Terapia... :)
Dobrze się rozmawiało, bardzo radośnie :)
Rozkręciłam ją, otworzyłam - podzieliła się sobą :)
Ale coś mi zaproponowała i nie wiem, co mam myśleć.
To musi pójść pod rozeznanie kierownika...
"Próba powołania"
"Szlifowanie powołania"
"Przemilczeć czasem, nie bronić się."
"Pani się stara i to bardzo, ja widzę, jak mocno się Pani angażuje i wychodzi z miłością.
Tu nie ma Pani winy. To, co się dzieje, to nic innego jak ewidentne działanie złego."
"Pani robi, co się da, niech będzie temu wierna, On zajmie się resztą, poukłada."
Zdobyć się na pokorę, zawierzyć Bogu...
Powiedziała, że jeśli mam tam być w tym roku, to nawet jeśli przez 365 dni nic nie będzie się układać, to ostatniego dnia usłyszę, że wracam, choć nic na to przez cały rok nie wskazywało. Bo dla Niego nie ma nic niemożliwego...
Panie, ona ma znacznie większą wiarę niż ja...
----
A z jutrzejszej liturgii akurat:
"A pewna kobieta od dwunastu lat cierpiała na upływ krwi. (...) Słyszała ona o Jezusie, więc przyszła od tyłu, między tłumem, i dotknęła się Jego płaszcza. Mówiła bowiem: żebym się choć Jego płaszcza dotknęła, a będę zdrowa. Zaraz też ustał jej krwotok i poczuła w ciele, że jest uzdrowiona z dolegliwości. (...) Obrócił się w tłumie i zapytał: Kto się dotknął mojego płaszcza?(...) Wtedy kobieta przyszła zalękniona i drżąca, gdyż wiedziała, co się z nią stało, upadła przed Nim i wyznała Mu całą prawdę. On zaś rzekł do niej: Córko, twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju i bądź uzdrowiona ze swej dolegliwości! Gdy On jeszcze mówił, przyszli ludzie od przełożonego synagogi i donieśli: Twoja córka umarła, czemu jeszcze trudzisz Nauczyciela? Lecz Jezus słysząc, co mówiono, rzekł przełożonemu synagogi: Nie bój się, wierz tylko! (...) Wobec zamieszania, płaczu i głośnego zawodzenia, wszedł i rzekł do nich: Czemu robicie zgiełk i płaczecie? Dziecko nie umarło, tylko śpi.(...). Ująwszy dziewczynkę za rękę, rzekł do niej: Talitha kum, to znaczy: Dziewczynko, mówię ci, wstań! Dziewczynka natychmiast wstała i chodziła (...)"
DZIĘKI CI, PANIE!... Tych słów potrzebowałam... :)
Strony
30 stycznia 2012
24 stycznia 2012
Smutno...
Zaliczyłam egzaminy... Nawet bardzo dobrze...
Ale prawdę mówiąc te zajęcia nie obchodzą mnie w ogóle...
Zaliczyłam semestr tylko po to,
by dostawać z urzędu pieniądze na opłatę mieszkania przez najbliższy semestr...
Nie chcę robić tej szkoły w całości...
Pojechałam na Nieszpory..
Gdy wychodziłam stamtąd czułam potężny ból, że muszę wyjść...
Ze smutkiem popatrzyłam w okna, gdzieniegdzie paliły się światła...
"Nie ma mnie tam, nie mogę..." - przyszła myśl...
i jakieś pojedyncze łzy spłynęły...
Świętowały imieniny... A ja gdzieś daleko...
Miały kolędę... A ja gdzieś daleko...
Smutek mnie ogarnia...
Moja mama też miała kolędę...
Kapelan przyszedł... Skojarzył...
Zobaczył zdjęcie stojące w ramce na telewizorze...
I ponoć stwierdził: "ooo, ona już tam trochę jest"...
Mama nic nie powiedziała, tylko się uśmiechnęła...
Powiedział, że modlili się w kościele ostatnio,
a on obiecał jej, że się za mnie modlić będzie tak po prostu...
O niczym się nie dowiedział...
Obecnie mam wolne, coś do robienia by się przydało...
Dostałam parę lektur, konferencji, więc mogę się za to zabrać.
Smutno mi się zrobiło, gdy dziś wychodziłam od nich...
Jak ten czas wolno płynie...
Ale prawdę mówiąc te zajęcia nie obchodzą mnie w ogóle...
Zaliczyłam semestr tylko po to,
by dostawać z urzędu pieniądze na opłatę mieszkania przez najbliższy semestr...
Nie chcę robić tej szkoły w całości...
Pojechałam na Nieszpory..
Gdy wychodziłam stamtąd czułam potężny ból, że muszę wyjść...
Ze smutkiem popatrzyłam w okna, gdzieniegdzie paliły się światła...
"Nie ma mnie tam, nie mogę..." - przyszła myśl...
i jakieś pojedyncze łzy spłynęły...
Świętowały imieniny... A ja gdzieś daleko...
Miały kolędę... A ja gdzieś daleko...
Smutek mnie ogarnia...
Moja mama też miała kolędę...
Kapelan przyszedł... Skojarzył...
Zobaczył zdjęcie stojące w ramce na telewizorze...
I ponoć stwierdził: "ooo, ona już tam trochę jest"...
Mama nic nie powiedziała, tylko się uśmiechnęła...
Powiedział, że modlili się w kościele ostatnio,
a on obiecał jej, że się za mnie modlić będzie tak po prostu...
O niczym się nie dowiedział...
Obecnie mam wolne, coś do robienia by się przydało...
Dostałam parę lektur, konferencji, więc mogę się za to zabrać.
Smutno mi się zrobiło, gdy dziś wychodziłam od nich...
Jak ten czas wolno płynie...
20 stycznia 2012
Czytania... i pragnienie nawrócenia
Jutro i pojutrze czekają mnie łącznie trzy egzaminy... Nie ogarniam materiału, nie mogę się zmobilizować, myślami znów gdzieś daleko...
Napisałam list, który wczoraj powędrował do Krakowa, bo pewna osoba wybrała się tam na rekolekcje, musiałam się podzielić sobą, tym co się działo na rekolekcjach, podziękować, poprosić o modlitwę, zapytać o parę niezrozumianych kwestii... Teraz stwierdziłam, że zapomniałam po raz kolejny zapytać, na jakie rekolekcje zgłosić się następnym razem i kiedy... Może nie miałam.. Może następnego razu w kolejnym roku nie będzie?... Nie wiem, Panie, co to wszystko znaczy...
Z wczoraj...
"...Pobił Saul tysiące, a Dawid dziesiątki tysięcy. A Saul bardzo się rozgniewał, bo nie podobały mu się te słowa. Mówił: Dawidowi przyznały dziesiątki tysięcy, a mnie tylko tysiące. Brak mu tylko królowania. I od tego dnia patrzył Saul na Dawida zazdrosnym okiem.(...) Jonatan mówił życzliwie o Dawidzie ze swym ojcem Saulem; powiedział mu: Niechaj nie zgrzeszy król przeciw swojemu słudze Dawidowi! Nie zawinił on przeciw tobie, a czyny jego dla ciebie bardzo pożyteczne. On przecież swoje życie narażał, on zabił Filistyna, dzięki niemu Pan dał całemu Izraelowi wielkie zwycięstwo. Patrzyłeś na to i cieszyłeś się. Dlaczego więc masz zamiar zgrzeszyć przeciw niewinnej krwi, bez przyczyny zabijając Dawida? Posłuchał Saul Jonatana i złożył przysięgę: Na życie Pana, nie będzie zabity! Zawołał Jonatan Dawida i powtórzył mu całą rozmowę. Potem zaprowadził Dawida do Saula i Dawid został u niego jak poprzednio."
Napisałam list, który wczoraj powędrował do Krakowa, bo pewna osoba wybrała się tam na rekolekcje, musiałam się podzielić sobą, tym co się działo na rekolekcjach, podziękować, poprosić o modlitwę, zapytać o parę niezrozumianych kwestii... Teraz stwierdziłam, że zapomniałam po raz kolejny zapytać, na jakie rekolekcje zgłosić się następnym razem i kiedy... Może nie miałam.. Może następnego razu w kolejnym roku nie będzie?... Nie wiem, Panie, co to wszystko znaczy...
Z wczoraj...
"...Pobił Saul tysiące, a Dawid dziesiątki tysięcy. A Saul bardzo się rozgniewał, bo nie podobały mu się te słowa. Mówił: Dawidowi przyznały dziesiątki tysięcy, a mnie tylko tysiące. Brak mu tylko królowania. I od tego dnia patrzył Saul na Dawida zazdrosnym okiem.(...) Jonatan mówił życzliwie o Dawidzie ze swym ojcem Saulem; powiedział mu: Niechaj nie zgrzeszy król przeciw swojemu słudze Dawidowi! Nie zawinił on przeciw tobie, a czyny jego dla ciebie bardzo pożyteczne. On przecież swoje życie narażał, on zabił Filistyna, dzięki niemu Pan dał całemu Izraelowi wielkie zwycięstwo. Patrzyłeś na to i cieszyłeś się. Dlaczego więc masz zamiar zgrzeszyć przeciw niewinnej krwi, bez przyczyny zabijając Dawida? Posłuchał Saul Jonatana i złożył przysięgę: Na życie Pana, nie będzie zabity! Zawołał Jonatan Dawida i powtórzył mu całą rozmowę. Potem zaprowadził Dawida do Saula i Dawid został u niego jak poprzednio."
I z dziś...
" Ludzie Dawida rzekli do niego: Właśnie to jest dzień, o którym powiedział ci Pan: Oto Ja wydaję w twe ręce twojego wroga, abyś z nim uczynił, co ci się wydaje słuszne. Dawid powstał i odciął po kryjomu połę płaszcza Saula. Potem jednak zadrżało serce Dawida z powodu odcięcia poły należącej do Saula. Odezwał się też do swych ludzi: Niech mię broni Pan przed dokonaniem takiego czynu przeciw mojemu panu i pomazańcowi Pańskiemu, bym miał podnieść rękę na niego, bo jest pomazańcem Pańskim. Tak Dawid skarcił swych ludzi i nie pozwolił im rzucić się na Saula. Tymczasem Saul wstał, wyszedł z jaskini i udał się w drogę. Powstał też i Dawid i wyszedłszy z jaskini zawołał za Saulem: Panie mój, królu! Saul obejrzał się, a Dawid rzucił się twarzą ku ziemi oddając mu pokłon. Dawid odezwał się do Saula: Dlaczego dajesz posłuch ludzkim plotkom, głoszącym, że Dawid szuka twej zguby? Dzisiaj na własne oczy mogłeś zobaczyć, że Pan wydał cię w jaskini w moje ręce. Namawiano mnie, abym cię zabił, a jednak oszczędziłem cię, mówiąc: Nie podniosę ręki na mego pana, bo jest pomazańcem Pańskim. Zresztą zobacz, mój ojcze, połę twego płaszcza, którą mam w ręku. Przeto że uciąłem połę twego płaszcza, a ciebie nie zabiłem, wiedz i przekonaj się, że we mnie nie ma żadnej złości ani zdrady, ani też nie popełniłem przeciw tobie przestępstwa. A ty czyhasz na życie moje i chcesz mi je odebrać. Niechaj Pan dokona sądu między mną a tobą, niechaj Pan na tobie się pomści za mnie, ale moja ręka nie zwróci się przeciw tobie. Według tego, jak głosi starożytne przysłowie: Od złych zło pochodzi, ręka moja nie zwróci się przeciw tobie. Za kim to wyruszył król izraelski? Za kim ty gonisz? Za zdechłym psem, za jedną pchłą? Pan więc niech będzie rozjemcą, niech rozsądzi między mną i tobą, niech wejrzy i poprowadzi moją sprawę, niech obroni mnie przed twoją ręką! Kiedy Dawid przestał tak mówić do Saula, Saul zawołał: Czy to twój głos, synu mój, Dawidzie? I zaczął Saul głośno płakać. Mówił do Dawida: Tyś sprawiedliwszy ode mnie, gdyż odpłaciłeś mi dobrem, podczas gdy ja odpłaciłem ci złem. Dziś dałeś mi dowód, że mi dobro świadczyłeś, kiedy bowiem Pan wydał mię w twoje ręce, ty mnie nie zabiłeś. Przecież jeżeli kto spotka swego wroga, czy pozwoli na to, by spokojnie dalej szedł drogą? Niech cię Pan nagrodzi szczęściem za to, coś mi dziś uczynił. Teraz już wiem, że na pewno będziesz królem i że w twojej ręce utrwali się królowanie nad Izraelem."
Boże... Coś mi ta relacja Saula z Dawidem przypomina.... Może nie dokładnie, bo dotyczy czego innego, ale jak wiele z tego Saula przejęłam....
Wstyd mi... Potwornie mi wstyd...
Dowlekłam się do Spowiedzi, bo nie unosiłam tego, co się dzieje... Zaczęłam się spowiadać tak, jak tam na rekolekcjach... :)
"Masz wrażliwe sumienie... tęsknisz nie tyle do bycia blisko a do bycia bliżej... trwaj w Jezusie, wytrwaj w Jego miłości... Nie bój się, wierz tylko. Chcesz być bliżej? Na nowo uzmysławiaj sobie, że trzeba przechodzić przez trzy stacje - żłóbek, ołtarz i krzyż. Zagłęb się w słowa: 'Spodobało się Panu zmiażdżyć Go cierpieniem'... A jeśli w tej chwili właśnie to Mu się podoba? Chcesz podobać Mu się? Dasz się prowadzić i w taki sposób? (...) Nade wszystko - nabierz pokory, cichości i miłości do bliźnich... Czerp z Jego Serca... "
Łzy mi się w oczach kręciły, bo w słowach tego ojca było coś takiego... sama nie wiem....
Odpowiedziałam cichutko 'dam'... "Zapamiętaj ten dzień, tę chwilę". Słowo się rzekło. Odwrotu nie ma. Cierpienie łatwiej przyjąć, jeżeli się je zaakceptuje. Wtedy choć w pierwszym momencie mogę się zbuntować, to w którymś kolejnym przypomnę sobie, że przecież się zgodziłam, powiedziałam 'dam', powiedziałam 'tak'... No i przy kolejnym doświadczeniu, cierpieniu robi się to już łatwiejsze....
"O, Jezu, cichy i pokorny - uczyń serce me według serca Twego..."
----
Przejrzałam sobie maile od 2009-2010 roku... Kurczę, jak ja byłam otwarta, przejrzysta, klarowna... Momentami myślę, ze nawet 'upierdliwa' z ilością opowiadania co u mnie... A teraz?... Teraz chyba ciągle pracował we mnie temat 'czuję się wygoniona, niechciana, uznana za niezdatną= zamknięcie. Trochę czuję, jakbym dostała w twarz, tym razem pozytywnie. Ocknij się, Judyta. Byłaś taka, potrafisz i teraz być taka. Przejdź nad emocjami.. zrób krok, potem może pójść z górki. Otwórz się... Te czytania dzisiejsze... Zapłakałam jak Saul... Wstyd mi... Nic nie dzieje się przeciwko mnie, to tylko moje durne interpretacje. Dawid w relacji do Saula był dobry... To tylko Saul był zaślepiony... Dostałam powera i pragnienie zmiany.
" Ludzie Dawida rzekli do niego: Właśnie to jest dzień, o którym powiedział ci Pan: Oto Ja wydaję w twe ręce twojego wroga, abyś z nim uczynił, co ci się wydaje słuszne. Dawid powstał i odciął po kryjomu połę płaszcza Saula. Potem jednak zadrżało serce Dawida z powodu odcięcia poły należącej do Saula. Odezwał się też do swych ludzi: Niech mię broni Pan przed dokonaniem takiego czynu przeciw mojemu panu i pomazańcowi Pańskiemu, bym miał podnieść rękę na niego, bo jest pomazańcem Pańskim. Tak Dawid skarcił swych ludzi i nie pozwolił im rzucić się na Saula. Tymczasem Saul wstał, wyszedł z jaskini i udał się w drogę. Powstał też i Dawid i wyszedłszy z jaskini zawołał za Saulem: Panie mój, królu! Saul obejrzał się, a Dawid rzucił się twarzą ku ziemi oddając mu pokłon. Dawid odezwał się do Saula: Dlaczego dajesz posłuch ludzkim plotkom, głoszącym, że Dawid szuka twej zguby? Dzisiaj na własne oczy mogłeś zobaczyć, że Pan wydał cię w jaskini w moje ręce. Namawiano mnie, abym cię zabił, a jednak oszczędziłem cię, mówiąc: Nie podniosę ręki na mego pana, bo jest pomazańcem Pańskim. Zresztą zobacz, mój ojcze, połę twego płaszcza, którą mam w ręku. Przeto że uciąłem połę twego płaszcza, a ciebie nie zabiłem, wiedz i przekonaj się, że we mnie nie ma żadnej złości ani zdrady, ani też nie popełniłem przeciw tobie przestępstwa. A ty czyhasz na życie moje i chcesz mi je odebrać. Niechaj Pan dokona sądu między mną a tobą, niechaj Pan na tobie się pomści za mnie, ale moja ręka nie zwróci się przeciw tobie. Według tego, jak głosi starożytne przysłowie: Od złych zło pochodzi, ręka moja nie zwróci się przeciw tobie. Za kim to wyruszył król izraelski? Za kim ty gonisz? Za zdechłym psem, za jedną pchłą? Pan więc niech będzie rozjemcą, niech rozsądzi między mną i tobą, niech wejrzy i poprowadzi moją sprawę, niech obroni mnie przed twoją ręką! Kiedy Dawid przestał tak mówić do Saula, Saul zawołał: Czy to twój głos, synu mój, Dawidzie? I zaczął Saul głośno płakać. Mówił do Dawida: Tyś sprawiedliwszy ode mnie, gdyż odpłaciłeś mi dobrem, podczas gdy ja odpłaciłem ci złem. Dziś dałeś mi dowód, że mi dobro świadczyłeś, kiedy bowiem Pan wydał mię w twoje ręce, ty mnie nie zabiłeś. Przecież jeżeli kto spotka swego wroga, czy pozwoli na to, by spokojnie dalej szedł drogą? Niech cię Pan nagrodzi szczęściem za to, coś mi dziś uczynił. Teraz już wiem, że na pewno będziesz królem i że w twojej ręce utrwali się królowanie nad Izraelem."
Boże... Coś mi ta relacja Saula z Dawidem przypomina.... Może nie dokładnie, bo dotyczy czego innego, ale jak wiele z tego Saula przejęłam....
Wstyd mi... Potwornie mi wstyd...
Dowlekłam się do Spowiedzi, bo nie unosiłam tego, co się dzieje... Zaczęłam się spowiadać tak, jak tam na rekolekcjach... :)
"Masz wrażliwe sumienie... tęsknisz nie tyle do bycia blisko a do bycia bliżej... trwaj w Jezusie, wytrwaj w Jego miłości... Nie bój się, wierz tylko. Chcesz być bliżej? Na nowo uzmysławiaj sobie, że trzeba przechodzić przez trzy stacje - żłóbek, ołtarz i krzyż. Zagłęb się w słowa: 'Spodobało się Panu zmiażdżyć Go cierpieniem'... A jeśli w tej chwili właśnie to Mu się podoba? Chcesz podobać Mu się? Dasz się prowadzić i w taki sposób? (...) Nade wszystko - nabierz pokory, cichości i miłości do bliźnich... Czerp z Jego Serca... "
Łzy mi się w oczach kręciły, bo w słowach tego ojca było coś takiego... sama nie wiem....
Odpowiedziałam cichutko 'dam'... "Zapamiętaj ten dzień, tę chwilę". Słowo się rzekło. Odwrotu nie ma. Cierpienie łatwiej przyjąć, jeżeli się je zaakceptuje. Wtedy choć w pierwszym momencie mogę się zbuntować, to w którymś kolejnym przypomnę sobie, że przecież się zgodziłam, powiedziałam 'dam', powiedziałam 'tak'... No i przy kolejnym doświadczeniu, cierpieniu robi się to już łatwiejsze....
"O, Jezu, cichy i pokorny - uczyń serce me według serca Twego..."
----
Przejrzałam sobie maile od 2009-2010 roku... Kurczę, jak ja byłam otwarta, przejrzysta, klarowna... Momentami myślę, ze nawet 'upierdliwa' z ilością opowiadania co u mnie... A teraz?... Teraz chyba ciągle pracował we mnie temat 'czuję się wygoniona, niechciana, uznana za niezdatną= zamknięcie. Trochę czuję, jakbym dostała w twarz, tym razem pozytywnie. Ocknij się, Judyta. Byłaś taka, potrafisz i teraz być taka. Przejdź nad emocjami.. zrób krok, potem może pójść z górki. Otwórz się... Te czytania dzisiejsze... Zapłakałam jak Saul... Wstyd mi... Nic nie dzieje się przeciwko mnie, to tylko moje durne interpretacje. Dawid w relacji do Saula był dobry... To tylko Saul był zaślepiony... Dostałam powera i pragnienie zmiany.
18 stycznia 2012
Imieninowo / urodzinowo...
Zaliczyłam egzamin pisemny z angielskiego na max ilość punktów...
Ale jakoś nie umiem się z tego cieszyć...
Niby dobrze, ale nie jest wcale tak, jak się myśli...
Imieniny, urodziny...
Chciałam, by było ładnie, spokojnie, a nade wszystko radośnie...
A wróciłam w zupełnie innym stanie...
Jakaś taka rozbita...
Jezu, ja tak bardzo chciałabym wrócić w tym roku, a na to się już w ogóle nie zapowiada... :( Ksiądz na rekolekcjach pokrzepiał mnie, powtarzał: "Nie bój się, wierz tylko! Wszystko jest możliwe dla tego, kto wierzy."
A mnie ogarnęło teraz totalne zwątpienie, bo to staje się takie mało realne...
Mama wczoraj pytała się telefonicznie - wracasz w tym roku?...
Co miałam powiedzieć... ?
Zmieniłam temat, w tym jestem dobra...
Polecam modlitwie moją mamę, bo straciła pracę niespodziewanie...
------
Dziś nad ranem obudziłam się z piosenką z czasów oazy, na którą jak byłam mała nie zwróciłam uwagi... "bo maryjna." Dopiero teraz wróciła do mnie ze swym tekstem, "odbiła się w mym sercu", gdy Maryja staje mi się bliska, gdy właśnie teraz się z Nią zaprzyjaźniam. Dawniej nie miałam z Nią głębszej ralacji. Osobowej relacji. A teraz...? Od jakiegoś czasu mam, bo odkrywam, jak bardzo Jej teraz potrzebuję...
"Jeśli masz chwile smutne w swym życiu
Powierz się Matce.
Kiedy rozpacz rozpiera twe serce
Ofiaruj się jej.
Matce, która pod krzyżem stała,
Matce, która się z Synem żegnała.
Która uczyć cię będzie pokory,
Cierpienie znieść ci pomoże.
(...)
Kiedy ruszysz w daleką wędrówkę,
Powierz się Matce.
Gdy na szlaku zaskoczy cię burza,
ofiaruj się Jej."
Maryjo - Mamo, Siostro, Przyjaciółko... Powierzam się Tobie... Ty, któraś stała pod krzyżem patrząc na mękę Syna, wspomagaj mnie w niesieniu cierpienia, w obecnych smutnych i burzliwych chwilach mego życia... Potrzebuję Twej bliskości, wsparcia, opieki, troski... Maryjo...
Ale jakoś nie umiem się z tego cieszyć...
Niby dobrze, ale nie jest wcale tak, jak się myśli...
Imieniny, urodziny...
Chciałam, by było ładnie, spokojnie, a nade wszystko radośnie...
A wróciłam w zupełnie innym stanie...
Jakaś taka rozbita...
Jezu, ja tak bardzo chciałabym wrócić w tym roku, a na to się już w ogóle nie zapowiada... :( Ksiądz na rekolekcjach pokrzepiał mnie, powtarzał: "Nie bój się, wierz tylko! Wszystko jest możliwe dla tego, kto wierzy."
A mnie ogarnęło teraz totalne zwątpienie, bo to staje się takie mało realne...
Mama wczoraj pytała się telefonicznie - wracasz w tym roku?...
Co miałam powiedzieć... ?
Zmieniłam temat, w tym jestem dobra...
Polecam modlitwie moją mamę, bo straciła pracę niespodziewanie...
------
Dziś nad ranem obudziłam się z piosenką z czasów oazy, na którą jak byłam mała nie zwróciłam uwagi... "bo maryjna." Dopiero teraz wróciła do mnie ze swym tekstem, "odbiła się w mym sercu", gdy Maryja staje mi się bliska, gdy właśnie teraz się z Nią zaprzyjaźniam. Dawniej nie miałam z Nią głębszej ralacji. Osobowej relacji. A teraz...? Od jakiegoś czasu mam, bo odkrywam, jak bardzo Jej teraz potrzebuję...
"Jeśli masz chwile smutne w swym życiu
Powierz się Matce.
Kiedy rozpacz rozpiera twe serce
Ofiaruj się jej.
Matce, która pod krzyżem stała,
Matce, która się z Synem żegnała.
Która uczyć cię będzie pokory,
Cierpienie znieść ci pomoże.
(...)
Kiedy ruszysz w daleką wędrówkę,
Powierz się Matce.
Gdy na szlaku zaskoczy cię burza,
ofiaruj się Jej."
Maryjo - Mamo, Siostro, Przyjaciółko... Powierzam się Tobie... Ty, któraś stała pod krzyżem patrząc na mękę Syna, wspomagaj mnie w niesieniu cierpienia, w obecnych smutnych i burzliwych chwilach mego życia... Potrzebuję Twej bliskości, wsparcia, opieki, troski... Maryjo...
12 stycznia 2012
W towarzystwie Słowa
Wczoraj, gdy z terapii wróciłam, byłam wykończona...
Ciężko mi się rozmawiało... Wiele niedojrzałych spraw wyszło..
D: 'Gdzie w tym Pan Bóg?'... i moje: 'gdzieś poza...'
Zmartwiła się słysząc o tamtym nieporozumieniu...
Ona się zmartwiła, a co dopiero ja?...
Czasem wątpię, czy uda mi się wrócić w tym roku, bo jak już myślę, że jest blisko, to zaraz robi się potwornie daleko...
No nic, niech będzie jak Ty chcesz... Ale błagam, wejrzyj na me pragnienia...
-----
Wczoraj otrzymałam swój zakup... :)
Ciężko mi się rozmawiało... Wiele niedojrzałych spraw wyszło..
D: 'Gdzie w tym Pan Bóg?'... i moje: 'gdzieś poza...'
Zmartwiła się słysząc o tamtym nieporozumieniu...
Ona się zmartwiła, a co dopiero ja?...
Czasem wątpię, czy uda mi się wrócić w tym roku, bo jak już myślę, że jest blisko, to zaraz robi się potwornie daleko...
No nic, niech będzie jak Ty chcesz... Ale błagam, wejrzyj na me pragnienia...
-----
Wczoraj otrzymałam swój zakup... :)
Wzięłam do ręki śpiewnik, książeczkę z chwytami i ... do roboty.. :)
O jaaaa... zapowiada się ciekawy czas... :)
-----
Dni Skupienia?... Tak, jak kiedyś?... Nie, nie potrafiłabym... Nie teraz...
Myślę, że to nie będzie dobry pomysł, abym przyjeżdżała.
Nie byłabym w stanie... Przyjechać, zmierzyć się z masą pytań od strony dziewczyn: czemu, dlaczego, co się stało... Ale i zobaczyć wspólnotę siostrzaną w komplecie.. Za słaba jestem cały czas. Boli cały czas...
-------------
'Anno, czemu płaczesz? Dlaczego nie jesz? Czemu się twoje serce smuci? Czyż ja nie znaczę dla ciebie więcej niż dziesięciu synów?...' / 1 Sm
Judyto, czemu płaczesz? Dlaczego nie jesz? Czemu się twoje serce smuci? Czyż JA nie znaczę dla ciebie więcej niż.... ? Mój grzech, mój upadek... Wybacz...
"Ona zaś smutna na duszy zanosiła do Pana modlitwy i płakała nieutulona. (...) Anna zaś mówiła tylko w głębi swego serca, poruszała wargami, lecz głosu nie było słychać. (...) Wylałam tylko duszę moją przed Panem. (...)z nadmiaru zmartwienia i boleści duszy mówiłam cały czas. (...)'Idź w pokoju, a Bóg Izraela niech spełni prośbę, jaką do Niego zaniosłaś.' Odpowiedziała: Obyś darzył życzliwością twoją służebnicę! I poszła sobie ta kobieta: jadła i nie miała już twarzy tak smutnej jak przedtem."
-----
Dni Skupienia?... Tak, jak kiedyś?... Nie, nie potrafiłabym... Nie teraz...
Myślę, że to nie będzie dobry pomysł, abym przyjeżdżała.
Nie byłabym w stanie... Przyjechać, zmierzyć się z masą pytań od strony dziewczyn: czemu, dlaczego, co się stało... Ale i zobaczyć wspólnotę siostrzaną w komplecie.. Za słaba jestem cały czas. Boli cały czas...
-------------
'Anno, czemu płaczesz? Dlaczego nie jesz? Czemu się twoje serce smuci? Czyż ja nie znaczę dla ciebie więcej niż dziesięciu synów?...' / 1 Sm
Judyto, czemu płaczesz? Dlaczego nie jesz? Czemu się twoje serce smuci? Czyż JA nie znaczę dla ciebie więcej niż.... ? Mój grzech, mój upadek... Wybacz...
"Ona zaś smutna na duszy zanosiła do Pana modlitwy i płakała nieutulona. (...) Anna zaś mówiła tylko w głębi swego serca, poruszała wargami, lecz głosu nie było słychać. (...) Wylałam tylko duszę moją przed Panem. (...)z nadmiaru zmartwienia i boleści duszy mówiłam cały czas. (...)'Idź w pokoju, a Bóg Izraela niech spełni prośbę, jaką do Niego zaniosłaś.' Odpowiedziała: Obyś darzył życzliwością twoją służebnicę! I poszła sobie ta kobieta: jadła i nie miała już twarzy tak smutnej jak przedtem."
Dokładnie tak się czuję... Lecz... Panie, aby było to takie proste - 'Bóg Izraela niech spełni prośbę, jaką do Niego zaniosłaś'... Żeby to tak było mówisz-masz.. A to wcale nie tak... No ale, Panie, niech będzie jak Ty chcesz!...
"Samuel odpowiedział: Mów, bo sługa Twój słucha. Samuel dorastał, a Pan był z nim. Nie pozwolił upaść żadnemu jego słowu na ziemię."
Tym razem na ten fragment zwróciłam uwagę... Czy ja naprawdę słucham?... Czy raczej słyszę to, co chciałabym usłyszeć i uznaję za prawdziwe... Ucz mnie słuchania Ciebie zawsze i wszędzie.
'Trędowaty przyszedł do Jezusa i upadając na kolana, prosił Go: Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić. Zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: Chcę, bądź oczyszczony! Natychmiast trąd go opuścił i został oczyszczony.'
"Samuel odpowiedział: Mów, bo sługa Twój słucha. Samuel dorastał, a Pan był z nim. Nie pozwolił upaść żadnemu jego słowu na ziemię."
Tym razem na ten fragment zwróciłam uwagę... Czy ja naprawdę słucham?... Czy raczej słyszę to, co chciałabym usłyszeć i uznaję za prawdziwe... Ucz mnie słuchania Ciebie zawsze i wszędzie.
'Trędowaty przyszedł do Jezusa i upadając na kolana, prosił Go: Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić. Zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: Chcę, bądź oczyszczony! Natychmiast trąd go opuścił i został oczyszczony.'
Oczyść to, w czym ciągle NIE JESTEŚ PIERWSZY... Oderwij od tego, co oddala... By nic nie było atrakcyjniejsze od relacji z Tobą... I proszę, by me serce nigdy nie stało się podzielne, z miejscem na bożki czy też pełne przestrzeni, które zachowam dla siebie a w które Ciebie nie wpuszczę... Wierzę, że i nade mną się ulitujesz, dotkniesz i... oczyścisz z tego, co we mnie brudne, niedojrzałe a nawet cuchnące i gnijące, co powoduje, że sama jestem jak ten trędowaty...
Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić. (...) Chcę, bądź oczyszczony!
08 stycznia 2012
Ośmiodniowe rekolekcje
"Każda siostra jest zobowiązana do przeżycia dorocznych rekolekcji..."
Tak mi się przypomniało...
Wyruszyłam na swoje rekolekcje.
Wróciłam ze sporym poznaniem siebie.
Otrzymałam cenne słowa od prowadzącego mnie księdza.
Istotne było dla mnie jego rozeznanie...
Bałam się, bo ostatnio prowadził mnie zupełnie inaczej....
A teraz słowa: "widzę cię tam" wprawiły mnie w zszokowanie...
Piękne fragmenty, mój pewien opór wywołany spotkaniem pewnej osoby, problemami ze skupieniem z powodu odzywającej się we mnie pamięci, trudne momentami słowa kapłana, ale też dostrzeżenie przez niego wiele pozytywów, pięknych stron, atutów, aspektów..
Pan wyjątkowo prosto mnie prowadził, konkretnie, wiedziałam o co Mu chodzi, czego pragnie.
Jednak to ja komplikowałam Mu działanie swym oporem, niezgodą, nieufnością... Niemal cały tydzień... Już myślałam, że te rekolekcje będą bez sensu... Przedostatniego dnia odpuściłam, poddałam się, a On wygrał... a ja razem z Nim.
Ojcze, dziękuję Ci za Spowiedź, w czasie której zwracałam się bezpośrednio do CIEBIE! :) Dziękuję za to, że ODDAŁAM CI WSZYSTKO! Całe życie. Po takiej Spowiedzi, jak przed Pierwszą Komunią choć zdecydowanie bardziej świadomie, jak wspaniale przeżywa się Eucharystię... :)
Jestem nieco...hmm.. poobijana treściami, słowami, ale... to błogosławione.
--------
"Ponieważ drogi jesteś w moich oczach,
nabrałeś wartości i Ja cię miłuję,
przeto daję ludzi za ciebie
i narody za życie twoje."
"w twoim przypadku - Kontemplacja Miłości Boga..."
--------
Na koniec ksiądz powiedział do wszystkich: "no to wszyscy na ostatnich rozmowach już ze swymi rekolekcyjnymi kierownikami omówili rodzaj dalszych rekolekcji - czy te, czy inne; czy kolejny etap, czy powtórka, czy zupełnie co innego"... Przerwa między jednymi a drugimi powinna mieć rok... Na me pytanie jakie rekolekcje i kiedy, otrzymałam uścisk dłoni i słowa błogosławieństwa Bożego na mej drodze...
Dzięki niemu powróciłam myślami do pewnej sytuacji z przeszłości, związanej z rozwojem własnych zainteresowań... Potem pewien prezent tak ni stąd, ni zowąd... I myśl, pragnienie zasiane... W sumie... pracy nie mam, a tak mogę całkiem dobrze spożytkować ten czas, nie zmarnować go tak, jak to robię teraz - włócząc się bez celu w czterech ścianach... A później może będę właśnie tym służyła ?
-----
A dziś Kościół dał mi piękny fragment z Izajasza
wraz z niezwykłą homilią jego dotyczącą....
"Oto mój Sługa, którego podtrzymuję.
Wybrany mój, w którym mam upodobanie.
Sprawiłem, że Duch mój na Nim spoczął;
On przyniesie narodom Prawo.
Nie będzie wołał ni podnosił głosu,
nie da słyszeć krzyku swego na dworze.
Nie złamie trzciny nadłamanej, nie zagasi knotka o nikłym płomyku.
On niezachwianie przyniesie Prawo.
Nie zniechęci się ani nie załamie, aż utrwali Prawo na ziemi,
a Jego pouczenia wyczekują wyspy.
Ja, Pan, powołałem Cię słusznie,
ująłem Cię za rękę i ukształtowałem (...)"
Ty wiesz, jak bardzo ważne są dla mnie te słowa!...
------
Jeszcze 8 mscy... Minęła 1/3 roku...
Nie chciałam, by tamten rok się skończył, bo....
z drugiej strony plusem jest to, że zawsze choć trochę bliżej,
że mogę mieć nadzieję, że to już może będzie w tym roku, a nie w przyszłym...
wrócić w tym roku lepiej brzmi niż wrócić w przyszłym...
Ale... wszakże nie jak ja chcę, ale jak Ty...
Tak mi się przypomniało...
Wyruszyłam na swoje rekolekcje.
Wróciłam ze sporym poznaniem siebie.
Otrzymałam cenne słowa od prowadzącego mnie księdza.
Istotne było dla mnie jego rozeznanie...
Bałam się, bo ostatnio prowadził mnie zupełnie inaczej....
A teraz słowa: "widzę cię tam" wprawiły mnie w zszokowanie...
Piękne fragmenty, mój pewien opór wywołany spotkaniem pewnej osoby, problemami ze skupieniem z powodu odzywającej się we mnie pamięci, trudne momentami słowa kapłana, ale też dostrzeżenie przez niego wiele pozytywów, pięknych stron, atutów, aspektów..
Pan wyjątkowo prosto mnie prowadził, konkretnie, wiedziałam o co Mu chodzi, czego pragnie.
Jednak to ja komplikowałam Mu działanie swym oporem, niezgodą, nieufnością... Niemal cały tydzień... Już myślałam, że te rekolekcje będą bez sensu... Przedostatniego dnia odpuściłam, poddałam się, a On wygrał... a ja razem z Nim.
Ojcze, dziękuję Ci za Spowiedź, w czasie której zwracałam się bezpośrednio do CIEBIE! :) Dziękuję za to, że ODDAŁAM CI WSZYSTKO! Całe życie. Po takiej Spowiedzi, jak przed Pierwszą Komunią choć zdecydowanie bardziej świadomie, jak wspaniale przeżywa się Eucharystię... :)
Jestem nieco...hmm.. poobijana treściami, słowami, ale... to błogosławione.
--------
"Ponieważ drogi jesteś w moich oczach,
nabrałeś wartości i Ja cię miłuję,
przeto daję ludzi za ciebie
i narody za życie twoje."
"w twoim przypadku - Kontemplacja Miłości Boga..."
--------
Na koniec ksiądz powiedział do wszystkich: "no to wszyscy na ostatnich rozmowach już ze swymi rekolekcyjnymi kierownikami omówili rodzaj dalszych rekolekcji - czy te, czy inne; czy kolejny etap, czy powtórka, czy zupełnie co innego"... Przerwa między jednymi a drugimi powinna mieć rok... Na me pytanie jakie rekolekcje i kiedy, otrzymałam uścisk dłoni i słowa błogosławieństwa Bożego na mej drodze...
Dzięki niemu powróciłam myślami do pewnej sytuacji z przeszłości, związanej z rozwojem własnych zainteresowań... Potem pewien prezent tak ni stąd, ni zowąd... I myśl, pragnienie zasiane... W sumie... pracy nie mam, a tak mogę całkiem dobrze spożytkować ten czas, nie zmarnować go tak, jak to robię teraz - włócząc się bez celu w czterech ścianach... A później może będę właśnie tym służyła ?
-----
A dziś Kościół dał mi piękny fragment z Izajasza
wraz z niezwykłą homilią jego dotyczącą....
"Oto mój Sługa, którego podtrzymuję.
Wybrany mój, w którym mam upodobanie.
Sprawiłem, że Duch mój na Nim spoczął;
On przyniesie narodom Prawo.
Nie będzie wołał ni podnosił głosu,
nie da słyszeć krzyku swego na dworze.
Nie złamie trzciny nadłamanej, nie zagasi knotka o nikłym płomyku.
On niezachwianie przyniesie Prawo.
Nie zniechęci się ani nie załamie, aż utrwali Prawo na ziemi,
a Jego pouczenia wyczekują wyspy.
Ja, Pan, powołałem Cię słusznie,
ująłem Cię za rękę i ukształtowałem (...)"
Ty wiesz, jak bardzo ważne są dla mnie te słowa!...
------
Jeszcze 8 mscy... Minęła 1/3 roku...
Nie chciałam, by tamten rok się skończył, bo....
z drugiej strony plusem jest to, że zawsze choć trochę bliżej,
że mogę mieć nadzieję, że to już może będzie w tym roku, a nie w przyszłym...
wrócić w tym roku lepiej brzmi niż wrócić w przyszłym...
Ale... wszakże nie jak ja chcę, ale jak Ty...
Subskrybuj:
Posty (Atom)