Strony

05 maja 2021

Ciężko... II Sama z Samym

Czas u Sióstr był piękny, ale... zaczynam coraz bardziej grzęznąć w błotku swych słabości i ograniczeń...

Wewnętrznie jest bardzo trudno... Odwróciła się ode mnie znajoma, której pomagałam przy dzieciach, mówiąc że skoro wyjadę, no to już ta relacja się zmieni i już nie widzi sensu jej podtrzymywać. Zabolało.... Nie radzę sobie zupełnie z jedną dziewczyną, tłumię tyle niechęci i złości, że tylko się zastanawiam, kiedy będzie wybuch... Boli mnie, jak mnie obgadują za plecami, myśląc, że nie słyszę... Ten czas ma ogromny ładunek emocjonalny i duchowy... Tak bardzo potrzebuję rozmowy... No i wszystko narasta, spiętrza się... To jest trudne, bo walka jest ogromna i nie umiem radzić sobie z tym sama... Zostaje Jezus... Wraca mi fragment z Estery, którym dzieliłam się z Siostrami.

“Panie mój, Królu nasz, Ty jesteś jedyny, wspomóż mnie samotną, nie mającą prócz Ciebie żadnego wspomożyciela, bo niebezpieczeństwo jest niejako w ręce mojej. (…) Wybaw nas ręką Twoją i wspomóż mnie opuszczoną i nie mającą nikogo prócz ciebie, Panie. (…) Wyratuj nas z ręki niegodziwych, mnie zaś uwolnij od mego lęku”. 

Ostatnio na Adoracji taka właśnie myśl naszła, że... Panie Jezu... Tylko Ty mi zostajesz... Ty sam musisz mi wystarczyć... Sama z Samym... Czasem sobie myślę, że w sumie tak wyglądało całe moje życie:  sama z Samym... 

Ciężko wewnętrznie... Nie unoszę ogromu pokus, lęku, negatywnych myśli... Dopadają myśli: przecież ja stamtąd wylecę za brak zdrowia, nie ma sensu próbować jeszcze raz, po co się w takie coś pakować... Brak pracy i obowiązków działa zniechęcająco i prowadzi do rozpaczy... Nie wiem, co ze sobą zrobić... Problemy zdrowotne również przygnębiają... Nie wiem już, jak wysiedzieć w kościele z bólem kręgosłupa, wiercę się okropnie. Nie mogę się skupić. W ogóle tak strasznie ciężko się modlić... Czasem już nie mam siły w sobie... Nie mam siły na żadne słowa, po prostu jestem i patrzę i trwam... Czasem to jedyne, na co mnie stać. Czasem samo to trwanie jest rozkoszą, odpocznieniem, eksplozją miłości a czasem naprawdę wewnętrznie strasznie trudno wytrzymać... Akurat w tym obecnym czasie, naprawdę potrzebowałabym Jego bliskości, umocnienia, mam tylko Jego a jak jest tak trudno, to jak sobie radzić? Skad czerpać siły, jak modlitwa jest tak ukrzyżowana? Potrzebuję Twej łaski, Panie... Czuję się strasznie słaba i zależna od Ciebie w tym wszystkim, co się dzieje... Wytrwajcie w miłości mojej.... Wytrwaj w tym, co trudne, bolesne, w tych wszystkich swoich lękach, nieprzyjemnych uczuciach, w duchowej walce, w pokusach przeciw nadziei,  braku akceptacji swojej przeszłości, swojego życia, w osamotnieniu, poczuciu niezrozumienia... Wytrwaj w mojej miłości... Wytrwaj...

Oglądałam niedawno niesamowity film o siostrze zakonnej, która przeszła niesamowitą drogę, przemianę... Wiele wątków mnie dotknęło i to na inny wpis, ale coś wybrzmiało tak mocno: ogromna radość, umiejętność zapomnienia o sobie we wszystkim, zero skupienia na sobie, wydana maksymalnie dla Boga i ludzi a jednocześnie szczęśliwa... Ja po 3 latach dawania siebie w 200% padłam, wypaliłam się maksymalnie... Jak ona to zrobiła? Skąd ona to ma? Z relacji z Bogiem, z Maryją, z modlitwy, z Eucharystii...

Panie, daj mi tak się w Tobie rozkochać i w Tobie trwać, żeby móc być tak samo szczęśliwą z tego oddania się Tobie i ludziom. Odnów mnie, rozpal moje serce, odnów moją miłość... Proszę Cię o taką miłość do Ciebie, która uwolni mnie od siebie samej. Bym nie szukała siebie. Bym całym sercem przylgnęła do Ciebie i z Ciebie czerpała siły do pełnienia moich obowiązków... Byś tylko Ty się liczył. Byś tylko Ty był ważny. Ja jestem nic, a Ty jesteś wszystkim... Coraz intensywniej tego doświadczam.

"Zajmij się Mną, a Ja zajmę się tobą i twoim życiem".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz