Strony

31 grudnia 2007

Rodzina...?


Dziś Świętej Rodziny i mamy świętować.
szkoda tylko, że tak naprawdę nie ma czego świętować..
bo... to już nie jest rodzina..
tego nie da się nazwać rodziną..


niech ten rok się już skończy..
nie mam siły...

27 grudnia 2007

Wiedziałam.

Wiedziałam, że tak będzie.
Wystarczyło, że ledwie skończyły się Święta.
Jest super.

Niech chcę, by ponownie było źle..
Ale czemu ja praktycznie nie mam na to wpływu?

tydzień w stanie łaski..
i upadłam..
jeden marny tydzień.
smutno..

a po południu?
uśmiech przez łzy..

poddałam się.

25 grudnia 2007

Świąteczny czas, błogosławiony czas... :)

Ach...
Jak dobrze, spokojnie, miło..
Wyciszenie, radość.. :)
tak bardzo potrzebne..
I nareszcie to wszystko prawdziwe. :)

Nie wytrwam już długo, wiem to.
Ale jeszcze choć jeden dzień, czy dwa dni w stanie łaski..
tyle chyba dam radę.

Niech On zamieszka w naszych sercach:)
Niech będzie wśród nas ;)

Tak, jest dobrze.
Naprawdę jest dobrze :)

dziękuję Wam za wszystko :*
pamiętam w modlitwie ;)
błogosławionych Świąt! :)
---------
wyjechana. :)

24 grudnia 2007

Minął rok...

Minął rok..
tato- [*]
modlę się cały czas za Ciebie tak, jak tylko potrafię..
bo już nic innego nie mogę.. ;(...
naszej wcześniejszej relacji już nie naprawię... :(..


Nadal niepoukładana..
Cały ten rok przespany,
nie pamiętam prawie nic z tego okresu..
muszę się ogarnąć, stanąć na nogi..

ale do tego potrzebny jest czas..
duuuuużo czasu..


Msza za tatę u ks. Piotra..
Ciężko było...
Łzy za łzami..


dziękuję Wam za obecność!!
tą w kościele i tą duchową!
nawet nie wiecie, jak wiele to dla mnie znaczyło..
Jezus Wam to kiedyś wynagrodzi..
nie wiem, co bym bez Was zrobiła, Kochani ;)
pamiętajcie, że i na mnie możecie liczyć.
w każdej sytuacji, cokolwiek by się nie działo..


20 grudnia 2007

Hmm...


Spowiedź..
wyszłam stamtąd
zmęczona..
wykończona, wycieńczona..

nie miałam siły na nic..
wyciągnięto ze mnie wszystko..
tyle pytań.. a ja nie znam odpowiedzi..
nie rozumiem tych procesów, które dzieją się we mnie.. :(


blisko Ciebie, Jezu.. :)
potwornie zmęczona psychicznie po tej Spowiedzi..
ale dziękuję, że ksiądz z mojej wspólnoty tyle pytał..
bo sama NIGDY nie umiałabym się na tyle otworzyć.. :)
nareszcie wypowiedziałam wszystko, co we mnie siedziało i nie pozwalało normalnie żyć.. :)

18 grudnia 2007

[*] ;( ;( ;( ;(


[*]
Zmarła kolejna bliska mi osoba.
kolega z klasy...
samobójstwo...

nawet modlić się za niego nie potrafię...
bo modlitwa jest niemożliwa..


Zabierz i mnie!
Po co mam się męczyć tu,
skoro mogę radować się z bycia tam z Tobą, i z nimi?

ZABIERZ I MNIE!!!!!!!!!!!!
Niczego już bardziej nie pragnę...

Za 6 dni minie rok od śmierci taty..

Chcę być sama!!.
Nieosiągalna dla nikogo!..
;( ;( ;(

17 grudnia 2007

'Dzieci potrafią się radować, a Ty?'

Niedziela radości...

Raduj się!
Co przeszkadza Ci się radować?
Czy oczekujesz z RADOŚCIĄ?
Czego Ci potrzeba do prawdziwej radości?


Te pytania dziś nieustannie chodzą mi po głowie..
A przecież znam odpowiedź..
S-p-o-w-i-e-d-ź...

Tak, tak już niebawem.. :/
Jednak..
Czy aby na pewno tego chcę i potrzebuję?
Czy też dlatego, bo nadchodzą Święta i 'wypadałoby'?
Coś nie gra.. Kiedyś tak nie było..
Nie podoba mi się to..
---------
Czy jestem niewidzialna?
Bo tak się czuję.
Obojętność boli.

16 grudnia 2007

Zapałka..

Po Dniu Wspólnoty..
Dziś możliwość Spowiedzi była.
Nikt nie powie, że nie.
siedział w konfesjonale..

i to nawet był on.
Ale gdzie ja bym się miała fatygować..
ławka taka wygodna.. ;( ..


Otrzymałam zapałkę.
Zapałka..
Niby nic.. A jednak coś..
Moja nie będzie świecić, nie będzie dawać nadziei, skoro jej nie ma.
płomień zgasł, a zapałka się złamała.


Cholernie ciężko!...

09 grudnia 2007

Dziś + wieczorna notka

"A jak wygląda Twoje serce?
Za czym tak naprawdę tęsknisz?"


Cholera.
Zabolało.
I to porządnie.
Słowa sprawiają olbrzymi ból..

Łzy popłynęły..
Ale tak dyskretnie, bo przecież obok znajdowali się ludzie..
Ale popłynęły..

To już dziś.
Przyjęcie do Deuterokatechumenatu..
Masakra..

Z uśmiechem na twarzy.
Nieważne, że udawany.
Ważne, że będzie.
I nikt się przynajmniej nie przyczepi.
-----------------------
Deutero..
Jaaaaa...
Beka jak nic..
Ciężko..
Ale mam nadzieję, że będzie owocnie...
szkoda tylko, że ze Spowiedzią się nie udało.. ;/
Ale..
Jest dobrze..
To najważniejsze - jest dobrze!!
Bo choć daleko do Niego, to jednak, jakby nie patrzeć, bliżej ;)

--
a to z obrzędu przyjęcia do Deuterokatechumenatu :
"Panie, wierzę Ci, wciąż wierzę Ci, bo Twa miłość wierna jest..
Gdy wzywałem Cię - pomogłeś mi, więc teraz też prowadź mnie"... ;)

02 grudnia 2007

'Co jesteś w stanie zamienić na wieczność..?'

Niemrawo..

W sumie, jak bym się uparła,
to bym mogła chodzić na roraty..
ale.. czy na pewno chcę.?
nie.
choć pewnie i tak będę..

Adwent - czas radosnego oczekiwania?..
Wcale nie radosny...
już niedługo, coraz bliżej..
a im bliżej, tym gorzej..
w między czasie pierwszy piątek..
nie, nie ma szans.
nie pójdę, nie pojednam się.. ;(

Panie.. pomóż mu..
tylko nie to..
powoli ludzi bliskich wokół mnie coraz mniej..
nie wyrabiam..
i jak tu cieszyć się życiem..?!
tak - nie jestem pogodzona z tym wszystkim!...

01 grudnia 2007

Lęk, cd...

"Nazwij swój lęk.
zaprzyjaźnij się z nim - uznaj, że jest Twój, że ma prawo być.
Zapytaj go, co chce Ci o Tobie powiedzieć.
Porozmawiaj o nim z Tym, Komu ufasz. Porozmawiaj z Jezusem."


przynajmniej spróbuję..
--
Dziś Msza w Sopocie..
Nie pojadę..
Choć wiem, że powinnam, bo owoce będą wielkie.
stąd te pokusy, by zostać w domu..

ale..
Nie mam siły.
Źle..


kolacja, łazienka, łóżko i... spać.
a wieczorna modlitwa?
a że niby co to takiego, bo zapomniałam
?
modlitwy brak ;(..

Lęk?...

Temat: 'Lęk'
Cudownie po prostu..
'Nie wolno udawać, że wszystko jest w porządku.'
uśmiech nr 5 i tak u mnie rządzi..
---
a dziś spokojnie.
bez żadnych tragedii.
czyli DZIWNIE.

29 listopada 2007

....

A dziś w szkole chciałam tylko jednego:
zamknąć się gdzieś z dala od wszystkich,
by nikt nie widział moich łez..
w połowie zajęć
nie wytrzymałam, puściłam pędem do domu..
kit z konsekwencjami.


dlaczego nikt nie rozumie??
ludzie patrzą, większość myśli, że jest dobrze..
a ja znowu tłamszę wszystko w sobie..
wśród ludzi inna, w swoim małym kącie inna..
nie mam siły!!!

już nawet doszło do takiego stanu, takiego momentu,
że się nie poznaję! siebie i mojego zachowania..


Na Mszy gdzieś tam, na końcu, na samiusieńkim końcu,
przy drzwiach wyjściowych..
jak po tym wszystkim, co zrobiłam dzisiaj, mogłabym usiąść bliżej ?!

każde spojrzenie na Ciebie boli..
ałć.
a dziś tak mocno, że myślałam, że znowu wybiegnę.

wzrok skierowany na mnie..
nienawidzę litości!..
mam dosyć..
czy możesz to zrozumieć??!!

26 listopada 2007

``````

Zawsze padnie zdanie, które potrafi zagiąć człowieka..
białej szaty łaski nie ma.
i nieprędko będzie.

tak, nie umiem tego..
Nie umiem..
Przyznaję,
Jestem słaba!
lepiej...?

nie będę psuć nikomu zabawy na imprezie oazowej moim humorem.

Spojrzenie...

Wczoraj uświadomiłam sobie, jak mało czasu zostało..
A ja w jakim stanie..

Nie mogę...
Nie potrafię..
Nie wrócę..
---------
Spojrzenie.
Zabolało.

25 listopada 2007

Kontynuacja..

Boli..
Bardzo boli..
Ciągle boli..
Wymiękam..
Jutro niedziela..
Nie wiem, jak wytrzymam na kazaniu.. ;(

24 listopada 2007

...;(...

ból,
lęk,
łzy,
obojętność,
maska,
odejście,
poddanie się,
bagno.

23 listopada 2007

No nie...

Wiedziałam, że tak będzie..
Dwa dni bez Eucharystii..
A dziś dojdzie jeszcze trzeci..
Nie mam siły..
Powoli zaczynam upadać..
Boję się, że nie będę umiała znowu powstać..
To boli..

22 listopada 2007

Esz...

A dziś nie mogę..
Nie dam rady...
Zbyt wiele rzeczy do zrobienia..
Żebym tylko nie osłabła..

Dręczy mnie jedna myśl...
Jechać czy nie jechać?...

Panie... Wskaż rozwiązanie...
Ty wiesz, jak ma być...
Niech się spełni Twoja wola..
Ja się ustosunkuję..

21 listopada 2007

Trwam...;)

Dalej blisko...
To naprawdę piękne..
Oby jak najdłużej..
Bądź, Jezu, zawsze ze mną..
Bo bez Ciebie nie zdziałam nic...

19 listopada 2007

Oki..

Dobra..
Nie chcę, by było tak źle, jak kiedyś..
Chcę ufać, chcę kochać..
I jest osoba, która mi w tym pomoże..

Panie, przymnóż mi wiary!...

11 października 2007

Nie chcę.


Nie chcę Cię, Jezu, widzieć..
Ranię Cię, a Ty mnie.
ŹLE.

Mszy brak.

30 września 2007

Ach tak...

Nie mam sił, by trwać..
To wszystko jest za trudne..
Ja nie żyję.. ja tylko istnieję...

18 września 2007

Super! ;/

'Życie jest piękne...'
Powiedział Prosiaczek i rzucił się w przepaść..

Pasuje idealnie.

Jest dobrze!
Nie wierzysz mi?
(I dobrze robisz.. )


Mszy brak.

17 sierpnia 2007

Obojętność?..

Jesteś mi, Jezu, obojętny...
Najpierw bunt, teraz obojętność..
Co będzie potem..?

Sa 2 możliwości..
Albo nawrócenie, albo całkowite odejście..

Skoro nawet rekolekcje nie nawróciły..
Nie wskazały drogi..
Czy to znaczy, że odejdę?
W sumie..
Bardziej jestem bliska tego niż nawrócenia..


Boję się...
Moja wiara leży pod WIELKIM ZNAKIEM ZAPYTANIA..

05 sierpnia 2007

Rozpacz?


Z każdym dniem, gdy jestem jeszcze dalej od Ciebie jest coraz gorzej..
Ale w stanie łaski też nie jest super..
Co mam zrobić, by było jak kiedyś?
Wcześniej nie było takich trudności..

Łzy na porządku dziennym..
Już nad nimi nie panuję..


Kocham Cię..
Tak bardzo Cię kocham, a wszystko temu przeczy..
Może to chwilowa słabość, zwątpienie..?
Przecież się zdarza..
Może próba wytrwania przy Tobie?
Zaczynam świrować..
Znowu zaczynam reagować gniewem, płaczem..
w moim sercu lęk...

Rozpacz..?
Mocne słowo.. Ale tak bardzo pasuje..
Ponoć jest grzechem przeciwko Duchowi Świętemu ..
Super.. po prostu super.. :(

czy mogę prosić o modlitwę..?..

04 sierpnia 2007

Kłamstwo

Gubię się w swoich kłamstwach...

Dziś pierwszy piątek..
tyle ludzi mogło iść do spowiedzi..
a ja nie..
dlaczego nie umiałam podejść do konfesjonału?
dlaczego to było takie trudne?..

mogłam zwalić na olbrzymia ilość osób chętnych i dla mnie nie starczyłoby czasu..
głupia jestem..

ale przecież oni potrafili tam pójść..!!
dlaczego ja, oazowiczka, nie byłam w stanie..?!
nie rozumiem... :/
nie mam sił do samej siebie..

czuwanie pierwszopiątkowe..
zmyślić animatorce, że jestem chora - nietrudno..


tak naprawdę nie chcę, nie mam siły, Jezu, patrzeć na Ciebie,
wystawionego w Najświętszym Sakramencie..
ale tego jej nie powiem.
nic jej do tego.


jedno kłamstwo w te czy we w te..
już nie robi.. .. ;(...

02 sierpnia 2007

Cisza jest najpotężniejszym krzykiem...

Dziś po raz pierwszy od jakiegoś czasu poszłam na Mszę..
Ręce znowu niezłożone..
Nowenna, kazanie..
Ehh..

Nie pamiętam, kiedy ostatnio zerknęłam do Pisma..
Chyba 2 tygodnie temu...
Aż 2 tygodnie temu..
Nie chcę nawet do niego zerkać..
Wszystko takie mdłe, oschłe, takie bleee....


Jezu.. Co jest..?
Dlaczego tak dziwnie ze mną?
Czemu tak ciężko..?
Nie poznaję się..

Najgorsze, że na zewnątrz funkcjonuję normalnie. 
Uśmiech od ucha do ucha. Nikt nic nie podejrzewa.

'Cisza jest najpotężniejszym krzykiem..'

01 sierpnia 2007

Dekret


"To nie upadek czyni nas przegranymi, tylko niechęć powstania..."

Heh..
Nie umiem się podnieść..
Nie to, że nie chcę...
Ale... kapłan, który obiecał prowadzić do Boga zmienia parafię..

Na rekolekcjach przyjęłam Cię jako Pana i Zbawiciela...
I co z tego...?
Zabierasz mi go a on miał mi duchowo pomóc!
Czy na pewno chcę, byś kierował moim życiem?
Coraz bardziej wątpię...
Znowu Ci nie ufam... ;(..
Mam dość mojej bezsilności...
przez tę nieufność Tobie i moją pychę znowu upadłam.. :(..
już nie mogę Cię przyjąć do serca..;(..

13 lipca 2007

Po rekolekcjach...

Przyjęłam Cię jako Pana i Zbawiciela...
Było wiele łez...
Ale przede wszystkim też i zwątpienia...

Oddałam Ci moje życie...
Powierzyłam je...
Chciałam, byś nim kierował...

A teraz...?
Boje się, że znów będę Ci miała wszystko za złe...
Że stało się to i to...


Modlitwa wstawiennicza nie pokrzepiła...
Moje świadectwo końcowe było tak pesymistyczne, że szok...
ale kłamać nie chciałam - to w końcu świadectwo..

Wspaniały, madry ks mi się trafił..
Powiedział istotne słowa:
"W życiu pojawi się wiele zwatpień, kryzysów, ale nie mamy nim ulegać.
Wiara nie polega na uczuciach..
Nie mamy sugerować się
odczuciami.
Bo [wiara] polega na oddaniu się miłości Jezusa,
na pragnieniu bycia z Nim pomimo wszystko..."

----
Co mnie dotknęło na tych rekolekcjach? :
"Bądźmy dziwakami!" ;)
"Powołałeś mnie, Panie, to teraz kombinuj!" :)

26 czerwca 2007

kocham!... :D

Jutro rekolekcje!!!

Teraz podchodzę do nich inaczej.
Chcę, naprawdę ich chcę!!

Ten Franciszkanin był wspaniały.
Zrozumiał mnie.. naprawdę zrozumiał!..
zrozumiał tę całą pokręconą historię..
zrozumiał te ogromne trudnosci, pojawiające się już od długiego czasu..


Powiedział słowa, które tak bardzo chciałam usłyszeć..
On mnie kocha! Naprawdę mnie kocha!
I wybaczył mi dziś wszystko!

'Za takie coś powinnaś kilka razów dostać. :)
Wiesz, że jesteś rozkapryszona?'
Wiem :P

'Te rekolekcje są specjalnie dla ciebie, nie sprzeczaj się, wytrzymasz.'
Jezu, dzięki!..

Kocham Cię!!!
I chcę, abyś kierował mym życiem!!!
Bądź moim Panem i Zbawicielem!!!

"Bez Ciebie nie mogę już żyć! Dla Ciebie me serce chce bić!"
"Jezu, pragnę blisko Ciebie być, Jezu, w Twych ramionach się skryć,
słodycz Twa poznawać co dnia, przy sercu Twym trwać!"


Kocham Cię!!!
To się nazywają owoce Spowiedzi... :)
Rekolekcjom mówię - tak! :D :D :D
--------
Następny wpis po rekolekcjach..
Albo po Mazurach :P
Dziękuję Wam, przyjaciele, za modlitwę! :* :*

25 czerwca 2007

Targa mną...

Jaaaa...
Jeszcze tylko dwa dni...
Powiedziałam już, że jadę..
Odwrotu nie ma...
A dalej jestem tak daleko...

tyle ludzi dziś przystąpiło do Spowiedzi..
mogą.. potrafią.. jak to robią?
dlaczego ja nie mogę się z tym zmierzyć..?

rekolekcje..
jak mam w nich w pełni uczestniczyć?
czy w ogóle chcę?

jutro idę pojednać się z Tobą..
muszę...
bo zaczynam się nienawidzić...
właśnie przez to, że nie potrafię być blisko z Tobą...

jutro, bo pojutrze rekolekcje..
proszę o modlitwę raz jeszcze..
bo być może będzie to moja najtrudniejsza Spowiedź..

Jezu... jestem tą małą, setną owieczką... tak... tą zagubioną... mocno zagubioną...
zły porwał mnie... zwiódł, a ja pobiegłam za nim...
czy zostawisz dla mnie wszystkie 99 swoich owieczek? specjalnie dla mnie?
czy przytulisz mnie tak bardzo,
bo biegnąc za wilkiem, wpadłam w olbrzymie krzaki, zarośla
i się pokaleczyłam?
czy naprawdę się mną zaopiekujesz? zaopiekujesz się tą, która zostawiła Cię i odeszła?
Przyjacielu... proszę Cię... pomóż mi... nie pozwól, by szatan znowu mnie skusił..
Nie dozwól, bym posłuchała ponownie jego głosu,
bo moje miejsce jest przecież przy Tobie, Jezu, wśród pozostałych 99 owieczek. Amen..

Moja modlitwa...
pierwsza od dłuuugiego czasu...
wiem.. nie umiem się modlić...
ale to było najszczersze wyznanie, na jakie mnie stać...

Tyle razy mówiłam, że nie tęsknię za Tobą..
a to guzik prawda - BARDZO tęsknię za Tobą..
ale oszukiwałam samą siebie...
nie umiałam się przyznać do tego, że jest mi źle właśnie dlatego, bo Cię straciłam...
kocham Cię, rozumiesz?!
i to dlatego tak rozpaczam i wmawiam sobie, że nie tęsknię,
by nie czuć tego BÓLU związanego z utratą najdroższej Osoby...
choć on i tak jest..


zapętliłam się... :(....
Ja pragnę wrócić do Ciebie..
tylko czemu mam tę wielką blokadę?...

24 czerwca 2007

Już niedługo, coraz bliżej...

Jeszcze 3 dni do rekolekcji...
I* ONŻ..

Będę się męczyć, bo nie chcę spędzać tyle czasu z Tobą..
Bycie z Tobą boli...
Boli, bo za daleko odeszłam od Ciebie..
I teraz nie umiem wrócić..
Nie potrafię..
Weszłam w bagno, które mnie wessało w dół, do środka...
Ugrzęzłam w nim już chyba na stałe.. ;(...

Jak masz być moim Panem i Zbawicielem,
skoro nie chcę Ci oddać, poświęcić całego mojego życia?!

Nie tęsknię już za Tobą...
Gubię się niesamowicie...

21 czerwca 2007

Już niedługo...


ZOSTAŁO TYLKO 6 DNI DO REKOLEKCJI !!!!!
a ja dalej nie wiem, czy jechać..
jak mam przyjąć jako Pana i Zbawiciela kogoś, w kogo istnienie nie wierzę?
nawet kogoś już napisałam z małej litery... ;(....
paranoja..

czy jest sens, żebym się tam męczyła?
skoro nie umiem Ci powiedzieć: " kocham Cię, Panie" ?


dziś poszłam na Mszę...
dalej nie umiałam złożyć rąk..
była nowenna...
kazanie... dobitne kazanie..
nie wytrzymałam..

WYSZŁAM w trakcie ze łzami w oczach...
ludzie patrzyli...
ehh... :(..

nie mogę wytrzymać nawet godziny na Mszy, a co dopiero 16 dni rekolekcji,
gdzie Eucharystia jest tylko jednym z elementów?..


błagam o modlitwę...
bym podjęła dobrą decyzję...

jechać czy nie jechać..?
oto jest pytanie...

17 czerwca 2007

I wszystko szlag trafił...

Rozmowa z kapłanem...
Przedstawiłam sytuacje, kryzysy,
powiedziałam, że pół godziny z Bogiem, to dla mnie ogromny wysiłek..
procesja, modlitwa, to cos strasznego obecnie dla mnie..
ŻE SIĘ TYM MĘCZĘ..

Zadano tyle pytań..
Z jednego kilkanaście innych, coraz głębszych.
Odpowiedziałam.
Powiedziałam prawdę.
Po raz pierwszy od dawna powiedziałam prawdę.
a zostało to właśnie odebrane jako kłamstwo.

nie kocham, nie tęsknię, nie chcę..

klęłam.. sporo... więcej niż sporo.
zjechana wzrokiem..
przemilczał...

ktoś sobie poczeka na potwierdzenie maila z przyjazdem na rekolekcje oazowe..
nie mam tam jechać..
mówiłam: "Panie, daj ostateczny znak, że nie mam tam jechać, bo wiem, że nie mam..."
I zamiast pojechać do Sianowskiej - mamy jechać do Wejherowa!
Wiedziałam - jestem całkowicie pewna, że nie mam jechać..
to było Twoje potwierdzenie..

Nigdzie nie jadę!

10 czerwca 2007

Coraz lepiej...;(...

Boże Ciało też - minęło, bo minęło..
I znów byłam tylko ze względu na figurkę..
Muszę ją nieść, bo się zobowiązałam..

Nie słuchałam nawet Ewangelii..
mogłam zwalić na złe funkcjonowanie głośników..
ale to nie o to przecież chodziło..
nie byłam zainteresowana tym Świętem.

teraz jeszcze cała oktawa z Figurką..
czy wytrwam...?
zauważyłam, że już nawet nie mogę złożyć rąk do modlitwy..
coraz lepiej..
niedługo, to już w ogóle do kościoła nie będę w stanie wejść..


mam siebie serdecznie dość..

zostałam zaproszona na bierzmowanie do kumpeli,
które odbędzie się dziś..
wtedy się zgodziłam, bo nie byłam w takim stanie stanie..
a teraz...?
naprawdę, każde wejście do Świątyni już kosztuje mnie niemało wysiłku..

"Ulecz mnie, Panie!.."

08 czerwca 2007

Zwątpienie...

Już dawno po pielgrzymce do Wejherowa..
A ja... Żałuję, że tam byłam...
Gdyby nie to, że niosłam tę Figurkę, nie poszłabym...
Byłeś tak blisko...
A ja znowu nie czułam Twojej obecności..

