Tegoroczny adwent rozpoczęłam I nieszporami odśpiewanymi w parafii, a dzień później rozpoczęłam rekolekcje, na które trochę dojeżdżałam. Motywacje moje były mieszane.
Z jednej strony temat związany z miłosierdziem, który jest dla mnie ważny, a z drugiej strony osoba prowadzącego.
Miałam chyba zbyt wielkie oczekiwania, bo to, co sobie zaplanowałam, nie wyszło.
A i to, co usłyszałam w krótkiej rozmowie rozczarowało, bo irytujące jest patrzenie przez pryzmat dawnego czasu...
Jednak wróciłam umocniona, bo właśnie z wysłuchanych nauk rekolekcyjnych widzę, jak wiele się pozmieniało w moim wnętrzu, w sposobie myślenia, przeżywania, postrzegania, emocjonalności.
Widzę że dojrzewam, sytuacji ku temu sprzyjających jest coraz więcej.
O ile psychicznie i emocjonalnie jest o wiele lepiej, o tyle zdrowie fizyczne buntuje się całkowicie.
Nie wiem, co będzie z artroskopią. Nie wiem, kiedy, bo terminy odległe.
Wszystko we mnie burzy się, "bo przecież miałam plany".
Boże, naucz mnie nie robić planów i daj wiarę w to, że Twoje plany są lepsze od moich najskrytszych marzeń.
A oto słowa o. Szustaka z #jeszcze5minutek, które po prostu trafiają w sedno. Słowa, na które nie potrafię być obojętna:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz