Po ludzku ma miejsce wewnętrzna tragedia... Psychiczna, duchowa; fizyczna już może mniej. Naturalnie ze Spowiedzi nici... Czekałam na dzisiejszy dzień, na spotkanie. Adoracja. Źle się czułam, bardzo. Najlepiej było, gdy nie patrzyłam... Ławek w kaplicy było dużo, ale duszpasterz dosiadł się akurat do mnie. Czemu? Wolałam się nie wiercić, by nie zwracać na siebie uwagi...
Później jednak rozsypały się moje klocki... Zapytałam o czwartek.. lecz usłyszałam kolejny raz wykręty, tym razem dlatego, że nagle trzeba kogoś odwiedzić... Jakoś nie wierzę, że to cały dzień zajmie...
Żałuję, że otworzyłam się ze swoją historią. Żałuję.
Przyjaciel miał rację - tamten nie pomoże. I chyba to jest najsmutniejsze, bo... teraz widzę, że naprawdę nie mam nikogo...
Dostałam list od sióstr, u których byłam w wakacje. Króciutki, ale jaką radość sprawił! W nim m.in. zaproszenie na rekolekcje na przełomie roku. I szczerze? Wdzięczność ogromna, bo idą mi bardzo na rękę. Bo przerwa między jednymi rekolekcjami a drugimi powinna wynosić rok, a mnie chcą przyjąć na nie po... 5 miesiącach! :) Lecz wypadałoby się do tego czasu ogarnąć, spowiednika znaleźć, kierownika także... na pewno zapytają... A tu nic z tego... Moje plany i nadzieje coś niweczy raz po raz...
We wtorek koło. Tak bardzo chciałam się uczyć już od soboty, w niedzielę... A nawet nie zajrzałam, no i też zaraz idę spać... Nie mam na nic sił... Jutro...? Wolałabym pisać koło będąc po Spowiedzi, wtedy jakoś łatwiej byłoby mi przyjąć to, co się wydarzy... A jakoś tak nic tego nie zapowiada... Niby tylu kapłanów wokół mnie, a kiedy potrzebuję, to nie ma żadnego, który realnie chciałby, mógłby i umiałby pomóc...
"- Co ty tak w kurtce, zimno ci? Może się rozbierz, tu jest dość ciepło..."
- Zimno mi. Jestem zmarźlak.
Tak, zimno mi. W moim sercu zimno.
Jezu, rozpal mnie... rozpal moje serce na nowo miłością ku Tobie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz