Strony

26 czerwca 2007

kocham!... :D

Jutro rekolekcje!!!

Teraz podchodzę do nich inaczej.
Chcę, naprawdę ich chcę!!

Ten Franciszkanin był wspaniały.
Zrozumiał mnie.. naprawdę zrozumiał!..
zrozumiał tę całą pokręconą historię..
zrozumiał te ogromne trudnosci, pojawiające się już od długiego czasu..


Powiedział słowa, które tak bardzo chciałam usłyszeć..
On mnie kocha! Naprawdę mnie kocha!
I wybaczył mi dziś wszystko!

'Za takie coś powinnaś kilka razów dostać. :)
Wiesz, że jesteś rozkapryszona?'
Wiem :P

'Te rekolekcje są specjalnie dla ciebie, nie sprzeczaj się, wytrzymasz.'
Jezu, dzięki!..

Kocham Cię!!!
I chcę, abyś kierował mym życiem!!!
Bądź moim Panem i Zbawicielem!!!

"Bez Ciebie nie mogę już żyć! Dla Ciebie me serce chce bić!"
"Jezu, pragnę blisko Ciebie być, Jezu, w Twych ramionach się skryć,
słodycz Twa poznawać co dnia, przy sercu Twym trwać!"


Kocham Cię!!!
To się nazywają owoce Spowiedzi... :)
Rekolekcjom mówię - tak! :D :D :D
--------
Następny wpis po rekolekcjach..
Albo po Mazurach :P
Dziękuję Wam, przyjaciele, za modlitwę! :* :*

25 czerwca 2007

Targa mną...

Jaaaa...
Jeszcze tylko dwa dni...
Powiedziałam już, że jadę..
Odwrotu nie ma...
A dalej jestem tak daleko...

tyle ludzi dziś przystąpiło do Spowiedzi..
mogą.. potrafią.. jak to robią?
dlaczego ja nie mogę się z tym zmierzyć..?

rekolekcje..
jak mam w nich w pełni uczestniczyć?
czy w ogóle chcę?

jutro idę pojednać się z Tobą..
muszę...
bo zaczynam się nienawidzić...
właśnie przez to, że nie potrafię być blisko z Tobą...

jutro, bo pojutrze rekolekcje..
proszę o modlitwę raz jeszcze..
bo być może będzie to moja najtrudniejsza Spowiedź..

Jezu... jestem tą małą, setną owieczką... tak... tą zagubioną... mocno zagubioną...
zły porwał mnie... zwiódł, a ja pobiegłam za nim...
czy zostawisz dla mnie wszystkie 99 swoich owieczek? specjalnie dla mnie?
czy przytulisz mnie tak bardzo,
bo biegnąc za wilkiem, wpadłam w olbrzymie krzaki, zarośla
i się pokaleczyłam?
czy naprawdę się mną zaopiekujesz? zaopiekujesz się tą, która zostawiła Cię i odeszła?
Przyjacielu... proszę Cię... pomóż mi... nie pozwól, by szatan znowu mnie skusił..
Nie dozwól, bym posłuchała ponownie jego głosu,
bo moje miejsce jest przecież przy Tobie, Jezu, wśród pozostałych 99 owieczek. Amen..

Moja modlitwa...
pierwsza od dłuuugiego czasu...
wiem.. nie umiem się modlić...
ale to było najszczersze wyznanie, na jakie mnie stać...

Tyle razy mówiłam, że nie tęsknię za Tobą..
a to guzik prawda - BARDZO tęsknię za Tobą..
ale oszukiwałam samą siebie...
nie umiałam się przyznać do tego, że jest mi źle właśnie dlatego, bo Cię straciłam...
kocham Cię, rozumiesz?!
i to dlatego tak rozpaczam i wmawiam sobie, że nie tęsknię,
by nie czuć tego BÓLU związanego z utratą najdroższej Osoby...
choć on i tak jest..


zapętliłam się... :(....
Ja pragnę wrócić do Ciebie..
tylko czemu mam tę wielką blokadę?...

24 czerwca 2007

Już niedługo, coraz bliżej...

Jeszcze 3 dni do rekolekcji...
I* ONŻ..

Będę się męczyć, bo nie chcę spędzać tyle czasu z Tobą..
Bycie z Tobą boli...
Boli, bo za daleko odeszłam od Ciebie..
I teraz nie umiem wrócić..
Nie potrafię..
Weszłam w bagno, które mnie wessało w dół, do środka...
Ugrzęzłam w nim już chyba na stałe.. ;(...

Jak masz być moim Panem i Zbawicielem,
skoro nie chcę Ci oddać, poświęcić całego mojego życia?!

Nie tęsknię już za Tobą...
Gubię się niesamowicie...

21 czerwca 2007

Już niedługo...


ZOSTAŁO TYLKO 6 DNI DO REKOLEKCJI !!!!!
a ja dalej nie wiem, czy jechać..
jak mam przyjąć jako Pana i Zbawiciela kogoś, w kogo istnienie nie wierzę?
nawet kogoś już napisałam z małej litery... ;(....
paranoja..

czy jest sens, żebym się tam męczyła?
skoro nie umiem Ci powiedzieć: " kocham Cię, Panie" ?


dziś poszłam na Mszę...
dalej nie umiałam złożyć rąk..
była nowenna...
kazanie... dobitne kazanie..
nie wytrzymałam..

WYSZŁAM w trakcie ze łzami w oczach...
ludzie patrzyli...
ehh... :(..

nie mogę wytrzymać nawet godziny na Mszy, a co dopiero 16 dni rekolekcji,
gdzie Eucharystia jest tylko jednym z elementów?..


błagam o modlitwę...
bym podjęła dobrą decyzję...

jechać czy nie jechać..?
oto jest pytanie...

17 czerwca 2007

I wszystko szlag trafił...

Rozmowa z kapłanem...
Przedstawiłam sytuacje, kryzysy,
powiedziałam, że pół godziny z Bogiem, to dla mnie ogromny wysiłek..
procesja, modlitwa, to cos strasznego obecnie dla mnie..
ŻE SIĘ TYM MĘCZĘ..

Zadano tyle pytań..
Z jednego kilkanaście innych, coraz głębszych.
Odpowiedziałam.
Powiedziałam prawdę.
Po raz pierwszy od dawna powiedziałam prawdę.
a zostało to właśnie odebrane jako kłamstwo.

nie kocham, nie tęsknię, nie chcę..

klęłam.. sporo... więcej niż sporo.
zjechana wzrokiem..
przemilczał...

ktoś sobie poczeka na potwierdzenie maila z przyjazdem na rekolekcje oazowe..
nie mam tam jechać..
mówiłam: "Panie, daj ostateczny znak, że nie mam tam jechać, bo wiem, że nie mam..."
I zamiast pojechać do Sianowskiej - mamy jechać do Wejherowa!
Wiedziałam - jestem całkowicie pewna, że nie mam jechać..
to było Twoje potwierdzenie..

Nigdzie nie jadę!

10 czerwca 2007

Coraz lepiej...;(...

Boże Ciało też - minęło, bo minęło..
I znów byłam tylko ze względu na figurkę..
Muszę ją nieść, bo się zobowiązałam..

Nie słuchałam nawet Ewangelii..
mogłam zwalić na złe funkcjonowanie głośników..
ale to nie o to przecież chodziło..
nie byłam zainteresowana tym Świętem.

teraz jeszcze cała oktawa z Figurką..
czy wytrwam...?
zauważyłam, że już nawet nie mogę złożyć rąk do modlitwy..
coraz lepiej..
niedługo, to już w ogóle do kościoła nie będę w stanie wejść..


mam siebie serdecznie dość..

zostałam zaproszona na bierzmowanie do kumpeli,
które odbędzie się dziś..
wtedy się zgodziłam, bo nie byłam w takim stanie stanie..
a teraz...?
naprawdę, każde wejście do Świątyni już kosztuje mnie niemało wysiłku..

"Ulecz mnie, Panie!.."

08 czerwca 2007

Zwątpienie...

Już dawno po pielgrzymce do Wejherowa..
A ja... Żałuję, że tam byłam...
Gdyby nie to, że niosłam tę Figurkę, nie poszłabym...
Byłeś tak blisko...
A ja znowu nie czułam Twojej obecności..

Pytam: Jezu, gdzie jesteś?
Czy w ogóle jesteś...?

Dlaczego nie czuję nic ??
Takiego doła duchowego nie miałam nigdy..
Jeszcze nigdy nie wątpiłam w Twoje istnienie...
A teraz..?
Non stop...
Wręcz na porządku dziennym...

PANIE, daj znak...
Nie chodzę na Mszę codziennie tak, jak jeszcze niedawno..
Bo po co, skoro i tak nie czuję, nie wierzę, że jesteś?..

Moja wiara leży pod wielkim znakiem zapytania...

07 czerwca 2007

Nie radzę sobie...

"Jak tam u Ciebie..? radzisz sobie?"

nie wytrzymałam...
niewiele brakowało, bym się rozbeczała...

ten temat śmierci mojego taty boli... nadal boli...
‘potrzeba czasu...’
ile.?
pytam: ile?
już nie mogę...
po prostu już nie mogę...
tego wszystkiego jest za dużo...
za dużo jak na mnie..
taką małą. słabą..


‘ufaj Mu...i módl się...’
nie umiem, nie chcę..
już nawet za Jezusem nie tęsknię...!!

przy modlitwie trzyma mnie jedynie duchowa adopcja i szkaplerz...
staczam się...
po prostu się staczam...



dziś, jak w każdy piątek- spotkanie oazowe..
nie pójdę..
nie dojdę...
nie chcę tam iść, bo...
tam jesteś TY, Panie...
a ja nie chcę być z Tobą...
bo wtedy boli..
jak cholera, boli...

01 czerwca 2007

Ulecz mnie, Panie..

Psychicznie wykończona,
opadam z sił..


po co się mam męczyć na tej ziemi?
wszystko się wali..

rekolekcje za niecały miesiąc..
ale czy aby na pewno chcę na nie jechać..?
niczego już nie chcę..
nic mi już nie sprawia radości..
zły kusi tak mocno..
;(...

Z 'Wirtualnego Słowa' fragment, który dostałam ostatnio:
"...ulecz mnie, Panie.." Ps 6,3
ech...

Błagam:
ULECZ MNIE, PANIE!!!