Strony

10 września 2012

Pielgrzymkowo... :)

Powrót... :)
Wróciłam rozradowana.
Stwierdziłam, że pielgrzymka jest dobra, bo odrywa od siebie, od tego jak mi ciężko i skupia na wielbieniu Pana, dziękczynieniu, na drugim człowieku.

Konferencja o Piotrze, lecz nie tylko...
Na jakim jestem etapie? Chciałabym WYZNAĆ.
Całą pielgrzymkę nad tym myślałam, to wszystko wracało.
Wracało w nowej postaci, jeszcze bardziej żywe, naglące...
No i fragment: "Szymonie, Synu Jana, czy miłujesz Mnie?..."
I pieśń "Panie, przepasz mnie"...
...Panie, Ty wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham!...

I potem ta, o ziemi obiecanej....



"Wyruszył kiedyś tam Abram ze swego Ur Chaldejskiego,
bo wierzył, że będzie taki czas i usłyszy
:
Ruszaj, ruszaj, ruszaj tam, gdzie Ziemię Obiecaną daje ci Pan!
Ruszaj, ruszaj, ruszaj tam, gdzie Ziemia Obiecana jest!

Już czekasz tyle lat, by raz chociaż przeżyć z Bogiem chwilę,
bo wierzysz, że będzie taki czas i usłyszysz:

Ruszaj, ruszaj, ruszaj tam, gdzie Ziemię Obiecaną daje ci Pan!
Ruszaj, ruszaj, ruszaj tam, gdzie Ziemia Obiecana jest!
Już tracisz życia sens, masz dość świata, ludzi, samego siebie.
I uwierz, że będzie taki czas i usłyszysz:
Ruszaj, ruszaj, ruszaj tam, gdzie Ziemię Obiecaną daje ci Pan!
Ruszaj, ruszaj, ruszaj tam, gdzie Ziemia Obiecana jest!
"


To porozumiewawcze spojrzenie podczas śpiewu tej pieśni i wspólne wędrowanie obok... Nie potrafiłam spojrzeć w oczy, uciekałam. Nie trzeba było żadnych słów... Przypomniała mi się tamta rozmowa.. On pamiętał też... Gdzieś przy tej pieśni spłynęła łza... zauważona...

I po przegadanej pewnej przerwie zaczął od: "Pan jest mocą swojego ludu..." Trafiony-zatopiony... Wie, dlaczego...

Oraz inna pieśń "(...) Gdy cierpienia przyjdzie czas, chwalmy Boga. Kiedy wszystko złości nas, chwalmy Boga. Gdy przychodzą smutne dni, przyjmij trudne dobro też, które Bóg przeznaczył ci..."

No i potem modlitwa o powołania zakonne i za tych, którzy już weszli na tę drogę... Spojrzałam kątem oka, ale zatopiony był w modlitwie... Następnego dnia padło: "Pamiętałem, czuwałem nocą... Jestem przy Tobie modlitwą(...)"

Dużo radości, śmiechu, źartów ;) Ale nade wszystko oczywiście Różaniec z rozważaniem przed każdą tajemnicą, Koronka, litania, godzinki, świadectwa, pieśni z pokazywaniem, konferencje... O Maryi dużo też było, o macierzyństwie duchowym, o rodzinach, rodzicach... To wszystko tak głębokie, przygotowane, zadbane, pełne Ducha... No i w ogóle dużo modlitwy... Będąc już na miejscu nie chciało się wychodzić, wracać... Modlitwa, modlitwa i jeszcze raz modlitwa... Tylko Brewiarza mi brakowało :P
Pamiętałam i zabrałam Was i Wasze intencje ze sobą.

Wróciłam koło 21 do domu, dzisiaj do pracy, jakoś nie mogłam się skoncentrować :P Sercem i myślami ciągle tam... :) Pomyślałam, jak szybko mijały godziny na pielgrzymce, a jak wolno płyną tu, w pracy... "Na szczęście" wcześniej nas dziś wypuścili, bo była awaria systemu. Szczerze - jakoś mnie to w ogóle nie zmartwiło... :) 

2 komentarze:

  1. Żyjesz to dobrze. Gdzies te powołania kiełkują. Byle ich dużo.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że to był taki dobry dla Ciebie czas. : )

    OdpowiedzUsuń