Strony

29 maja 2007

Niemoc duchowa...

Po czuwaniu w Gdańsku...
Na miejscu wspaniale...
Wyciszenie i.... tak,
poszłam do Ciebie...
Usłyszałam od kapłana:
"Dziękuj, Panu, że tak często potrafisz przyjść do Niego i powiedzieć Mu: 'przepraszam'.."
A tak naprawdę, to nie umiem tego...

Mówi się, że jest taki etap wiary,
w którym nie potrafimy pójsć do Jezusa i się z Nim pojednać...
duchowa niemoc?..
nie wiem, jak to się nazywa..

Niby przyszłam, zmobilizowałam się i poszłam do Niego..
ale to było strasznie na siłę, nie dlatego, że chciałam,
tylko dlatego, bo...
sama nie wiem...


ponoć długie odległości w spowiedziach prowadzą do pustyni,
czyli, że nie czujemy nic...
Spowiadam się bardzo często..
A właśnie nie czuję nic...

nie rozumiem..
Więc, co się ze mną dzieje?
Żle... Bardzo źle...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz