Strony

30 czerwca 2010

Dorosłość

Ostatnio wzięło mnie na pewne przemyślenia.
Dorosłość.
Chyba dopiero teraz zaczynam doświadczać czym jest,
zaczynam ją przeżywać.
Widzę w tym roku wiele ślubów znajomych,
aż patrzę i dziwię się, myśląc "oni? już? w tym roku? teraz?"
No w końcu są dorośli.
Teraz już rozumiem...
Wielu rówieśników ma już małe brzdące.
Chyba coś w swym życiu przespałam..
Nadchodzi ten czas,
w którym każdy zastanawia się co dalej,
z kim, gdzie, jak, kiedy..
Jak ten czas szybko leci..
Obudziłam się jak po długim, głębokim śnie...

Niebawem kolejne urodziny i...
coś jeszcze. :)
No właśnie.
Tak, czas szybko leci.

A ja?
Ja też już inna,
radosna, pogodna,
"wiecznie się chichrająca" - jak to ktoś ostatnio w pracy powiedział,
lecz..
poważniejsza, bardziej odpowiedzialna..
Mała Beata wydoroślała.
Porównuję siebie sprzed 2-3 lat, a sobą teraz.
Przepaść.
Z rozemocjonowanej wtedy nastolatki przechodzę w kobietę.
I choć czuję się wewnątrz dzieckiem,
to odkryłam w sobie kobietę,
kochaną, wiedzącą, czego pragnie i chcącą dążyć do tego..
Kobietę, która pracuje nad swoimi uczuciami i emocjami
i osobą, która skupia się bardziej na innych,
a nie koncentruje aż tyle na sobie.
Teraz już rozumiem,
co to znaczyło"kręcisz się wokół własnej osi..."
Z perspektywy czasu wszystko widzi się inaczej...
----
Ludzkie drogi się rozchodzą,
każdy idzie w swoją stronę.
Nie jesteśmy już małymi dziećmi, pilnowanymi przez rodziców.
Nadchodzi czas, kiedy zrywamy tę "drugą" pępowinę..
Stajemy się dorośli.
Zaczynamy realizować plany życiowe.

I ja znalazłam już swą drogę, choć nie było łatwo.
Być może niebawem więc i ja zacznę nowe życie :)

"Chrystus jest moją Miłością,
jest całym moim życiem... "(P 26)

20 czerwca 2010

JuT.

Najostatniejsze z ostatnich spotkanie wspólnoty.
Nie wiadomo, co będzie dalej.
Czy będzie.
Trzeba tylko ufać.
Jakoś mało gadatliwa byłam wczoraj.
Uśmiechałam się, owszem,
ale rozmawiać się nie chciało...
Trudne spotkanie,
łzy gościły w oczach..
Czy spotkamy się po wakacjach w tym samym składzie?
Ja nie wiem, on nie wie.
Tak to już jest...
Będzie jak ON chce...

A tymczasem we wtorek wieczorem mam ostateczną rozmowę.
Taką już poważną, decydującą.
Od niej wszystko zależy.
Od Ciebie wszystko zależy.

JuT.

11 czerwca 2010

Wspólnota... oczekiwanie na decyzję... lęk...

Wiele się ostatnio dzieje..
Spotkanie wspólnoty.. trudne dla mnie..
Nie chodzi o dzielenie się owocami formacji..
a o to, że to może być koniec..
Modliłam się nad każdym..
Nad nim też.
a kiedy ja poprosiłam o modlitwę, usłyszałam:
"jak mam się modlić o coś,
do czego Cię przez cały rok zniechęcałem?"

Nie prosiłam o pomyślne rozwiązanie sprawy,
a o wypełnienie Jego woli w tej sprawie..
Ale on i tak patrzy przez swoje pryzmaty..
Na koniec padło "ale powiedz potem, co i jak, dobra?"
Nie rozumiem niektórych postaw..

Najbardziej uderzyła mnie.. Warszawa...
studia tam..
A co ze wspólnotą? obowiązkami w parafii?
Znów wyszły uronione łzy przywiązania..
Znów przyszła koncentracja na sobie,
a nie na tym, co trzeba..

Jezu, Ty wszystko mi ucinasz w tym roku..
wszystkie znajomości,
ciachasz sytuacje, zdarzenia.
Wszystko zabierasz..
Pozostaje niewiele.

A ja stoję na zasadzie "goła i wesoła".

Tak naprawdę oboje nie wiemy co i jak.
Najbliższe dni są decydujące.
Ja, Jezu, nie potrafiłabym gonić za wykształceniem,
wyższym czy jeszcze dalej..
wiem, ze to nie moja droga - zdobywać wysokie piętra wykształcenia..

Czekam..
Cały czas..
Wspaniała jest świadomość, że wiesz,
że są osoby, które się za Ciebie modlą.
Teraz, w tych dniach oczekiwania, potrzebuję modlitwy szczególnie..

W sobotę ostatnie spotkanie wspólnoty..
Takie na luzie, ale może zapadną już decyzje.
Niech się dzieje TWOJA wola względem mnie
i względem niego!..



"Panie Jezu, wiesz, jak często brak mi siły,
by za Tobą iść przez ten świat(...)
Panie Jezu, wiesz, jak potrzebuję Ciebie,
bo bez Ciebie trudno mi żyć."



JAK WSPANIALE BYĆ OD CIEBIE W PEŁNI ZALEŻNĄ!...

08 czerwca 2010

Ciągle czekam, ufam...

"W ciszy szukam słów, by podziękować za Twą miłość.
W ciszy jest mój Bóg, tam zawsze szukam Go.
W ciszy serca brzmi pokorne "fiat" mojej duszy.
W ciszy pragnę być milczeniem u stóp Twych.
W ciszy modlitw szmer każdego dnia do Ciebie wznoszę.
Życie daję swe, Ty w ciszę zmieniasz je.
Dziękuję za miłość Twą, nie pragnę już niczego więcej.
Nie szukam pustych słów, bo ciszą jest mój Bóg.
On jest Panem mym. "


Nic dodać, nic ująć.
-----
A ja ciągle czekam, ufam...