Ostatnie dni są dla mnie ogromnym dowodem Jego miłości do mnie.
Przede wszystkim zaliczony egzamin poniedziałkowy. I to z całkiem dobrym wynikiem...
Tak sobie myślę, jak wiele ma dla mnie litości, milosierdzia, łaskawości...
Tyle, że aż się dziwię "jak to?"
Tak więc cieszę się wakacjami.
W międzyczasie wspaniały dzień 19.06, w którym dwie bliskie mi osoby miały swoje urodziny.
Od dwóch dni, czuję jakby rozwiązał mi się język i mogła wielbić, dziękować, zwracać się do Niego bez żadnych barier, blokad... Doświadczam radości, prawdziwej radości - jak kiedyś!
Czemu?
Bo otworzyłeś mi oczy na to, jak bardzo mnie kochasz, jak bardzo się o mnie troszczysz, jak nie jestem Ci obojętna... Wdzięczna Ci jestem, za to, że po odejściu z zakonu nie ustała moja wiara, moja ufność Tobie; nie zachwiało się doświadczenie Twej miłości, nie zachwiało się moje życie sakramentalne. To ogromna łaska, a czego w ogóle nie byłam świadoma... Nie pomyślałam, że mogłam tego w ogóle nie otrzymać. Dziękuję Ci, że przez rozmowy z osobami, które też odeszły pokazujesz mi, jak wiele już we mnie zostało uleczone a czego też w ogóle nie byłam świadoma... Że przestałam trwać w pozycji ofiary, osoby skrzywdzonej, że uzdrawiasz moje myślenie i wspomnienia, bo potrafię życzyć im dobra i zachowuję w pamięci wiele dobrych i pięknych wspomnień. Że widzę w sobie większą wolność, widzę że to przebaczone...
Panie, to wszystko Twoja robota! Nie wiem kiedy, jak to się stało, ale nie czuję już takiego ciężaru, jak widzę, że czują osoby, które również odeszły. Dziękuję za to doświadczenie terapii, która także przynosi owoce. Za to, że nie zraziłam się do kapłanów i sióstr zakonnych. Za to, że tak bardzo mnie osłaniasz, ochraniasz, że cały czas miałeś i masz mnie w swych dłoniach. Za to, że nieustannie ze mną jesteś i realnie czynisz wszystko nowe... Za to, że otwierasz mnie na swego Ducha, że dajesz mi doświadczyć ulgi, radości, wewnętrznej wolności od tego, co wcześniej tak bardzo było kulą u nogi. Widzę jak bardzo hojnie mnie obdarowujesz duchowo, jak budujesz mnie duchowo i osobowościowo, jak kształtujesz moje człowieczeństwo. Wdzięczna Ci jestem, Panie, bo czynisz wielkie rzeczy w moim życiu. Ty otwierasz mnie na siebie i na Twego Ducha, który pragnie działać we mnie. Chwalę Cię, Panie, w Twej dobroci względem mnie, w Twej ojcowskiej miłości, w Twej relacji oblubieńczej do mnie, która ciągle trwa mimo nowych okoliczności. Wysławiam Twoją wszechmoc, bo dla Ciebie nie ma rzeczy niemożliwych. Ty jesteś zwycięzcą i masz moc uporać się z każdą moją słabością. Ty uzdrawiasz tyle zranionych miejsc we mnie i masz moc uciszyć każdą burzę w moim życiu, moim sercu. Twoja łaska może wszystko. Chwalę Ciebie, Panie!
Strony
21 czerwca 2015
12 czerwca 2015
Boskie Serce Jezusa
Z Bożą pomocą póki co do przodu.
Dobre, piękne, Boże spotkania. Załatwiłam już praktyki. Spowiedź krótko, ale to nieważne. Ważne, ŻE. Dziś wpadła kolejna 5 z zaliczeń. Czekam niepewnie na ostatnie wyniki z tego poniedziałkowego. Jeśli zdam, nawet na 3, to mam duże szanse na stypendium. Jeśli obleję to nie mam żadnych szans, bo poprawka mocno obniży średnią.
Czytających proszę o modlitwę.
No i to oczekiwanie, myśl: mam już wakacje czy jeszcze nie?
A to tak pasuje do dzisiejszego dnia:
Umiłowałeś mnie i mogę trwać w Twym sercu.
Dziękuję Ci, wiesz? :)
Dobre, piękne, Boże spotkania. Załatwiłam już praktyki. Spowiedź krótko, ale to nieważne. Ważne, ŻE. Dziś wpadła kolejna 5 z zaliczeń. Czekam niepewnie na ostatnie wyniki z tego poniedziałkowego. Jeśli zdam, nawet na 3, to mam duże szanse na stypendium. Jeśli obleję to nie mam żadnych szans, bo poprawka mocno obniży średnią.
Czytających proszę o modlitwę.
No i to oczekiwanie, myśl: mam już wakacje czy jeszcze nie?
A to tak pasuje do dzisiejszego dnia:
Umiłowałeś mnie i mogę trwać w Twym sercu.
Dziękuję Ci, wiesz? :)
Odnaleźć Twą miłość już czas!
06 czerwca 2015
Sesja
"Błogosławcie Bogu niebios i wyznawajcie wobec wszystkich żyjących, że wielkie miłosierdzie wam wyświadczył. (...) wy zaś błogosławcie Bogu i opowiadajcie o wszystkich cudach Jego"
/ Tb Wlg 12, 6b. 20 /
Za mną spowiedź u nieznanego kapłana, dobrze, że nie skupił się na tym, czego się obawiałam. Krótko, zwięźle, konkretnie do jednej sprawy, a reszta zlekceważona. Pierwszy raz jestem z takiego powodu zadowolona. A jednocześnie z ogromną prawdziwą radością w sercu, że rzeczywiście jest coś w tym, że komu mało się odpuszcza, ten mało miłuje... Tego dnia odpuszczono mi tak wiele, że nie umiem nie kochać bardzo... Bo Jego miłosierdzie względem mnie było przeogromne...
Niesamowicie jestem wdzięczna Bogu, bo z poprzedniego zaliczenia otrzymałam 5. Mimo iż nie miałam 5 technik i 5 narzędzi, bo miałam tylko 4. Jak to jest? Nie wiem, nie rozumiem, ale jestem wdzięczna Ci, Panie, za Twą pomoc, za Twą litość względem mnie...
Nie mniej, jak tak sobie myślę, co mi po tej 5? Nie pojechałam na czuwanie przed Zesłaniem Ducha Świętego, bo całą noc, dosłownie, spędziłam przed kompem, pisząc pracę. Duch Święty zstępował na mnie w domu ;) Nie pojechałam na święcenia kapłańskie, choć byli to moi rówieśnicy, w tym dwaj znajomi z liceum. Chciałam być w tylu miejscach, a siedziałam przed kompem pisząc tę pracę, która wyszła mi na 37 stron. Prawie licencjat. Wolałabym naprawdę być gdzie indziej...
Bo czy duchowo jakoś się wzbogaciłam siedząc w domu? Raczej nie specjalnie...
Potem przyszły kolejne zaliczenia, niektóre poszły całkiem dobrze, w niektórych musiałam zawalczyć o sprawiedliwe przyznanie oceny. Przede mną jeszcze dwa zaliczenia i czekam na trzy wyniki. W tym najgorsze zaliczenie czeka mnie w poniedziałek... Czytających proszę o modlitwę!
Subskrybuj:
Posty (Atom)