Strony

26 lipca 2009

Miłość.. :]

"Moją miłością jest Chrystus, życie moje." (P 26)

Ostatnio dużo rozmyślałam nad wszystkim..
Spaliłam za sobą mosty przeszłości..
Stare kalendarze, pamiętniki..
Nawet jak patrzę na pierwsze notki bloga,
to myślę, czy by ich też nie skasować..
Tak BARDZO zmieniłam się od zeszłego roku, od dwóch lat..
a to wszystko dzięki Niemu.. :]



Przepełniona Twą miłością.. :]
Kocham Cię nieopisanie..
Serce się raduje, dusza śpiewa:
"Po imieniu wezwał mnie,
głosem jasnym jak brzask.." ;]


Rozradowałeś mnie, Panie!..
A ja zostałam pochwycona przez Twoją miłość!..


Dziękuję to tak mało...

16 lipca 2009

Trzy drogi i wybór? :)

NMP z Góry Karmel

"Jeśli chodzi o zmartwienia rodzinne,
to powierzaj je Panu Bogu i nie troszcz się o nie więcej.
Wszystko obróci się na dobre tym, których kochasz.
Kiedy sama się o to troszczysz,
wtedy Pan Bóg przestaje się troskać
i pozbawiasz w ten sposób rodzinę tych łask,
które by otrzymała, gdybyś ty zdała się na Niego" (RW, 402)
/myśli św. Tereski na każdy dzień - 12.07/

Ten fragment pasował tego dnia ewidentnie...
Dobrze..
Nie będę się troszczyć, martwić.
Pragnę całkowicie zdać się na Ciebie.
Zostawiam Tobie tę sytuację z mamą.
Będzie tak, jak Ty chcesz.
Zgadzam się na to.
---
Początkowo zastanawiałam się,
czemu postawiłeś na mej drodze tę dziewczynę..
Mężatkę, z dwójką małych dzieci.
Przychodziłam odwiedzić ją prawie codziennie..
Bawiłam się z jej synkiem, z jej córką..
Cieszyłam się z tych zabaw z dziećmi,
ale nie widziałam w tym wszystkim sensu, celu..
Teraz, jestem pewna, że odnalazłabym się i w macierzyństwie.
Dzieci są kochane i nawet gdy płaczą, mają swój urok ;)
Od września będę się nimi opiekować :)

Samotność?..
w niej też bym się odnalazła.
dawny Caritas?
i to nie tylko dla kilku punktów na świadectwie..
spędzałam tam więcej czasu niż "trzeba było"..
karmienie, spacery, rozmowy, czytanie książek..
Aż chciało się tam być, pomagać, służyć, opiekować się..
Spełniłabym się tam jako wolontariuszka..

Droga zakonna?...
tego chyba nie muszę tłumaczyć..
Karmel...
miejsce tak bardzo mi bliskie..
czuję się tam jak w domu..
ten niebywały pokój serca, który mi towarzyszy,
zawsze gdy tam jestem..
to pragnienie modlitwy za grzeszników, za kapłanów..
pragnienie bycia "duchową matką"...

każda z tych dróg równie piękna, ale i równie ciężka..
na każdej z nich widzę siebie..
nie jestem zapatrzona jedynie w jedną ścieżkę..
długie przemodlenia, długie rozmowy..
nigdy nie chciałam pójść tą drogą, którą ja miałam dla samej siebie..
zawsze pragnęłam wybrać tę, którą On ma dla mnie...
kolejne modlitwy, kolejne obserwowanie znaków do każdej ścieżki..
aż w końcu wybrałam...
odpowiedziałam Mu "TAK"..
i ta obecna radość, i ten pokój serca tak wielkie,
jak na Zesłaniu Ducha... :D
tak, to o dar, łaskę rozeznania powołania tam właśnie prosiłam..
a teraz?
to żywe pragnienie ciszy, modlitwy - za ludzi, za kapłanów
jeszcze bardziej się ożywiło, stało się jeszcze głębszym..
wzrosła radość, pokój..
owoce wyboru są niesamowite...

dziękuję, że powołałeś mnie do pracy w Twej winnicy :)
choć lękam się trochę, czy dam sobie radę w takim miejscu,
to stawiam na bezgraniczną ufność Tobie.
Ty powołujesz nie sprawiedliwych, wielkich, silnych,
a grzeszników - małych, słabych,
którzy sami nie mogą nic..
a z Tobą mogą wszystko!..
W Tobie moja siła, moja ufność :)

10 lipca 2009

Sianowo..


"Karmelitanka, która by nie była apostołem,
oddaliłaby się od celu swego powołania
i przestałaby być córką seraficznej św. Teresy,
która pragnęła tysiąc razy oddać swoje życie
dla zbawienia jednej duszy (L 177, LT 198)."
/ Myśli św. Tereski na każdy dzień - 10.07/

Fragment pasuje do tego,
co uczyniłam dziś w sianowskim kościele..
ale o tym poźniej..


----
Wyniki rekrutacji?
Nie dostałam się.
Na 50 przyjętych - jestem 160 któraś...
Nie ma najmniejszych szans...

Rok w plecy...
Praca?...
tak...
chyba tak..
ale nie wiem gdzie, co, jak..

załapałam doła...
wiem, że nie ufam wystarczająco..
gdzieś w podświadomości myślałam,
że może jednak się dostanę..
esz... łzy?... tak... łzy...
złość, agresja, bezradność, bezsilność...


Lecz dziś postanowiłam o tym nie myśleć..
pojechałam do Sianowa, by się bawić, tańczyć.
Podpisałam też w kościele deklarację członkowską KWC..
już dojrzałam do tej decyzji przez ostatnie sytuacje..
nie miałam już takich wątpliwości, jak w zeszłym roku..
nie miałam żadnych wątpliwości.

a dalej?
jedno spotkanie, którego się nie spodziewałam.
podanie ręki, życzenia, uśmiech, miłe słowa..
trochę beki..
a na koniec błogosławieństwo - za którym tak bardzo tęskniłam..
tak zwyczajnie, po ludzku, - gdy zaczynałam już myśleć,
że znów się coś popsuło..
hmm..
oczy - czy naprawdę mówią wszystko?
esz.. gdyby wiedział o rekrutacji...
ale wie tylko o radości z powrotu mamy..
i widzi ją, bo jej nie ukrywam..
oczy się śmieją..
ale gdzieś w środku kryje się smutek odnośnie studiów..
którego dziś nie pokazałam,
bo postanowiłam cieszyć się z możliwości bycia w Sianowie.
zauważył błysk w oczach..
ale nie miał okazji zobaczyć wczorajszych łez i ogólnie smutku..
i dobrze chyba w sumie..
to zostawię tylko dla Kogoś.

cieszę się z jego obecności..
szkoda, że tego nie przeczyta,
ale było to piękne spotkanie..
które mnie umocniło i poprawiło humor.. :)

dzięki Ci, Jezu, za to właśnie spotkanie.
to był chyba najwspanialszy tegoroczny prezent :)
ucz mnie większego zawierzenia Tobie,
bym się nie poddawała w trudnych momentach,
bym ufała Ci w każdym położeniu..

i tak Cię kocham...


"Niepokalana Matko Wielkiego Zawierzenia
- oddaję się Tobie bez zastrzeżeń!.."

08 lipca 2009

Boska Słodyczy...

"Blisko, blisko, blisko, jesteś Panie mój...
Blisko tak, że czuję tchnienie Twe.. "


Nie chcę być świętą połowicznie..
Nie boję się przy tym dla Ciebie cierpieć...
(już mnie i tak bardzo w moim krótkim życiu doświadczyłeś)..
Jedyne, czego się boję to tego, że zachowam swą wolę..
Więc zabierz mi ją, bo wybieram wszystko, czego Ty chcesz!...
Teraz nie pragnę już niczego,
jak tylko kochać Cię do szaleństwa!...

"Dotknął powiek balsamem śniadych rąk,
po imieniu wezwał mnie głosem jasnym jak brzask.."
- w głośnikach brzmi..

Od dawna odczuwałam pragnienie,
by kochać tylko Ciebie,
by tylko w Tobie znajdować radość..
i co?...
zamieniłeś w gorycz wszystkie ziemskie pociechy..
prosiłam o to nie sama z siebie..
tylko jak dziecko,
które powtarza słowa wypowiadane przez bliską osobę..
Ty te pragnienia spełniłeś i stałeś się przez to
najwspanialszą Słodyczą..
najsłodszą Słodyczą..
Słodyczo, Miłości nieskończona - kocham!...

----
rekolekcje w Karmelu załatwione na sierpień :)
udało się :D
i nawet mogę na dłużej niż 4 dni..... :D
zajarana jak gwizdek :D
ze szczęścia :D
dzięki, Jezu!.. :D

04 lipca 2009

Natręctwo :P

"Jezu, mój Jezu, wszyscy Cię szukają..
Jak to się stało, że ja Cię znalazłem?
Jezu, mój Jezu, wszyscy Cię szukają..
Jak to się stało, że Ty mnie znalazłeś?"
/pieśń z czuwania Ipt./


Wczoraj nie mogłam, ale dziś poszłam.
Bo jesteś Miłością Miłosierną :)
przyszłam pokornie prosić Cię o przebaczenie
i wtulić się w Twe serce - gorejące ognisko miłości,
by teraz jak DZIECKO cieszyć się z tego,
że znów tak bardzo blisko Ciebie jestem.. :)
Spowiedź tym razem trudna,
ale Twa miłość jest większa od mych grzechów, upadków i słabości :)

"(...)Dzięki Ci za Miłość,
I za gwoździ krwawy ślad,
Dłonie Twe uniosły mnie,
Obmyły mnie.
W Przebaczenie wtulam się (...)"

Mama w domu..
ale ta choroba niczego jej nie nauczyła..
to wszystko znów powróciło...

Ty spełniłeś prośbę natrętnego mężczyzny, który przyszedł nocą do przyjaciela, bo potrzebował trzech chlebów..
Mówisz "Ten chociażby nie wstał i nie dał z tego powodu,
że jest jego przyjacielem, to z powodu jego natręctwa
wstanie i da mu tyle, ile potrzebuje!"..

Ja wierzę, że spełnisz i mą prośbę odnośnie mamy
właśnie przez te moje natrętne codzienne błagania,
bo będziesz miał dość wysłuchiwania tego na okrągło :P
więc dla świetego spokoju ulitujesz się nade mną
i udzielisz jej tego, czego potrzebuje :P

kocham Cię, wiesz?.. :)