Strony

29 listopada 2013

28 listopada 2013

Zmiany.

Trochę ugruntowanych zmian. Mocno zaangażowałam się w życie innej parafii niż swoja własna. Bardzo mocno. Poznaję naszych ojców, czasem w czymś pomogę, w czymś wyręczę, często udaje się pożartować, czasem o modlitwę poprosić. Chyba jeszcze tylko dwóch potrzeba trochę rozruszać ;) a reszta to "sami swoi"... :)

No i zaprzyjaźniłam się z dziewczyną ze wspólnoty. Dużo czasu spędzonego razem, wspólnie wypitych wieczorem herbatek, prześpiewanych pieśni, bo ona mocno muzykalna, a i ja gdzieś powoli, maluteńkimi kroczkami uczę się pokonywać dawną traumę. Sporo też rozmów tych poważniejszych, kiedy trzeba upomnieć, dotknąć trudnego tematu i tych, kiedy dużo śmiechu i radości. Cieszę się z tego mocno, bo stare kontakty się gdzieś pourywały. Ale w sumie chyba dobrze tak, jak jest teraz. Dziś jak szłyśmy w trójkę do kina, to przeszła myśl: 'Dzięki Ci, Panie, za te osoby, za to, że postawiłeś je na mojej drodze właśnie teraz. Dałeś mi je już rok temu, ale dopiero teraz dotarłyśmy do siebie nawzajem." Naprawdę jestem wdzięczna. Bo ostatnio ciągle obracałam się w towarzystwie osób, które wiecznie narzekały, marudziły, których byle co wyprowadzało z równowagi i się denerwowały lub były strasznie skoncentrowane na sobie, bo do samotności łatwo przykleja się egoizm, jeśli się z nim nie walczy i nie przeżywa samotności właściwie... Nawet nie miałam pojęcia jak bardzo wpływa to na mnie; nie zauważyłam jak stałam się taka sama... Raz jeszcze przyznałam prawdę powiedzeniu: 'kto z kim przestaje, takim się staje.' Ale dopiero teraz, bo wcześniej słowa: "zmień towarzystwo, bo się rozwalasz" - trudne były do wprowadzenia w życie... Tak jak inne tematy, które w międzyczasie wyszły. Wymagania rosną, czasem mam ochotę powiedzieć: 'nie dam rady, jeszcze nie teraz'.
Ale zaraz potem doświadczam, jak moc w słabości się doskonali i jak Jego łaska wszystko umacnia...
- - - - -
PS. Film "Największy z cudów" - polecam całym sercem. 
      Konferencja ks. Pawlukiewicza już jutro. :)
      Panie, bliżej już się nie dało... :)
      Jakikolwiek będzie tytuł - niech będzie owocnie!

23 listopada 2013

Kochać.

"Duszy przysługuje prawo decydowania o sobie. Dotykamy tu tajemnicy wolności człowieka, którą sam Bóg respektuje. Jego panowanie nad stworzonymi duchami opiera się jedynie na dobrowolnym darze ich miłości. Bóg zna myśli serca, przenika głębię i przepaści duszy, do których nie dociera własne jej spojrzenie bez szczególnego Jego oświecenia. Nie chce jednak posiadać duszy wbrew jej woli. Czyni jednakże wszystko, aby w darze miłości poddała swoją wolę Jego woli, by mógł ją w ten sposób doprowadzić do błogosławionego zjednoczenia." (święta Teresa Benedykta od Krzyża)

"Właściwą Bogu sprawiedliwością nie jest zemsta na kimś, kto Go nie pokochał, na tak lichym i kruchym stworzeniu, jakim jest człowiek. Właściwą Bogu sprawiedliwością jest pozwolenie, by dokonały się najdalej idące konsekwencje ludzkich wyborów, bo szanuje On dar wolności, którym obdarował swoje stworzenie. Bóg, który jest miłością, nie chce piekła, tego tragicznego i nieodwracalnego stanu odrzucenia miłości. Człowiek jednak może nie chcieć kochać. W obliczu tej decyzji Bóg pozostaje bezsilny. Widzimy bezsilność Jezusa wobec Judasza. Tyle zabiegów, tyle okazanej cierpliwości, tyle miłości i napomnień do opamiętania, a jednak w momencie zdrady serce Judasza pozostaje nieczułe. ''Zdrajca zaś dał im taki znak: Ten, którego pocałuję, to On; Jego pochwyćcie. Jezus mu rzekł: Judaszu, pocałunkiem wydajesz Syna Człowieczego?'' (Mt 26, 48; Łk 22, 48). Judasz wszystko wcześniej zaplanował. Decyzję zdrady nosił w sobie długo i pielęgnował ją. Było dużo czasu i liczne okazje, by się z niej wycofać. W jego sercu jednak nie było miłości. To serce wielokrotnie potwierdzało decyzję, że nie chce kochać."


A dziś w czasie Eucharystii:
- Jezu, rozkochaj mnie w Sobie na nowo...
- Rozkochaj Mnie w sobie na nowo...

19 listopada 2013

Wizyta.

Niedziela była pełna uśmiechu i radości. No i przy dzieleniu fajnie, bo każdy się bardzo otworzył.
No i chyba nie przywykłam do momentów, że to ja rozśmieszam swoim słowem, opowieścią. Także do tego, że śmieję się przy wszystkich ze swoich słabości. Tego dnia w ogóle wszystko puściło...

"ja to muszę wziąć na dłuższe rozmyślanie"
"na rozmyślanie to się Słowo Boże bierze, a nie czyjeś maile" :P


Ogólnie pozytywnie.
 - - - - -
Dziś pojechałam w zupełnie inną część miasta. Byłam tam tylko raz w życiu. Rozmawiałam.
"Bardzo dojrzałaś przez te trzy lata."
"Ty i tak nie wyglądasz źle po zakończeniu terapii; ja byłem w znacznie gorszym stanie"
'dziekuję za komplement :) '

no ale nie obyło się bez trudnych słów, mało przyjemnych.
takich, nad którymi muszę pomyśleć.
choć właściwie nie muszę, bo... ma chyba rację.
przyjąć, zaakceptować.

no i jeszcze inne słowa,
takie na teraz, i zawsze, i na wieki wieków:
"być we WSZYSTKIM dla Niego"
"Chrześcijaństwo polega na tym, by być TU i TERAZ."
Amen.

05 listopada 2013

Małe i wielkie rzeczy.

Zapomniałam podzielić się ostatnim czwartkiem października. Trudny dzień, choć ostatecznie się udało mimo iż w niektórych miejscach nie wiedziałam, czy śmiać się, czy płakać. Na kilkanaście/kilka dni wcześniej dużo kłótni, dużo pretensji, dużo żalu, bólu, czyjejś zazdrości, a tak naprawdę można to ująć jednym słowem - dziecinada. Choć ile nerwów zszarganych, ile razy odwiedzony konfesjonał, ile rozmów, ile sytuacji, gdzie emocje brały górę - to moje...
Ale dużo się dzięki temu nauczyłam. Takie sytuacje dużo pokazały mi o mnie samej, o mych słabościach, ale też o mych mocnych stronach...

No i wylosowany cytat, kapitalny wręcz:
"Posłusznym bądź, bo przez to najwięcej udoskonalisz siebie i innych"

Mimo wszystko dobry czas. Zły robił, co mógł, by wszystko zepsuć, ale wierzę, że w życiu osób, które tam były, owoce się pojawią.

- - - - - -
Pierwsze koło za mną. Czekam na ocenę... Rewelacji pewnie nie będzie, ale... chyba nauczyłam się cieszyć z małych rzeczy. Naprawdę małych... :)


W domu wciąż problemy. Ale już jedyne co mogę, to po prostu ufać.  Ufać, że On się tym zajmie, że przecież tak tego wszystkiego nie zostawi...

A dziś...
Po wykładach, czas Adoracji i spotkania z Miłosiernym.
Język plątał się okropnie, ciężko było sklecić zdanie...
Ale już po wszystkim buzia się śmieje na odległość,
a z jakiego powodu jednak zostawię dla siebie... :)


lecz chyba najlepiej określić to tak:
"gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny" ;)

proszę o modlitwę!