Strony

13 stycznia 2013

"Ja, Pan, powołałem cię słusznie... "

Wtorkowy opłatek jakiś taki dziwny... Atmosfera piękna, On w centrum... a przy jednych życzeniach jakoś tak smutno się zrobiło... Trudne to były słowa... no ale nic mi do tego.

W sobotę udało mi się zdać kolejny egzamin. Dziękuję. Byłam na 7 rano na Mszy przed zajęciami, tam zaraz obok jest kościół. To nic, że wstałam o 5:15, by móc dojechać... :) Jakoś tak dobrze mi było. I z radością słuchałam Słowa... i modlili się o powołania zakonne... :)

(...) Jan odrzekł: "Człowiek nie może otrzymać niczego, co by mu nie było dane z nieba. Wy sami jesteście mi świadkami, że powiedziałem: Ja nie jestem Mesjaszem, ale zostałem przed Nim posłany. Ten kto ma oblubienicę, jest oblubieńcem; a przyjaciel oblubieńca, który stoi i słucha go, doznaje najwyższej radości na głos oblubieńca. Ta zaś moja radość doszła do szczytu. Potrzeba, by On wzrastał, a ja się umniejszał".

Trzy miejsca, na które zwróciłam uwagę. Trzy zdania. Każde na swój sposób ważne.
- - - - -
Niedziela?

Kolejny zaliczony egzamin, kobieta okazała się w porządku w porównaniu z tym, jak zachowywała się na wykładach... Dziękuję Ci, Panie!
Jeszcze zostały tylko dwa egzaminy. W tym jeden niezwykle trudny... Proszę o modlitwę!

To mówi Pan: Oto mój Sługa, którego podtrzymuję. Wybrany mój, w którym mam upodobanie. Sprawiłem, że Duch mój na Nim spoczął; On przyniesie narodom Prawo. Nie będzie wołał ni podnosił głosu, nie da słyszeć krzyku swego na dworze. Nie złamie trzciny nadłamanej, nie zagasi knotka o nikłym płomyku. On niezachwianie przyniesie Prawo. Nie zniechęci się ani nie załamie, aż utrwali Prawo na ziemi, a Jego pouczenia wyczekują wyspy. Ja, Pan, powołałem Cię słusznie, ująłem Cię za rękę i ukształtowałem, ustanowiłem Cię przymierzem dla ludzi, światłością dla narodów, abyś otworzył oczy niewidomym, ażebyś z zamknięcia wypuścił jeńców, z więzienia tych, co mieszkają w ciemności. / Iz 42,1-4.6-7 /

Piękne czytanie, piękne... Dużo myślałam nad tym słowem "słusznie"... Jak to wyglądało z Jego strony, jak z mojej... Homilia? O umiłowanym dziecku Ojca... O tym, że On jest Tatą, Tatusiem... A ja siedziałam oparta o filar, uciekałam wzrokiem... Wielki opór przed tym, by zwrócić się do Niego: "Tatusiu..." No i to podzielenie się relacją ze swoim tatą... Ach... pozazdrościć takiej relacji...
Komunia ze smutkiem...

Spotkanie.
Wahałam się, czy iść... Jakoś tak hmm... Ale było dość w porządku... W związku z pewną sytuacją wróciło mi dużo wspomnień z przeszłości, wróciło poczucie winy, wrócił lęk... Wrócił ból.
Na następnym spotkaniu Adoracja. Więc będę.
Mogę się też wepchnąć do Spowiedzi.

No i na koniec zbiłam szklankę w refektarzu...
"Zbiłam..."
"No co, zbiłaś i dobrze! ;)"

Ech... w innym miejscu kiedyś też coś zbiłam, ale tam usłyszałam coś znacznie surowszego...
Dostałam na wieczór +. Lubię tak. Bardzo.

1 komentarz: