Niedziela była pełna uśmiechu i radości. No i przy dzieleniu fajnie, bo każdy się bardzo otworzył.
No i chyba nie przywykłam do momentów, że to ja rozśmieszam swoim słowem, opowieścią. Także do tego, że śmieję się przy wszystkich ze swoich słabości. Tego dnia w ogóle wszystko puściło...
"ja to muszę wziąć na dłuższe rozmyślanie"
"na rozmyślanie to się Słowo Boże bierze, a nie czyjeś maile" :P
Ogólnie pozytywnie.
- - - - -
Dziś pojechałam w zupełnie inną część miasta. Byłam tam tylko raz w życiu. Rozmawiałam.
"Bardzo dojrzałaś przez te trzy lata."
"Ty i tak nie wyglądasz źle po zakończeniu terapii; ja byłem w znacznie gorszym stanie"
'dziekuję za komplement :) '
no ale nie obyło się bez trudnych słów, mało przyjemnych.
takich, nad którymi muszę pomyśleć.
choć właściwie nie muszę, bo... ma chyba rację.
przyjąć, zaakceptować.
no i jeszcze inne słowa,
takie na teraz, i zawsze, i na wieki wieków:
"być we WSZYSTKIM dla Niego"
"Chrześcijaństwo polega na tym, by być TU i TERAZ."
Amen.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz