Strony

24 października 2014

Zmęczenie.

Jej, od poprzedniego wpisu minął już tydzień. Zupełnie nie ogarniam.
Doświadczam, jakby na uczelni się na nas uwzięli. Nic po ludzku nie wychodzi, tylko po cichu czasem jakaś łza spłynie niezauważalnie...
Poszłam dziś z bijącym sercem do Stowarzyszenia, zapytać, czy uda się przeprowadzić wywiad... no ale, powinnam się spodziewać, że usłyszę: "porozmawiam z kierownikiem, ale niczego nie obiecuję, proszę szukać na wszelki wypadek innego miejsca..."
Miałam ochotę się poddać. Nie ogarniam, nic nie wychodzi. Moje starania idą na marne...
Chcę ufać Mu, że mi pomoże, bo widzi jak się z tym męczę, jak po ludzku tracę nadzieję...
Boże, jak się nie uda, to ja nie wiem... :/

Inna prezentacja ledwie na 4, prace w grupach niesatysfakcjonujące i o zwolnieniu z kolokwium mogę już tylko pomarzyć... :/ Czemu wszystko idzie tak pod górę?
We wtorek, gdy wróciłam po 19stej do domu, od razu poszłam spać i wstałam o 6:30, bo kolejne zajęcia przede mną. Załapałam się dwa razy tego dnia na darmową kawę w Mc, ale to i tak nic nie dało...

W międzyczasie przygotowania Holy Wins. Wszystko na mojej głowie. Ciekawe, że w ubiegłym roku mimo studiów miałam dużo czasu, a w tym roku nie mam go prawie w ogóle...

Jutro znów trzeba trochę ogarnąć, przygotować, krótka próba. Nie ma spania.
Dziś spóźniłam się na Mszę. Udawałam, że nie widzę zdziwienia. ..

Z pozytywów?
Jako, że mój laptop miał zainstalowaną niefajną wersję Office, Word zamulał, a Power Pointa w ogóle nie było, dziś poratował mnie brat kumpeli. I co? Mam wersję staaaarą, ale przynajmniej jest w niej wszystko, czego tylko potrzebuję... :)

Boże, za to Ci dziękuję....
Ale... Ty wiesz, jak bardzo tęsknię za taką prawdziwą, szczerą spowiedzią...

2 komentarze:

  1. Ktoś to czyta, czyta - to tak a'propos poprzedniego komentarza, a że nie komentuje? Czasu brak.
    Czyli jesteś przywalona ogromem obowiązków studenckich. Nie wiem czy Ci to w czymś pomoże, ale podobnie wspominam początki studiów - to co kazali robić na początku, co czytać i ile czytać było czymś nie do ogarnięcia, ale z czasem człowiek się uczył, że nie wszystko trzeba, nie na każde zajęcia itp. Jakoś człowiek szedł do przodu. Poradzisz sobie! Nie poddawaj się! Ja też mam taki ogrom pracy, że właściwie tylko pracuję, pracuję, pracuję. Cóż, przy 16. klasach mam co robić :)
    Nie dajmy się zniechęceniu!
    Pozdrawiam, e.
    P.S. To na gg nie ma Cię już?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwierz, że nie robię nic ponad to, co muszę... Nigdy nie byłam nadgorliwa, a w kwestii nauki to już szczególnie... Ale że niestety mam mega ciężkie ćwiczenia i to nie jedne a więcej, to niestety upadam pod ich ciężarem. I nawet nie chodzi o czytanie literatury, bo naprawdę raczej nie czytam, co bardziej chodzi o prace w grupach bądź inne praktyczne rzeczy jak placówki, wywiady i inne rzeczy, w których niestety nie mogę się schować w cień.

      Tak, odeszłam z gg, bo się wieszało i był jakiś błąd pliku, coś z ustawieniami. No i ogólnie już większość rzeczy dzieje się na Fb...

      Usuń