Coś się skończyło, coś się zaczęło..
Jaki był ten rok?
Co darował? co wziął?
Czy wyniosł pod niebo?.. czy zrzucił na dno?
Jaki był ten rok? czy coś zmienił - czy nie?
Czy był tylko nadzieją na dobre i złe ?...
Ostatnie dni były podsumowaniem..
czasem refleksji i dużej porcji modlitwy.
Na nowo weszłam w rytm długaśnej rozmowy ;)
Może to smieszne, ale..
z kalendarzem w ręku przewertowałam sobie wszystkie dni,
zapisane śmieszne teksty, miłe zdarzenia, trudne sytuacje,
ciężkie decyzje, niełatwe pytania, radości, smutki, pocieszenia.
W wielkim skrócie - (bo tylko ON wie wszystko ;) ):
więcej odwagi, ufności, miłości,
łagodności, opanowania,
a nade wszystko więcej POKOJU w sercu,
więcej niż w którymkolwiek wcześniej roku ;)
----
Ty fragmentem o końcu świata i ostatecznym przyjściu
nie chcesz wywołać u nas lęku, lecz jedynie napomnieć..
Ukazać, że czas szybko mija, a życie ziemskie jest chwilowe..
Naszym pragnieniem ma być niebo, nie ziemia!..
Ty mówisz:
„Nabierzcie ducha i podnieście głowy,
ponieważ zbliża się wasze odkupienie” / Łk 21, 28.
Nawołujesz, by nie być przerażonym,
a nabrać odwagi, pewności, radości!.. :)
Nie koncentrować się na tym, co przemijające..
Koniec świata to nie dramat, strach, tragedia..
To radość z Twego przyjścia, z naszego odkupienia!..
To dlatego ma to być RADOSNE oczekiwanie adwentowe!.. :)
Jaki jest Twój Adwent?
Czy jest taki, jaki być powinien?
Czego Ci potrzeba do prawdziwej radości?
Za czym tak naprawdę tęsknisz?
Czego Ci brakuje?
Czy jesteś gotowa/gotowy?

Czy jesteś pełen nadziei, pokoju?
Czy raczej obawiasz się Jego przyjścia?
Nabierz ducha, podnieś głowę!..
Nie bój się.
Bądź gotowy, nieustannie módl się i czuwaj.
A wtedy koniec świata nie będzie kojrzył się z lękiem.
Ale wszystko zależy od Ciebie.
Przyjm Go do siebie, niech w Tobie żyje.
Przyjdź, Jezu do mnie.. do mej duszy.. i żyj we mnie.
Przyjdź, do mnie.
Dla mnie ma dokonać się Twój adwent.
Ja czekam.
Z radością!
Przyjdź, Panie Jezu!
Marana Tha!
Marana Tha!