"Nie poddawaj się!"Tak mówi tobie dziś PanOn na drodze swejTakże upadki miał.Powstań już dziś...
Mija dzień za dniem... Przechodząc w dwa miesiące. Dziwny czas... Niby w łasce uświęcającej, a jednak bez Spowiedzi. Chyba zaczęłam rozumieć ludzi, którzy mówią, że mają problem z dojściem do Spowiedzi. Widzę po sobie, póki były te 2-3 tygodnie, to oporów nie było, a jak już doszło do 2 miesięcy, to zniechęcenia coraz więcej, głupich pomysłów też coraz więcej...Pytam siebie, czemu nie mogę dojść.Bo nie wiem, do kogo? Bo głupio się przyznać, że to aż dwa miesiące, zwłaszcza, że sporo księży mnie zna? I jeszcze głupiej, bo przecież jestem po swoich dłuższych rekolekcjach?... Bo tak naprawdę to przecież nie są ciężkie rzeczy i do Komunii mogę chodzić? Stępiło się sumienie, stępiło... Choć stoję, czuję, że jednak leżę. Dziwne to uczucie - nie polecam nikomu.Proś mnie o przebaczenie,a potem podnieś się szybko,Bo widzisz, upaść to nie jest jeszcze najgorsze.Najgorsze to pozostać na ziemi.M. Qouist
-------------------------
21:58 Przy okazji zakupów wstąpiłam na Msze, a i całkiem obcy kapłan siedział w konfesjonale... Byłam przygotowana, bo tyle razy robiłam podchody w różnych miejsach, a to, że siedział ktoś obcy, nieznany i mogłam z tak długiego czasu wyspowiadać się na neutralnym gruncie - chyba było dobre, a na pewno łatwiejsze niż pójście do kogoś w miarę znajomego.
Nieważne. Zaczynam od nowa.
Dziękuję za mądre słowa, szczególnie ten ostatni cytat. Gratuluję, że udało się Tobie zacząć od nowa! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z modlitwą - E :)