Pytam: Jezu, gdzie jesteś?
Czy w ogóle jesteś...?

Dlaczego nie czuję nic ??
Takiego doła duchowego nie miałam nigdy..
Jeszcze nigdy nie wątpiłam w Twoje istnienie...
A teraz..?
Non stop...
Wręcz na porządku dziennym...

PANIE, daj znak...
Nie chodzę na Mszę codziennie tak, jak jeszcze niedawno..
Bo po co, skoro i tak nie czuję, nie wierzę, że jesteś?..

Moja wiara leży pod wielkim znakiem zapytania...

07 czerwca 2007

Nie radzę sobie...

"Jak tam u Ciebie..? radzisz sobie?"

nie wytrzymałam...
niewiele brakowało, bym się rozbeczała...

ten temat śmierci mojego taty boli... nadal boli...
‘potrzeba czasu...’
ile.?
pytam: ile?
już nie mogę...
po prostu już nie mogę...
tego wszystkiego jest za dużo...
za dużo jak na mnie..
taką małą. słabą..


‘ufaj Mu...i módl się...’
nie umiem, nie chcę..
już nawet za Jezusem nie tęsknię...!!

przy modlitwie trzyma mnie jedynie duchowa adopcja i szkaplerz...
staczam się...
po prostu się staczam...



dziś, jak w każdy piątek- spotkanie oazowe..
nie pójdę..
nie dojdę...
nie chcę tam iść, bo...
tam jesteś TY, Panie...
a ja nie chcę być z Tobą...
bo wtedy boli..
jak cholera, boli...

01 czerwca 2007

Ulecz mnie, Panie..

Psychicznie wykończona,
opadam z sił..


po co się mam męczyć na tej ziemi?
wszystko się wali..

rekolekcje za niecały miesiąc..
ale czy aby na pewno chcę na nie jechać..?
niczego już nie chcę..
nic mi już nie sprawia radości..
zły kusi tak mocno..
;(...

Z 'Wirtualnego Słowa' fragment, który dostałam ostatnio:
"...ulecz mnie, Panie.." Ps 6,3
ech...

Błagam:
ULECZ MNIE, PANIE!!!

29 maja 2007

Niemoc duchowa...

Po czuwaniu w Gdańsku...
Na miejscu wspaniale...
Wyciszenie i.... tak,
poszłam do Ciebie...
Usłyszałam od kapłana:
"Dziękuj, Panu, że tak często potrafisz przyjść do Niego i powiedzieć Mu: 'przepraszam'.."
A tak naprawdę, to nie umiem tego...

Mówi się, że jest taki etap wiary,
w którym nie potrafimy pójsć do Jezusa i się z Nim pojednać...
duchowa niemoc?..
nie wiem, jak to się nazywa..

Niby przyszłam, zmobilizowałam się i poszłam do Niego..
ale to było strasznie na siłę, nie dlatego, że chciałam,
tylko dlatego, bo...
sama nie wiem...


ponoć długie odległości w spowiedziach prowadzą do pustyni,
czyli, że nie czujemy nic...
Spowiadam się bardzo często..
A właśnie nie czuję nic...

nie rozumiem..
Więc, co się ze mną dzieje?
Żle... Bardzo źle...

26 maja 2007

Gdańsk..

Jestem w I liceum... Miałam się uczyć...
sprawdzianów, popraw, konkursów i prezentacji w przyszłym tyg. od cholery...
A ja wręcz przeciwnie...
Czuwanie  przed Zesłaniem Ducha w Gdańsku..
Jadę do Gdańska, do Ciebie..
Aby się wyciszyć...
Jeszcze bardziej się wyciszyć...
Aby zrozumieć...


Jezu, jesteś tak daleko...
raczej to ja znów jestem daleko...


Tęsknię za Tobą...
Ale.. nie przyjdę..
aż tak blisko do Ciebie nie przyjdę...
Nie chcę, nie umiem, nie mam odwagi..
Nienawidzę siebie za to..

Nie umiem spojrzeć na Ciebie w moim grzechu..

Za co mnie tak bardzo kochasz...?!
tak bardzo Cię ranię swoimi grzechami,
a Ty mnie tak mocno kochasz...


wytrzymałam tydzień w stanie łaski...
Jeden marny tydzień...
I znowu jestem daleko od Ciebie.. ;(..