Święta?..hmm..
żeby nie napisać niekulturalnie,
to napiszę delikatnie, że
nie lubię rodzinnych Świąt..bo kłótnie to
mało powiedziane..
Bo czasem jest tak
ciężko,
że
odlicza się minuty do Pasterki,
i chce się jak najszybciej wyjść z domu....
(I nawet przy Komunii łza potrafi spływać po policzku.. )
----
Rozmowa?..
tak, bo nie umiałam pozbierać się w całość.
I chyba ktoś się mocno przejął tym, co powiedziałam..
\
----
No i sylwester ;)
W Karmelu :)))
Już nie umiem inaczej :D
przyjechałam i na wejście dostałam prezent - niespodziankę.. :)
I dzięki niej od razu lepiej...
pokój serca wrócił..
ktoś się napracował przygotowując tak piękną karteczkę, cytat..
komuś bardzo na mnie zależało..
ktoś wiedział, czego najbardziej mi było trzeba..
i pojawił się u mnie wielki uśmiech..
bo "dziękuję" to tak mało..
Bo jest przy mnie osoba,
która zawsze ma dla mnie czas,
która pamięta..
Mogę przyjechać, porozmawiać w każdej chwili,
pozostać na jak długo chcę i będę zrozumiana,
bo ta osoba jest wrażliwa i empatyczna!
Nauczyłam się doceniać to, co mam.
Cieszyć się drobnostkami, szczegółami.
I dziękować Mu za to.
Bo coś we mnie pękło i spowodowało,
że zaczynam radować się tak, jak raduje dziecko.
Dziękuję, że mam osobę,
która rzetelniej sprawować będzie nade mną duchową pieczę!..
Bo czasem trzeba zamknąć coś,
co jest bezowocne choć bezpieczne,
by dać szansę otwarcia się na coś nowego,
trudnego choć owocnego.
Prawda, Agatko? :P