Strony

25 grudnia 2013

Tegoroczny Adwent podobny do ubiegłego.
Uderzało: "teraz nadeszła dla was godzina powstania ze snu", a mimo to serce ospałe, właściwie tak naprawdę nieprzytomne przez całe te cztery niedziele.

Zły robił co mógł, by zepsuć Wigilię, Pasterkę. Atmosfera i tam, i tu. I nawet drogą mailową się posłużył, by wprowadzić zamęt i masę innych nieprzyjemnych emocji. I niestety udało mu się.

Znów więcej mnie niż Jego w te grudniowe dni.
Znów mam wrażenie, że nie pozwoliłam Mu się narodzić.
Znów mam wrażenie, że Go zabiłam.

No ale - czas Bożego Narodzenia jeszcze się nie skończył.
I wierzę, że jednak narodzisz się w mym sercu choć lichsze jest nawet od tamtej stajenki... I ufam, że znajdziesz w nim miejsce... Pewnie nie jest Ci wygodnie... z powodu czego mi przykro...
Ale chcę Ci podziękować za to, że Ty nigdy nie rezygnujesz z człowieka.
"Nigdy z Ciebie nie zrezygnuję". Także w tym aspekcie.

Błogosławionego Czasu!

2 komentarze:

  1. Nie zabiłaś Go. Przecież On żyje i się narodził.

    OdpowiedzUsuń
  2. dla mnie ADWENT był rewolucją w moim życiu, sprawił, że na prawdę poczułam iż już niedługo Jezus przyjdzie na świat i narodzi się w moim sercu, w sercach moich najbliższych.. jak bardzo się myliłam? adwent był tak piękny, że wigilia i Boże Narodzenie nie były wstanie mu dorównać.. to oczekiwania sprawiło mi więcej radości niż samo narodzenie Jezusa! Chciałam aby było inaczej, ale niestety.. rodziny nie wybierasz.

    http://moja-duchowa-odnowa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń