowałam,
bo to wielka niespodzianka i wielka radość widzieć mamę
w takim miejscu, w takich okolicznościach..

"On zakrył swą twarz przed tobą na trochę,
a może na dłużej niż trochę."
"...teraz nie ma już czasu na wątpliwości."

Wyjaśnione. Wszystko.
Cały czas mi coś nie pasowało.
W końcu poznałam prawdę..
Śmieszne to trochę.
----
Być dzieckiem i odnajdywać małą drogę.
Uczę się cały czas.
Zaufanie a zawierzenie.

Podsunąłeś mi w czasie pokus pewną piosenkę..
Poza klimatem Wielkiego Postu, ale przywołam tekst:

"Kto zaufał Ci, ten uwierzył,
że nie zawstydzi go nic.

Moc Twego ramienia jest skałą schronienia,
kiedy skrada się wróg!

Szczęśliwy ten, kto uwierzył, nie zawstydzi go nic.
Moc Twego ramienia jest skałą schronienia,
kiedy skrada się wróg.

Zawsze będę ufać, pomnażać wszelką Twą chwałę
i głosić Twą sprawiedliwość,
gdy sięga ona aż do nieba.
Ubierasz mą duszę w dostojność,
to, co umarłe ożywiasz
.
Raduje się moje serce,
wierność Wszechmocnego nieustannie opowiadać chcę."
-----

W Wielkim Tygodniu.
Wczoraj odwiedzałeś przyjaciół w Betanii,
a dziś przychodzisz się pożegnać.
Jak czuje się człowiek, gdy przychodzi do niego przyjaciel
i mówi, że za trzy dni umrze i przychodzi się pożegnać?
Na pewno to boli i jest mu przykro.
Ale z tą tu różnicą, że w tej śmierci tzn. trzy dni po niej,
TEN PRZYJACIEL zmartwychwstaje.
I to napawa radością i wtedy sprawia,
że nie koncentrujemy się tyle na śmierci :)
Bo nie mamy koncentrować się na Krzyżu i śmierci,
a na zwycięstwie i Zmartwychwstaniu :)

22 marca 2010

- Beata? - Obecna! :)

Powróciłam.
Ile łez wylanych, ile złości, kłótni, niezgód,
niewiary, wątpliwości, sporów, pokus, nieprzyjemnych emocji..
---
Wyjaśnione, wypowiedziane.
"Ważne, by nie dać się emocjom"..
"Chyba wszyscy tak mają w tej końcówce".
----
A treściowo?
Tyle słów trafiło.
Genialne rekolekcje.

Odpowiednie rekolekcje w odpowiednim czasie
i na odpowiednio pasujący stan.
Duża lekcja pokory, ufności, akceptacji życia i swych słabości.
Inne spojrzenie na Niego, na siebie, na ludzi.
Bo z miłością.

Powróciłam inna.
Silniejsza, mocniejsza, stabilniejsza.
Inaczej, pozytywniej.
Potrzebowałam jednego zdania, a dostałam.... tysiące.
Odżyłam :)


Sobota, 20 marca, wieczór.
nie zapomnę tego dnia, momentu, do końca życia!...
Do tej pory się trzęsę!..

Ponownie posługuję się NOWYM imieniem.
Bo ono jest prawdziwe,
a On oddalił to, co mi ostatnio w wierze w nie przeszkodziło.
Stare imię też niczego sobie ;P
odkryłam na nowo.

Jestem jedyna, kochana przez Niego w tylko Jemu wiadomy sposób.


Niedawne pokusy?
Hmm.. pokonane, bo przecież Ty jesteś :)


"Z Tobą ciemność nie będzie ciemna wokół mnie,
a noc tak, jak dzień zajaśnieje!.."

18 marca 2010

Już za chwilę... rekolekcje.

Wewnętrznie jeszcze trudniej..
Ponownie poszłam do Spowiedzi,
bo nie umiałam tego wszystkiego zamknąć na modlitwie.
Musiałam tam..

"Bądź wola Twoja..."

'zapętliłaś się zbyt mocno nie tam, gdzie trzeba
i odpętlić się nie możesz.'

no tak, bo nie sądziłam,
że i w tym ma być Jego wola..
zapomnialam, że ma być we WSZYSTKIM...
nie tylko w tym, czy w tym, czy w tamtym Jego wola..
a nawet w drobiazgach.

wiesz, co znaczy wszystko?

i znow wspominam dawne, zapomniane, lecz aktualne słowa:
"Masz się Go pytać o wszystko!"..

Bo myślałam, że mam Go prosić o siły.
Bo zazwyczaj gdy jest trudno, prosi się o siły.
Ale to moja wola - prosić o siły.
A może On chce inaczej?
Może właśnie mam polec, ulec pokusie, bo On chce mi coś pokazać?

-------------------
Przede mną rekolekcje w milczeniu.
Rekolekcje o trudnym temacie.
Aż zanadto życiowym.
Ale to dobrze.
Trzeba wiele rzeczy uporządkować.

Proszę o modlitwę,
bo jeszcze wewnętrznie nie jest dobrze,
jeszcze nie doszłam do pionu,
a czas rekolekcji właśnie się rozpoczyna.
Zapewniam, że o Was też pamiętam!..

09 marca 2010

Ciężko..

Kocham Twoją wolę, Panie,
jeszcze bardziej drzazgi małe,
których przyjąć sercem nie potrafię.
Moje łzy na rzęsie przyjmij,
ręce złożone złącz na zawsze,
niech życie moje wielbić Ciebie zacznie.

Znów wstaję i biegnę do Ciebie,
kolana zdarte krwawią jeszcze.
Ach, Panie, płacze serce me,
wszak ranić Twej miłości nie chcę.

Znajdź mnie Boże w nocy serca,
w labiryncie myśli moich,
których nie mam siły związać w uśmiech.
Pomnij na nieufność moją,
pomóż mi uprzątnąć wnętrze.
Czy już odpocząć możesz Panie we mnie?
Znów wstaję i biegnę do Ciebie,
naciskam klamkę wszak z mojej strony.
Ach, Panie, tak wierzyłem, że przyjdziesz
i biło serce moje.

W niepewności mnie zostawiasz,
potem nagle wznosisz serce,
aż na szczyt milczenia tajemnicy.
Potem nagle zbijasz z tropu
i wyciskasz z serca wszystko,
jestem coraz słabszy, lecz tak blisko.
(...)


Nic dodać, nic ująć..
Znajdź mnie w labiryncie moich myśli..
Bo coraz ich więcej, coraz trudniej,
a przez to potwornie wykończona jestem..
A masa rzeczy do przygotowania na zajęcia..
Nie umiem się zmotywować..
Zbyt wiele myśli..
Uśmiech?
Ze zmęczenia, taka głupawka.
A ten realny, prawdziwy?
Gdzieś daleko, bardzo mi obcy..
Słaba jestem.

Wejdź w moje serce i pomóż mi je uprzątnąć..
Nie chodzi o spowiedź..
a o to, co robić dalej wśród tylu myśli, trudności,
wyjść i zostawić je u swych stóp,
by zaczęły mi służyć,
by już do mnie należały..
Rozświetl to wszystko wokół..

Trudny czas..
za mną, obecnie i przede mną..
Nie wiem czego pragniesz,
ale ufam, że wiesz co jest dla mnie dobre..
I choć pokusy są silne, a ja słaba,
ufam, że z Tobą i dzięki Tobie je zwyciężę.

Jeszcze tydzień z kawałkiem,
zły już knuje, kombinuje, czuję to..
Myśl św. Teresy z Lisieux na dziś:
"Gdyby udało się diabłu oddalić duszę od Komunii świętej,
zyskałby wszystko
" (L 71, LT 92).
Dziś podwójnie umocniona..
Nie chcę, by zły doprowadził mnie do tego właśnie stanu,
sprzed dwóch lat.. w którym odeszłam od Ciebie.
Nie będzie "powtórki z rozrywki"!

"Ciesz się i raduj, Córo Syjonu, bo już jestem
i zamieszkam pośród ciebie"
/ Za 2,14
te słowa widniały 2,5 roku temu na zakładce do PŚ..
ja tkwiłam w 'grzechu', 'w bagnie', były dla mnie abstrakcją..
a pół roku później usłyszałam, że mogę normalnie Cię przyjmować,
bo niepotrzebnie marnowałam łaskę..
tę zakładkę znalazłam ostatnio..
i od razu nasunęła mi się refleksja..
i uśmiech.
Od niecałych 2 lat jesteś ze mną, zamieszkałeś we mnie..
Nie dam się złemu zmanipulować..

Ty jesteś moją siłą.

02 marca 2010

Schowaj mnie pod skrzydła swe..

"Schowaj mnie pod skrzydła Swe,
ukryj mnie w silnej dłoni Swej..
Kiedy fale mórz chcą porwać mnie,
z Tobą wzniosę się, podniesiesz mnie.
Panie, Królem Tyś spienionych wód..
Ja ufam Ci - Ty jesteś Bóg.
Odpocznę dziś w ramionach Twych,
dusza ma w Tobie będzie trwać. "
/"schowaj mnie" /
Ostatnio ciężko..
Znów weszłam w to samo błędne koło, co w październiku..
Za bardzo się emocjonalnie angażuję, znowu.. a potem przychodzą łzy..
Ty jesteś Panem, Ty jesteś Skarbem..
a ja Cię gdzieś zatraciłam, zgubiłam, pominęłam..
Wiem - powinnam odciąć się, nie martwić.
Martwić tylko o to, by Ciebie nie stracić.
Ty jesteś najważniejszy..
a ja z człowieka uczyniłam sobie bożka..
O mały włos fale porwałyby mnie..
Ale Ty po raz kolejny przez kryzys
pokazałeś mi prawdę i uratowałeś życie.
Dziękuję!..
Proszę.. schowaj mnie pod Swe skrzydła, ukryj mnie w nich..
i przytul, przytul mocno..
bardzo tego potrzebuję.

24 lutego 2010

Jesteśmy piękni Twoim pięknem, Panie!... :)

"Jestem kochany z moim grzechem,
Jestem kochany z mą słabością.
Za darmo ukochał mnie Pan,
Umarł za mnie i zmartwychwstał, abym żył..."

Tak, ja jestem z nim kochana.
Często coś nie wychodzi, często upadam..
Ale jak dziecko powstaję.. :)
Ty mnie kochasz :)
Podnosisz z upadków, kochasz bezinteresownie..
Czy jest większe szczęście?
Nie ma :)

Ukazano mi krótką konferencję - dziękuję! :)
Pewna osoba konsekrowana straciła ojca w wieku 4 lat.
życie społeczne i wewnętrzne tego dziecka wydawało się przegrane,
bo przecież do prawidłowego wzrostu powinno się mieć obojga rodziców.
A tu co - stracił ojca w wieku 4 lat, a został... kanonizowanym :D
Nie ma dla Ciebie nic niemożliwego :D

"Jesteśmy piękni Twoim pięknem, Panie..
Ty otwierasz nasze oczy na piękno Twoje, Panie..(...)
Ty otwierasz nasze oczy, Panie, na Twoje piękno..."
a tu link z wykonaniem...
http://saper511.wrzuta.pl/audio/3vzpy7fttms/jestesmy_piekni_dw2006

Jestem PIĘKNA Twoim pięknem.. :)
Nikt ani nic nie wmówi mi, że jest inaczej!... :)

pozdrawiam radośnie w Wielkim Poście... ;)

18 lutego 2010

Rozpoczynamy Wielki Post.. :)

"Pozostać małym dzieckiem przed Bogiem
to znaczy uznawać, że się jest niczym,
oczekiwać wszystkiego od Boga,
tak jak małe dziecko oczekuje wszystkiego od swego ojca;
niczym się nie kłopotać,
nie zabiegać o nic dla siebie."
/św. Tereska /

"(...) niczym się nie kłopotać (...)"
Tak, o nic nie mamy się troszczyć.
Jedyne, o co mamy się martwić,
to aby nie stracić Ciebie ;)

A w mej głowie pieśniowo.. :)

"Słodkie imię Jezus...
Nie wyrazi tego nic,
jak wspaniały jesteś Ty,
drogocenny mi..

Choćbym wszystko miał,
lecz zabrakło Ciebie mi -
nie miałbym już dokąd iść..

Jesteś powietrzem mym..

Twej twarzy szukać wciąż chcę..
W obecności Twej chcę być, chcę żyć.


Spraw, by serce me
nie zamilkło nigdy już..
Napełnij mnie bojaźnią,
złam dumę mą..
Zawsze
słyszeć Twój głos,
nosić w sobie prawdę Twą,
rozradować serce Twe
całym sobą chcę!..
Twej twarzy szukać wciąż chcę..
W obecności Twej chcę być, chcę żyć.."

/Mate.o, Całym sobą /


a tu gdzieś powinno być wykonanie.. piękne wykonanie.. :)http://w819.wrzuta.pl/audio/2W3nMKYWSLC/mate.o_-_07_-_calym_soba

----
A dziś wchodzimy w okres Wielkiego Postu.
Sięgnęłam pamięcią do tego sprzed roku.
Nie było łatwo...
Ale TY JESTEŚ...
I to wystarcza.. :)

Niech ten czas będzie owocny i RADOSNY :)
Nie dajmy się pokusom ;)
Czym je zwalczać?
Dużą porcją modlitwy :)

05 lutego 2010

Coś pękło.. :D

"Nie uciekać ze swymi kryzysami i emocjonalnością w konfesjonał,
a wszystko to oddawać na modlitwie."

Tak, chyba się tego nauczyłam.
Wyrobiłam już prawidłowy tok postępowania.
I nie wybijam się tak szybko z pokoju serca.
W ciągu ubiegłego roku straciłam go może na kilka, kilkanaście dni.
Dla mnie bomba.

------
"Król pragnie twego piękna.." - pamiętam jeszcze z czasu sylwestra.
"Jesteś Jego umiłowanym DZIECKIEM, biegnij do Niego!" /6.10.2007/

Ostatnio za bardzo kombinowałam..
szukałam siebie zamiast Ciebie..
szłam drogą dla silnych, twardych..
chciałam wszystko wiedzieć, wszystko umieć nazwać,
wszystko wytłumaczyć, z wielu rzeczy się wykręcić..
a Ty powiedziałeś mi, że mam być DZIECKIEM..
małym, słabym, PROSTYM..
nie wymyślać, nie kombinować,
nie koncentrować się na sobie i na tym, czy mi trudno,
a zatroszczyć się o innych, pomagać im..
nie szukać tego co górnolotne, wielkie..
a tego, co proste, zwykłe..

kochać innych, bo Ty jesteś w drugim człowieku..

bo.. to MIŁOŚĆ jest kluczem..
kluczem do bram nieba... :)

04 lutego 2010

You're EVERYTHING....

"Nie lękaj się ich,
bym cię czasem nie napełnił lękiem przed nimi.
A oto Ja czynię cię dzisiaj twierdzą warowną,
kolumną żelazną i murem spiżowym przeciw całej ziemi (...)
Będą walczyć przeciw tobie, ale nie zdołają cię zwyciężyć,
gdyż Ja jestem z tobą - wyrocznia Pana- by cię ochraniać."
/Jr 1, 17b-18a.19/

Ten fragment każdy może odnieść do własnej sytuacji, swoich trudności..
Mnie umocnił w chwili dla mnie ważnej i ciężkiej, gdy doszły łzy,
bo ktoś nie rozumie, że moje życie jest moim życiem,
że nie ma prawa w nie ingerować,
mówić mi co mam zrobić.
Bo ja już nie jestem Beatką - nie mającą swego zdania, uległą.
Ty uczyniłeś mnie Beatą - asertywną, stanowczą, odważną,
nie dającą sobą manipulować, a nade wszystko wolną wewnętrznie.
Zszedł ze mnie wielki ciężar..
Po prostu powiedziałam, ogłosiłam.

You're EVERYTHING...

28 stycznia 2010

Piękna zima :)

Czuję się wolna.
Już nie jestem na uwięzi.
Jedno zdanie wypowiedziane w domu na głos po długim czasie
i stałam się wewnętrznie wolna.

Rzucanie się śnieżkami, orły na śniegu,
leżenie na środku korytarza i czytanie książki - czemu nie.
Tańczenie, mimo że nie umiem tańczyć.
Kręcenie się w kółko na dworze,
ślizganie na lodzie, końcowy upadek i długie leżenie na śniegu.
Być dzieckiem..
Śniegowe płatki takie drobne, takie piękne, takie delikatne..
Pokochałam zimę.

"jak biało bialutko
jak cicho cichutko
pada śnieg
w białych płatkach z nieba
w białym krążku chleba
Miły skryłeś się
tak blisko bliziutko
tak nisko niziutko
więc znajdę Cię"

/s. Maria od Jezusa Miłosiernego, Miłość trwa nad nami /

12 stycznia 2010

Niespodzianki... :)

Wczoraj coś we mnie pękło.
Przez sytuację z brakiem pracy było beznadziejnie..
choć..
odkryłam, że spokojnie...
a dlaczego? bo UFAŁAM..
byłam bezsilna,
ale pierwszy raz nie rozpaczałam,
a cieszyłam się ze swej bezradności.

radość z własnej bezradności spowodowana ufnością Tobie.
 a dziś dowiedziałam się jeszcze,
że siostra zostaje w tamtej pracy,
bo tamto to jakieś dziwne nieporozumienie było.

wiara góry przenosi :D

a ja wczoraj w domu powiedziałam, że się zgłosiłam w K.!.
reakcja?
bez krzyków, wrzasków..
aż nie wierzę.. :)

Jezu, JAKŻE WIELKI jesteś i KOCHANY!...

08 stycznia 2010

Noworocznie.


"Niewiastę dzielną któż znajdzie?
Jej wartość przewyższa perły(...) " /Prz 31,10

( '- Dzielna z ciebie niewiasta.
Czemu tłumaczysz się chwilową słabością?!' )
/3.01.2007 - odkopany fragment ważnej rozmowy. /

Z jednego kryzysu w kryzys..
Świąteczny się skończył, rozpoczął się noworoczny.
Praca.
Pięć liter: p, r, a, c, a.
Dwie takie same.
Ale pięć liter razy dwa, bo problem podwójny.
Bo nagle nie wiadomo, czy utrzyma się mieszkanie z jednej pensji.
Nie wiadomo nic.

Fragment z Księgi Przysłów o dzielnej niewieście,
zaraz po nim pojawił się ten z Iz 60,...
a potem znów Iz 62, później Jr, PnP i Ps...

Bo to są moje lekarstwa na kryzys..
Będzie dobrze.
Musi być.

"Nie pozwolę ci zginąć."
U F A M
C I.

-----
Czasem na dworze trzeba poświrować,
wariatką być,
uśmiechać się,
z ludźmi pospotykać się.
Po prostu nie myśleć!
Dzięki! :)

Anioł na śniegu zrobiony.
Czy ja rocznikowo mam 20 lat?
"Ty to takie radosne, bezproblemowe dziecko jesteś."
- to stwierdzenie zapamiętam na zawsze.
Tak, ostatnio prawdziwy uśmiech nie schodzi mi z twarzy..
Nawet nie tylko ostatnio, a już od trochę dlużej... ;)
ale to wieloletni proces był.
I nadal trwa.

----

Porozbijałam się przez to wszystko.
Ale muszę sobie z tym poradzić.
Z Nim.
Ale bez osoby trzeciej.
Bo w K. nikt mi nie pomoże.
Tam sama będę musiała radzić sobie
ze wszystkim na modlitwie.

-----
"Jeżeli Bóg z nami,
któż przeciwko nam?" / Rz 8, 31b

"O Jezu, mój Umiłowany! (...)
lubisz zapalać promień Twej łaski
pośród najbardziej posępnej burzy!"
św. Tereska (por. B, 2r°).

01 stycznia 2010

Poświątecznie / sylwestrowo :)

Święta?..
hmm..
żeby nie napisać niekulturalnie,
to napiszę delikatnie, że nie lubię rodzinnych Świąt..
bo kłótnie to mało powiedziane..

Bo czasem jest tak ciężko,
że odlicza się minuty do Pasterki,
i chce się jak najszybciej wyjść z domu....
(I nawet przy Komunii łza potrafi spływać po policzku.. )
----
Rozmowa?..
tak, bo nie umiałam pozbierać się w całość.
I chyba ktoś się mocno przejął tym, co powiedziałam..
\
----
No i sylwester ;)
W Karmelu :)))
Już nie umiem inaczej :D
przyjechałam i na wejście dostałam prezent - niespodziankę.. :)
I dzięki niej od razu lepiej...
pokój serca wrócił..
ktoś się napracował przygotowując tak piękną karteczkę, cytat..
komuś bardzo na mnie zależało..
ktoś wiedział, czego najbardziej mi było trzeba..
i pojawił się u mnie wielki uśmiech..
bo "dziękuję" to tak mało..

Bo jest przy mnie osoba,
która zawsze ma dla mnie czas,
która pamięta..
Mogę przyjechać, porozmawiać w każdej chwili,
pozostać na jak długo chcę i będę zrozumiana,
bo ta osoba jest wrażliwa i empatyczna!

Nauczyłam się doceniać to, co mam.
Cieszyć się drobnostkami, szczegółami.
I dziękować Mu za to.
Bo coś we mnie pękło i spowodowało,
że zaczynam radować się tak, jak raduje dziecko.

Dziękuję, że mam osobę,
która rzetelniej sprawować będzie nade mną duchową pieczę!..
Bo czasem trzeba zamknąć coś,
co jest bezowocne choć bezpieczne,
by dać szansę otwarcia się na coś nowego,

trudnego choć owocnego.
Prawda, Agatko? :P