Strony

07 czerwca 2007

Nie radzę sobie...

"Jak tam u Ciebie..? radzisz sobie?"

nie wytrzymałam...
niewiele brakowało, bym się rozbeczała...

ten temat śmierci mojego taty boli... nadal boli...
‘potrzeba czasu...’
ile.?
pytam: ile?
już nie mogę...
po prostu już nie mogę...
tego wszystkiego jest za dużo...
za dużo jak na mnie..
taką małą. słabą..


‘ufaj Mu...i módl się...’
nie umiem, nie chcę..
już nawet za Jezusem nie tęsknię...!!

przy modlitwie trzyma mnie jedynie duchowa adopcja i szkaplerz...
staczam się...
po prostu się staczam...



dziś, jak w każdy piątek- spotkanie oazowe..
nie pójdę..
nie dojdę...
nie chcę tam iść, bo...
tam jesteś TY, Panie...
a ja nie chcę być z Tobą...
bo wtedy boli..
jak cholera, boli...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz