Strony

26 lutego 2015

Wielkość Estery

Dzisiejsza liturgia:


Królowa Estera zwróciła się do Pana, przejęta niebezpieczeństwem śmierci. I błagała Pana, Boga Izraela, i rzekła: Panie mój, Królu nasz, Ty jesteś jedyny, wspomóż mnie samotną, nie mającą oprócz Ciebie żadnego wspomożyciela, bo niebezpieczeństwo jest niejako w ręce mojej. Wspomnij, Panie, pokaż się w chwili udręczenia naszego i dodaj mi odwagi, Królu bogów i Władco nad wszystkimi władcami. Wybaw nas ręką Twoją i wspomóż mnie opuszczoną i nie mającą nikogo oprócz Ciebie, Panie, który wiesz wszystko. /  Est 14 /

Gdy którego z was syn prosi o chleb, czy jest taki, który poda mu kamień? Albo gdy prosi o rybę, czy poda mu węża? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec wasz, który jest w niebie, da to, co dobre, tym, którzy Go proszą. / Mt 7 /




---

Od rozpoczętej Środy Popielcowej tyle ważnych słów od Pana. Estera wiedziała i doświadczała sercem, że jedyne oparcie ma w Bogu. Do Niego się uciekała, On był dla niej jedynym wsparciem, wybawicielem. Dzięki Niemu nie czuła się samotna, a raczej przestała czuć się osamotniona, bo jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam? Ona miała Pana przed oczami, miała Go w sercu, z tego też względu była niezwykle mężna i silna. Sama z siebie słaba i strachliwa, ale z Nim dzielna i mocna. W Ewangelii Mateusz również pokazuje nam ogromną miłość i troskę Pana - jako Osoby, który da nam to, czego potrzebujemy, o co prosimy, a co jest dobre. Dlaczego? Bo jest Bogiem dobrym, bo chce naszego dobra, gdyż jest kochającym Tatusiem!



Panie, chcę Cię prosić, bym jak Estera miała w Tobie wszystko. Byś Ty był moim opiekunem. Panie, ja czuję, że nie mam po ludzku nikogo... Estera wołała do Ciebie z wiarą i ufnością. Ty byłeś dla niej jedyny. A jak jest u mnie? Wybacz mi, Panie, że czasem chciałabym mieć obok siebie kogoś z ludzi. Wybacz mi, jeśli czasem nie jesteś jedyny; że kiedy mi źle, ciężko, czasem nie jesteś pierwszy, bo idę do kogoś z ludzi. Jest mi wstyd, bo często nie potrafię się zgodzić na to, że jesteś jedyny, nie cieszę się z tego, a właśnie doświadczam pustki, którą chciałabym, aby ktoś wypełnił. Często doświadczam osamotnienia i smutku, że obecnie po ludzku nie ma na kogo liczyć... 

Proszę Cię, przyjdź, Panie, z radością i wypełnij tę tęsknotę. Pomóż mi dać Tobie szansę. Byś był dla mnie wszystkim, czego potrzebuję. By ta świadomość, że mam tylko Ciebie nie była dla mnie przygnębiająca a była moim największym szczęściem i największą pociechą. Daj mi wiarę, że mając Ciebie mam największy skarb, że wygram każdą walkę, że pokonam wszystko, co złe. Bo Ty jesteś kochającym Ojcem, który wie, czego mi trzeba najbardziej na świecie i dając swojego Syna dajesz mi wszystko, co tylko masz. Pełnię swojej Miłości. 

23 lutego 2015

Świętość

Z dzisiejszej liturgii:

Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty (...)  Nie będziesz żywił w sercu nienawiści do brata. Będziesz upominał bliźniego, aby nie zaciągnąć winy z jego powodu.  / Kpł 19 / 


---Pan zachęca nas do naśladowania Go, do dążenia do świętości. To jest Jego pragnienie i chce, abyśmy również je podzielili. Aby ono stało się też naszym pragnieniem, za którym pójdą konkretne czyny, starania.  Świętość to nie coś nierealnego, "nie dla mnie". Nie! Świętość to coś, do czego każdy jest wezwany niezależnie od drogi i stanu życia, które wybrał. Można być świętym z pastorałem w ręku a także z miotłą w ręku. To nie coś przeznaczonego jedynie dla duchownych. Nie. Często mylona jest z doskonałością. Doskonałość to  zewnętrzna poprawność, idealność, jednak to ona właśnie jest dla przeciętnego człowieka nieosiągalna. Święci to nie osoby idealne, pozbawione grzechów, słabości, niedoskonałości. Oni jeszcze bardziej zmagali się z pokusami, doświadczali swojej nędzy, widząc jak bardzo daleko im do Boga. Jednak nie zrażali się, powstawali i zaczynali od nowa. Każdego dnia stawać się podobnym coraz bardziej do Boga. Może to mogłaby być dobrym postanowieniem wielkopostnym do wprowadzenia w życie nie tylko w czasie tych 40 dni pokuty.

21 lutego 2015

Pan nasyci duszę twoją.

Pan cię zawsze prowadzić będzie, nasyci duszę twoją na pustkowiach. Odmłodzi twoje kości, tak że będziesz jak zroszony ogród i jak źródło wody, co się nie wyczerpie. 
/ Iz 58 / - liturgia sobotnia



Pan Bóg przez Izajasza pociesza nas ogromnie. Mówi, że jeśli będzie nam ciężko, kiedy będziemy czuli się wysuszeni, w stanie totalnej posuchy duchowej nie mamy się martwić, bo On nas zawsze będzie prowadzić, a więc nie musimy się bać tego, że się zagubimy, że zbłądzimy, że jesteśmy na pustyni sami. Nie, Pan jest i czuwa nad nami, nie opuszcza nas w naszej drodze, choć czasem nie doświadczamy Jego obecności. On daje nam dziś wspaniałą obietnicę - zapewnia, że nasyci nasze dusze. My często się niecierpliwimy, chcemy, aby przyszedł od razu, już, zaraz, bo nasze trudy i cierpienia wydają nam się zbyt wielkie, ponad siły. Tymczasem On zapewnia, że nasyci nas. Wypełni nas sobą, swoją łaską, nie da nam pomrzeć na pustyni, On jest Bogiem Miłości. Choć wydaje nam się, że nasz letarg sięga zenitu, że ten marazm trwa i trwa, że brakuje nam gorliwości i żarliwości, że zbyt wiele zniechęcenia i zwątpienia - to On zapewnia, że jeszcze będziemy jak źródło wody, które się nie skończy, On nas użyźni. Czasem trzeba będzie poczekać, uzbroić się w cierpliwość. Ale Jego obietnice są prawdziwe, a On słowny. Zaufajmy Mu i Jego słowu. Jest nadzieja. On ją daje.


Panie, nasyć moją duszę, właśnie teraz kiedy tak bardzo brakuje mi sił. Ona jest tak bardzo spragniona, spragniona Ciebie, Twojej obecności, Twojej miłości. Nasyć ją sobą, swą miłością. Obdarz pokojem, otocz opieką, rozraduj i rozkochaj w sobie na nowo. Rozpal ją ogniem swojej miłości. Ty obiecujesz, że zawsze będziesz mnie prowadził - ufam, Panie, Twemu słowu, które kierujesz do mnie. Wierzę Twoim zapewnieniom. Niech tak się stanie, jak mówisz. Amen.

19 lutego 2015

Wybierajcie więc ŻYCIE

Biorę dziś przeciwko wam na świadków niebo i ziemię, kładąc przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo, miłując Pana, Boga swego, słuchając Jego głosu, lgnąc do Niego... /Pwt/

---

W dzisiejszym czytaniu Pan zaprasza nas do wyboru. To my obieramy drogę, to my decydujemy, co chcemy wybierać. Mamy wiele możliwości, wiele opcji. Możemy wybrać to, co dobre, lub to, co złe. To, co daje życie i to, co niesie śmierć. To, co niesie śmierć jest łatwiejsze, może być przyjemniejsze, często nic nie kosztuje, a wręcz jest nawet wygodne, jednak nie przynosi nam żadnego pożytku. To, co niesie życie jest dobre, piękne, pewnie mało afiszujące się, wymaga jakiejś ofiary, poniesienia trudu - jednak właśnie wtedy, kiedy wybieramy dobro, żyjemy, rozkwitamy, wzrastamy, dzięki takim wyborom dobra możemy lgnąć do Niego, być bliżej Boga, bliżej Jego kochającego Serca. To od nas zależy czy będziemy błogosławili innym, czy będziemy im źle życzyli; czy wychodzimy z przebaczeniem czy uciekamy od relacji lub nosimy urazę. To od nas zależy czy wybierzemy Jezusa, przykazania Boże, Jego Słowo, życie w łasce uświęcającej, czynienie dobra czy też wybierzemy grzech i śmierć, którą on niesie. Od nas zależy czy wybierzemy postawę dziękczynienia czy użalania się nad sobą; radość czy posępne oblicze. Ufność Bogu czy ufanie sobie. Pychę czy pokorę. Zaangażowanie w codzienne obowiązki czy lenistwo i brak sumienności. Osądzanie ludzi czy szukanie w nich dobra. Modlitwę czy jej brak. Pomoc innym czy zatroskanie wyłącznie o swoje sprawy. Gniew czy łagodność i opanowanie.

Każdy może dopisać coś od siebie, inne przykłady, bo ta lista szybko się nie skończy. Człowiek wybiera nieskończenie wiele razy w swoim życiu. Św. Augustyn powiedział, że raz wybrawszy, ciągle, codziennie musimy wybierać. Ale czy wybory, które podejmujemy są miłe Jezusowi? Czy możemy powiedzieć, że jest z nas zadowolony? Jak często wybieramy życie a nawet Życie? A jak często ulegamy Złemu, znającemu nasze słabe strony?
Czy zdarza mi się bardziej niż Boga słuchać siebie i tego, co subiektywnie wydaje mi się dobre, a co w rezultacie nie do końca przynosi to dobro, które jest w Bożym zamyśle? Czy zawsze wybieram to, co daje mi Bóg? Czy dobrze korzystam z daru wolności, z wolnej woli, którą daje mi Bóg? Czy wybieram to, co słuszne, czyste, piękne, dobre? Co utrudnia mi wybór dobra? Co nie pozwala mi przylgnąć tak naprawdę do Boga? Jakie złe rzeczy najczęściej wybieram - i czemu? Co mnie w nich pociąga? Przed jakimi wyborami stoję? Czy pragnę zawalczyć o dobre, Boże wybory ze względu na miłość do Boga?


kładę przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo, miłując Pana, Boga swego, słuchając Jego głosu, lgnąc do Niego.

18 lutego 2015

Wielki Post

"Nawróćcie się do Mnie całym swym sercem, przez post i płacz, lament. Rozdzierajcie jednak serca wasze, a nie szaty! Nawróćcie się do Pana Boga waszego! On bowiem jest łaskawy, miłosierny, nieskory do gniewu i wielki w łaskawości, a lituje się na widok niedoli. (...)  Niech wyjdzie oblubieniec ze swojej komnaty a oblubienica ze swego pokoju! (...)  I Pan zapalił się zazdrosną miłością ku swojej ziemi, i zmiłował się nad swoim ludem."



Panie, Ty pragniesz, bym zbliżyła się do Ciebie, bym porzuciła to, co mnie od Ciebie oddala. Pragniesz prawdziwego nawrócenia, nawrócenia, które sięga serca, które jest przemianą całej mojej istoty. 
Ty objawiasz się jako Ten, który jest miłosierny, nieskory do gniewu. Ja wiem, Panie, że nigdy Ci nie dorównam, że nigdy nie będę tak dobra, pełna miłości jak Ty. Dzięki Ci za to, że litujesz się nade mną w mojej słabości, że nie unosisz się gniewem, a okazujesz mi ogrom swego nieskończonego miłosierdzia. 
Ty ukazujesz mi dziś swą zazdrosną miłość. Oblubieńczą miłość. Ty jak Oblubieniec pragniesz o mnie zabiegać, o mnie walczyć. Także ze Złym i jego propozycjami. Chcesz walczyć o mnie, bym nie ulegała mu zbyt wcześnie, bym opierała mu się, kiedy chce mnie zwieść. Chroń mnie, Panie i walcz za mnie. Ty widzisz, jak łatwo upadam, jak łatwo powalić mnie na ziemię, jednak wierzę, Panie, że z Tobą go pokonam. Że gdy będę z Tobą on nie będzie miał do mnie dostępu. Tak mnie zbliż do siebie, tak mnie wypełnij sobą, bym w tym świętym czasie nawracania, ilekroć upadnę, zawsze wracała do Ciebie, jedynej Nadziei, Radości, Piękności i jedynego Oblubieńca.



Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!

14 lutego 2015

Trąd

Wczoraj po wieczornej Mszy w drodze powrotnej towarzyszył mi jeden z księży z mojej parafii. Usłyszałam, że jestem pozbawiona życia. Zamurowało mnie. Przecież wciąż jeszcze cieszyłam się przedwczorajszą Spowiedzią...

Chcę wrócić do Słowa, jak dawniej.
Niedzielna Ewangelia..

Panie, Ty wiesz, co jest moim trądem, co nie pozwala mi cieszyć się życiem i zdrowiem. Ty wiesz, przez co zwracam na siebie uwagę, tak jak ten trędowaty... Proszę Cię, jeśli chcesz, oczyść mnie... Oczyść moje serce, aby przypominało Twoje, pełne dobroci, miłości i miłosierdzia. Uzdrów to, przez co choruję tak długo. Boski Lekarzu, Ty wiesz jaka rana jeszcze krwawi i boli. Błagam Cię, użyj oliwy i wina, zalecz to wszystko i spraw, by znów tętniło życie. By znowu tętniło Życie.

12 lutego 2015


"Nie poddawaj się!"
Tak mówi tobie dziś Pan
On na drodze swej
Także upadki miał. 
Powstań już dziś...


Mija dzień za dniem... Przechodząc w dwa miesiące. Dziwny czas... Niby w łasce uświęcającej, a jednak bez Spowiedzi. Chyba zaczęłam rozumieć ludzi, którzy mówią, że mają problem z dojściem do Spowiedzi. Widzę po sobie, póki były te 2-3 tygodnie, to oporów nie było, a jak już doszło do 2 miesięcy, to zniechęcenia coraz więcej, głupich pomysłów też coraz więcej... 


Pytam siebie, czemu nie mogę dojść. 
Bo nie wiem, do kogo? Bo głupio się przyznać, że to aż dwa miesiące, zwłaszcza, że sporo księży mnie zna? I jeszcze głupiej, bo przecież jestem po swoich dłuższych rekolekcjach?... Bo tak naprawdę to przecież nie są ciężkie rzeczy i do Komunii mogę chodzić? Stępiło się sumienie, stępiło... Choć stoję, czuję, że jednak leżę. Dziwne to uczucie - nie polecam nikomu. 



Proś mnie o przebaczenie,
a potem podnieś się szybko,
Bo widzisz, upaść to nie jest jeszcze najgorsze.
Najgorsze to pozostać na ziemi.
M. Qouist


-------------------------
21:58           Przy okazji zakupów wstąpiłam na Msze, a i całkiem obcy kapłan siedział w konfesjonale... Byłam przygotowana, bo tyle razy robiłam podchody w różnych miejsach, a to, że siedział ktoś obcy, nieznany i mogłam z tak długiego czasu wyspowiadać się na neutralnym gruncie - chyba było dobre, a na pewno łatwiejsze niż pójście do kogoś w miarę znajomego.
Nieważne. Zaczynam od nowa.

07 lutego 2015

"Najwyższa pora"

Rozmowa?
Zagmatwało się wszystko.

Bo...
 tak naprawdę nie wiem już, czym powinno się kierować przy wyborze.
 Duchowością czy apostolstwem?


Panie, Ty przygotowałeś dla mnie drogę. Proszę Cię, bym umiała ją odczytać, właściwie rozeznać...
Może nie tyle jaka droga, ale GDZIE.

Boże, rozjaśnij to wszystko, pomóż mi podjąć decyzję, bo jak to Ktoś niedawno powiedział: "no w Twoim wieku na to już chyba najwyższa pora".


Daj mi poznać Twoje drogi, Panie...
naucz mnie chodzić Twoimi ścieżkami...

06 lutego 2015

Wolne!

Jestem niesamowicie szczęśliwa!
Sesja zdana wspaniale, dziś ostatnie koło, bez poprawek i 12 dni wolnego.
Jedynie jedna 3,5 -  reszta to oceny wyższe.
Jeśli tak samo dobrze pójdzie w kolejnym semestrze, to może załapię się na stypendium? :)

A tak na serio to, Boże, jestem w szoku.
Tak bardzo Cię ranię, a Ty tak bardzo mi błogosławisz.
Chwalę Ciebie, Panie!

02 lutego 2015

2 lutego 2015




Chciałbym, żebyście byli wolni od utrapień. Człowiek bezżenny troszczy się o sprawy Pana, o to, jak by się przypodobać Panu. Ten zaś, kto wstąpił w związek małżeński, zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać żonie. I doznaje rozterki. Podobnie i kobieta: niezamężna i dziewica troszczy się o sprawy Pana, o to, by była święta i ciałem i duchem. Ta zaś, która wyszła za mąż, zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać mężowi. Mówię to dla waszego pożytku, nie zaś, by zastawiać na was pułapkę; po to, byście godnie i z upodobaniem trwali przy Panu.
/ 1 Kor 7,32-35 /



Piękny dzień. Nie chcę myśleć, że mogłam już odnawiać I profesję. 
Chcę po prostu przygotować się na to, że jeśli pozwoli, to w swoim czasie stanę się prawdziwie Jego oblubienicą. Obecnie wiem, że pragnie, bym troszczyła się o Jego sprawy, bym była święta ciałem i duchem. Ze swej strony chcę się Mu podobać i radować Jego oczy i serce. By się mną cieszył, by był ze mnie zadowolony. 

01 lutego 2015

Jak to jest?


Oficjalnie wczoraj zaczęłam sesję. Jednak w praktyce większość egzaminów i zaliczeń już za mną. Zostały jeszcze dwa. Co prawda czekam jeszcze na trzy wyniki, ale jestem dobrej myśli.
Te dwa, które mają być - jeden w środę a drugi w piątek - będą chyba najtrudniejsze.

Doświadczam ogromnego błogosławieństwa...
W piątek miałam światło, by usiąść na egzaminie pod ścianą i chwilę później otrzymałam łatwiejsze pytania niż grupa obok. Jak to jest?

Jak to jest, że w środę otrzymałam najwyższą ocenę z pracy zaliczeniowej, gdzie wszystko w niej tak naprawdę zmyśliłam do tego stopnia, że aż było mi wstyd ją w ogóle oddać?

Jak to jest??

Nie wiem. To dla mnie nieopisane szczęście i radość...
Zwłaszcza, że naprawdę na to nie zasługuję, bo przez ostatnie trzy miesiące staczam się duchowo mniej więcej jak w latach 2006-2007.
Katastrofa.

Boże... daj mi stałego spowiednika, bym nie cofała się... proszę.....