Strony

29 maja 2007

Niemoc duchowa...

Po czuwaniu w Gdańsku...
Na miejscu wspaniale...
Wyciszenie i.... tak,
poszłam do Ciebie...
Usłyszałam od kapłana:
"Dziękuj, Panu, że tak często potrafisz przyjść do Niego i powiedzieć Mu: 'przepraszam'.."
A tak naprawdę, to nie umiem tego...

Mówi się, że jest taki etap wiary,
w którym nie potrafimy pójsć do Jezusa i się z Nim pojednać...
duchowa niemoc?..
nie wiem, jak to się nazywa..

Niby przyszłam, zmobilizowałam się i poszłam do Niego..
ale to było strasznie na siłę, nie dlatego, że chciałam,
tylko dlatego, bo...
sama nie wiem...


ponoć długie odległości w spowiedziach prowadzą do pustyni,
czyli, że nie czujemy nic...
Spowiadam się bardzo często..
A właśnie nie czuję nic...

nie rozumiem..
Więc, co się ze mną dzieje?
Żle... Bardzo źle...

26 maja 2007

Gdańsk..

Jestem w I liceum... Miałam się uczyć...
sprawdzianów, popraw, konkursów i prezentacji w przyszłym tyg. od cholery...
A ja wręcz przeciwnie...
Czuwanie  przed Zesłaniem Ducha w Gdańsku..
Jadę do Gdańska, do Ciebie..
Aby się wyciszyć...
Jeszcze bardziej się wyciszyć...
Aby zrozumieć...


Jezu, jesteś tak daleko...
raczej to ja znów jestem daleko...


Tęsknię za Tobą...
Ale.. nie przyjdę..
aż tak blisko do Ciebie nie przyjdę...
Nie chcę, nie umiem, nie mam odwagi..
Nienawidzę siebie za to..

Nie umiem spojrzeć na Ciebie w moim grzechu..

Za co mnie tak bardzo kochasz...?!
tak bardzo Cię ranię swoimi grzechami,
a Ty mnie tak mocno kochasz...


wytrzymałam tydzień w stanie łaski...
Jeden marny tydzień...
I znowu jestem daleko od Ciebie.. ;(..