Strony

25 lutego 2008

Podsumowanie..

Zastanawiałam się wczoraj nad ubiegłym tygodniem..
Trzy dni totalnego odpuszczenia,
nabrania sił na kolejne cztery ciężkie dni..
Czwartek był trudny..
Ale od piątku było jeszcze trudniej..
gdyby nie wcześniejsze trzy dni wytchnienia,
nie wiem, jak bym wytrzymała do końca..

sobota? Wejherowo, Kalwaria..
ale pojechałam dla Niego.
żadne złe warunki pogodowe czy inne nie przeszkodziłyby mi w byciu tutaj..
bo chciałam tam być, bo TEGO POTRZEBOWAŁAM..
to nic, że mną trzęsło..
Potrzebuję ciszy...

Spotkanie i modlitwa?
Dlaczego to dla mnie suche słowa?
dlaczego nie wierzę w to, co wypowiadałam?
bezduszne, bezuczuciowe wypowiedzenie banalnych słów.
sloganów, których nauczyła mnie Oaza..

niech myślą, że duchowo jest dobrze..
ale z drugiej strony serce i dusza rwą się do śpiewania:
'Pragnę być święty, Tobie oddany, Panie..
Pragnę być święty..
Tobie, mój Mistrzu, na zawsze oddany..
gotów, by służyć Ci..'

paradoks .
nienawidzę tego.

upadłam, leżę.
choć w końcu muszę wstać.
Muszę, bo CHCĘ.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz