Strony

27 kwietnia 2012

Zależność, ubóstwo, posłuszeństwo, pokora...

Z środy..
 Wszyscy wobec siebie wzajemnie przyobleczcie się w pokorę,
Bóg bowiem pysznym się sprzeciwia, a pokornym łaskę daje.
Upokórzcie się więc pod mocną ręką Boga,
aby was wywyższył w stosownej chwili.
Wszystkie troski wasze przerzućcie na Niego,
gdyż Jemu zależy na was.(...)
Wiecie, że te same cierpienia ponoszą wasi bracia na świecie.
A Bóg wszelkiej łaski,
Ten, który was powołał do wiecznej swojej chwały w Chrystusie,
 gdy trochę pocierpicie, sam was udoskonali, utwierdzi, umocni i ugruntuje.
/ 1 P 5b-7. 9b/

Z dziś...
I pokażę mu, jak wiele będzie musiał wycierpieć dla mego imienia. / Dz 9,15-17/
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim. / J 6,56/

Dziś na Mszy po przyjęciu Komunii miałam w sobie wiele pokoju. Śpiewane były akurat słowa "Kto spożywa Ciało i Krew moją, ten we Mnie, a Ja w nim mieszkam." Zazwyczaj do ławki wracam ze spuszczonym wzrokiem, w skupieniu i radości. Dziś też z uśmiechem, ale wzrok skierowałam ku znajomej siostrze, z którą ostatnio przechadzałam się po parku. Wymieniłyśmy spojrzenia, uśmiechnęłyśmy się. Później też, gdy wychodziłam z pewną osobą, z dala ujrzałam księdza. Nie wypadało pozdrawiać go przez pół katedry, ale uśmiech i skinienie głowy wystarczyło, w sumie ubiegł mnie i zrobił to pierwszy.
We wtorek byłam drugi raz na spotkaniu nowej wspólnoty. Na pierwszym oglądaliśmy film o... pewnej siostrze zakonnej z mojego klasztoru, choć będącej w innym mieście... Czemu ten film akurat wtedy? O tym wszystkim? Znów mieszane uczucia radości i bólu. Niech goi się to, co wciąż nie zagojone!
Dziś odkryłam, że nie zrobiłam kartki imieninowej... A wczoraj byłam na miejscu, miałam okazję zawieźć. Chyba w natłoku zajęć i zdarzeń nie miałam do tego głowy... A może po prostu zapomniałam? Bo żyję już innym rytmem? Nie wiem. Ty, Panie, wiesz.


"Wszystkie  troski wasze przerzućcie na Niego, gdyż Jemu zależy na was."
To mi zostało...

Ostatnio staję przed Nim jako żebrak. Naprawdę żebrak. Tylko taka postawa mi zostaje przed Nim, bo innej możliwości nie ma. "Tylko" On mi zostaje, bez Niego to... nie wiem... Pewnie dobrze, bo jak jest bardzo ciężko, ciemno i doświadczam, że naprawdę nic nie mogę, nie mam na nic wpływu, nie mogę nic zrobić, bo nic nie zależy ode mnie i doświadczam mocno swej niemocy, ograniczoności, bezradności, bezsilności, to przynajmniej robię się pokorniejsza i co chyba najistotniejsze - w końcu zależna. Mi nie pozostaje nic innego już, jak podtrzymywanie wiary, że On będzie ze mną w tym wszystkim i koniec. Cokolwiek będzie, nawet jakby się miało stać najgorsze. Nie ma innej drogi. Chyba w końcu dociera do mnie jak ważne i potrzebne a jeszcze bardziej konieczne jest być zależną. Bo teraz muszę być bardziej zależna niż kiedykolwiek... On już widać znajdzie sposób, bym się tej postawy nauczyła, ją w końcu podjęła. A że może mam dna dotknąć tak zewnętrznie, to pewnie dotknę tak radykalnie, ale efekt będzie osiągnięty - ja w pełni zależna, zawsze i wszędzie z ufnością, że On ze mną jest i mnie nie zostawi i cokolwiek planuje w mym życiu, to dla mojego dobra...

"Pan jest mocą swojego ludu... moja TARCZA i moja MOC, On jest mym Bogiem, NIE JESTEM SAM; W NIM MOJA SIŁA, NIE JESTEM SAM..."
"Niech nic cię nie trwoży, nie lękaj się, trwa sam Bóg, wszystko mija, niech nic cię nie trwoży, nie lękaj się walk, cierpliwie znoś życia trud, kto w BOGU TRWA, POSIADA WSZYSTKO,WYSTARCZA BÓG"...
On musi wystarczyć, musi... I wystarczy.

Z chwili na chwilę doświadczam kolejnej lekcji ZALEŻNOŚCI od Niego, bo co ja mogę w obecnym czasie, pojawiających się sytuacjach? Nic. JEZU, UFAM TOBIE. Tylko tyle, AŻ tyle. On się doskonale o mnie troszczy i uczy bycia zależną. Jeśli potrzebuję tak ostrych sytuacji, bo mam się tego nauczyć, niech i tak będzie... On mnie wszystkiego, co mi trzeba do podjęcia życia zakonnego, nauczy w codzienności przez sytuacje z życia wzięte... Zależność. Być jak dziecko przed Nim, potrzebujące bardziej niż kiedykolwiek Jego pomocy... Doświadczające jak bardzo nie jest samowystarczalne, jak nic nie może, jak oddaje się Jemu, bo nie ma nikogo innego blisko, a potrzebuje by On był bliziutko teraz bardzo i czuwał, prowadził, z wiarą, że nie opuści, nie zostawi, no bo przecież wie, że ja sama teraz nie dam rady, więc musi być przy mnie, nie ma innej opcji, bo nie jest taki, nie opuści, nie zostawi i chce dobrze.

----
Tak btw. dostałam pewne materiały... M.in o ubóstwie i posłuszeństwie... Nie będę opisywała, co i jak, bo to zbyt osobiste, ale... przyznam, że dawno tak obolała po żadnych treściach nie byłam... Swego rodzaju "rekolekcje" mi wyszły... Przez codzienne wydarzenia, ale i treści... 
Poległam. Ufam, Jezu, że podniesiesz.

4 komentarze:

  1. Ja może pytanie z innej beczki z jakiego Zgromadzenia jesteś...siostro?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli Chcesz wstąpić odezwij sie do mnie na e-maila Pan Bóg wie co robi.jeszcze raz podaje jak coś olapawlik16@wp.pl. a ja Cie dalej pokieruje i dam Ci namiary.
      Pozdrawiam:)
      s.Ola

      Usuń
  2. On Cię niesie na Swych ramionach, własnie wtedy, gdy tak ciężko... Z modlitwą ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jesteś widać tak daleko i głęboko posunięta w miłości do Niego, że On zbliża Cię do Siebie poprzez cierpienie. Kosztuje to Go na pewno, ale wie, że to cenny dar, który oszlifuje Cię jak diament, aż staniesz się Brylantem w Jego dłoni.
    Zabieram Cię i Twoją Mamę do Łagiewnik; jutro jadę :)
    Pamiętam w modlitwie!

    OdpowiedzUsuń