Wróciłam rozradowana.
Stwierdziłam, że pielgrzymka jest dobra, bo odrywa od siebie, od tego jak mi ciężko i skupia na wielbieniu Pana, dziękczynieniu, na drugim człowieku.
Konferencja o Piotrze, lecz nie tylko...
Na jakim jestem etapie? Chciałabym WYZNAĆ.
Całą pielgrzymkę nad tym myślałam, to wszystko wracało.
Wracało w nowej postaci, jeszcze bardziej żywe, naglące...
No i fragment: "Szymonie, Synu Jana, czy miłujesz Mnie?..."
I pieśń "Panie, przepasz mnie"...
...Panie, Ty wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham!...
I potem ta, o ziemi obiecanej....
"Wyruszył kiedyś tam Abram ze swego Ur Chaldejskiego,
bo wierzył, że będzie taki czas i usłyszy:
Ruszaj, ruszaj, ruszaj tam, gdzie Ziemię Obiecaną daje ci Pan!
Ruszaj, ruszaj, ruszaj tam, gdzie Ziemia Obiecana jest!
Już czekasz tyle lat, by raz chociaż przeżyć z Bogiem chwilę,
bo wierzysz, że będzie taki czas i usłyszysz:
Ruszaj, ruszaj, ruszaj tam, gdzie Ziemię Obiecaną daje ci Pan!
Ruszaj, ruszaj, ruszaj tam, gdzie Ziemia Obiecana jest!
bo wierzył, że będzie taki czas i usłyszy:
Ruszaj, ruszaj, ruszaj tam, gdzie Ziemię Obiecaną daje ci Pan!
Ruszaj, ruszaj, ruszaj tam, gdzie Ziemia Obiecana jest!
Już czekasz tyle lat, by raz chociaż przeżyć z Bogiem chwilę,
bo wierzysz, że będzie taki czas i usłyszysz:
Ruszaj, ruszaj, ruszaj tam, gdzie Ziemię Obiecaną daje ci Pan!
Ruszaj, ruszaj, ruszaj tam, gdzie Ziemia Obiecana jest!
Już tracisz życia sens, masz dość świata, ludzi, samego siebie.
I uwierz, że będzie taki czas i usłyszysz:
Ruszaj, ruszaj, ruszaj tam, gdzie Ziemię Obiecaną daje ci Pan!
Ruszaj, ruszaj, ruszaj tam, gdzie Ziemia Obiecana jest!"
Ruszaj, ruszaj, ruszaj tam, gdzie Ziemię Obiecaną daje ci Pan!
Ruszaj, ruszaj, ruszaj tam, gdzie Ziemia Obiecana jest!"
To porozumiewawcze spojrzenie podczas śpiewu tej pieśni i wspólne wędrowanie obok... Nie potrafiłam spojrzeć w oczy, uciekałam. Nie trzeba było żadnych słów... Przypomniała mi się tamta rozmowa.. On pamiętał też... Gdzieś przy tej pieśni spłynęła łza... zauważona...
I po przegadanej pewnej przerwie zaczął od: "Pan jest mocą swojego ludu..." Trafiony-zatopiony... Wie, dlaczego...
Oraz inna pieśń "(...) Gdy cierpienia przyjdzie czas, chwalmy Boga. Kiedy wszystko złości nas, chwalmy Boga. Gdy przychodzą smutne dni, przyjmij trudne dobro też, które Bóg przeznaczył ci..."
No i potem modlitwa o powołania zakonne i za tych, którzy już weszli na tę drogę... Spojrzałam kątem oka, ale zatopiony był w modlitwie... Następnego dnia padło: "Pamiętałem, czuwałem nocą... Jestem przy Tobie modlitwą(...)"
Dużo radości, śmiechu, źartów ;) Ale nade wszystko oczywiście Różaniec z rozważaniem przed każdą tajemnicą, Koronka, litania, godzinki, świadectwa, pieśni z pokazywaniem, konferencje... O Maryi dużo też było, o macierzyństwie duchowym, o rodzinach, rodzicach... To wszystko tak głębokie, przygotowane, zadbane, pełne Ducha... No i w ogóle dużo modlitwy... Będąc już na miejscu nie chciało się wychodzić, wracać... Modlitwa, modlitwa i jeszcze raz modlitwa... Tylko Brewiarza mi brakowało :P
Pamiętałam i zabrałam Was i Wasze intencje ze sobą.
Wróciłam koło 21 do domu, dzisiaj do pracy, jakoś nie mogłam się skoncentrować :P Sercem i myślami ciągle tam... :) Pomyślałam, jak szybko mijały godziny na pielgrzymce, a jak wolno płyną tu, w pracy... "Na szczęście" wcześniej nas dziś wypuścili, bo była awaria systemu. Szczerze - jakoś mnie to w ogóle nie zmartwiło... :)
Żyjesz to dobrze. Gdzies te powołania kiełkują. Byle ich dużo.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że to był taki dobry dla Ciebie czas. : )
OdpowiedzUsuń