Strony

28 listopada 2013

Zmiany.

Trochę ugruntowanych zmian. Mocno zaangażowałam się w życie innej parafii niż swoja własna. Bardzo mocno. Poznaję naszych ojców, czasem w czymś pomogę, w czymś wyręczę, często udaje się pożartować, czasem o modlitwę poprosić. Chyba jeszcze tylko dwóch potrzeba trochę rozruszać ;) a reszta to "sami swoi"... :)

No i zaprzyjaźniłam się z dziewczyną ze wspólnoty. Dużo czasu spędzonego razem, wspólnie wypitych wieczorem herbatek, prześpiewanych pieśni, bo ona mocno muzykalna, a i ja gdzieś powoli, maluteńkimi kroczkami uczę się pokonywać dawną traumę. Sporo też rozmów tych poważniejszych, kiedy trzeba upomnieć, dotknąć trudnego tematu i tych, kiedy dużo śmiechu i radości. Cieszę się z tego mocno, bo stare kontakty się gdzieś pourywały. Ale w sumie chyba dobrze tak, jak jest teraz. Dziś jak szłyśmy w trójkę do kina, to przeszła myśl: 'Dzięki Ci, Panie, za te osoby, za to, że postawiłeś je na mojej drodze właśnie teraz. Dałeś mi je już rok temu, ale dopiero teraz dotarłyśmy do siebie nawzajem." Naprawdę jestem wdzięczna. Bo ostatnio ciągle obracałam się w towarzystwie osób, które wiecznie narzekały, marudziły, których byle co wyprowadzało z równowagi i się denerwowały lub były strasznie skoncentrowane na sobie, bo do samotności łatwo przykleja się egoizm, jeśli się z nim nie walczy i nie przeżywa samotności właściwie... Nawet nie miałam pojęcia jak bardzo wpływa to na mnie; nie zauważyłam jak stałam się taka sama... Raz jeszcze przyznałam prawdę powiedzeniu: 'kto z kim przestaje, takim się staje.' Ale dopiero teraz, bo wcześniej słowa: "zmień towarzystwo, bo się rozwalasz" - trudne były do wprowadzenia w życie... Tak jak inne tematy, które w międzyczasie wyszły. Wymagania rosną, czasem mam ochotę powiedzieć: 'nie dam rady, jeszcze nie teraz'.
Ale zaraz potem doświadczam, jak moc w słabości się doskonali i jak Jego łaska wszystko umacnia...
- - - - -
PS. Film "Największy z cudów" - polecam całym sercem. 
      Konferencja ks. Pawlukiewicza już jutro. :)
      Panie, bliżej już się nie dało... :)
      Jakikolwiek będzie tytuł - niech będzie owocnie!

3 komentarze:

  1. Mieszane uczucia mi towarzyszą jak czytam ten wpis... My sami mamy bardzo duży wpływ na to czy kontakty przetrwają, czy zostaną zerwane.
    I trochę zabolało Twoje ocenianie innych - nigdy nie wiadomo dlaczego druga osoba ma takie, a nie inne podejście. Takie trochę zwalanie winy, że przez kogoś zaczynam marudzić, egoistycznie koncentrować się na sobie... Nie wiem, może źle coś interpretuję ale zgadzam się, że trzeba pracować nad zmianami w sobie... i życzę w tym powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodziło mi właśnie o to, że nie spróbowałam zawalczyć o to, by wnieść pokój, łagodność, optymizm, ukierunkować na drugą osobę... że sama w tym upadłam. I właśnie czuję się winna. Bardzo mocno. Choć może to nie wybrzmiało ;)

      Usuń
    2. Tak to jest przez komputer coś czytać :P To tym bardziej życzę, aby następnym razem było lepiej, w końcu każdego dnia możemy zaczynać na nowo... :)

      Usuń