Dziś podczas spaceru na cmentarz nie miałam nastroju. Wspomnienia wróciły... Poszliśmy na grób "naszych", a gdy chciałam zatrzymać się jeszcze nad tamtymi, to wyrazili niechęć. Powiedziałam, że moglibyśmy za nich także się pomodlić... Z bólem serca się zgodzili... Szłam niemrawa... bo ja lubię tamten zakon ze względu na prowadzone przez nich rekolekcje... i nagle w pewnym momencie: "sorry za tamto..." I przytulenie. Byłam w szoku.
Później, gdy szliśmy sam na sam, to zagadnęłam i... sama w to nie wierzę, ale... umówieni na czwartek na rozmowę. Boże, nie wiem, co z tego wyjdzie, czy to ten... Najwyżej się wygłupię - już mi nie robi. Ciekawe jest tylko to, że to będzie wtedy pierwszy czwartek miesiąca... może tak miało być?!
A w międzyczasie wtorek i środa - najgorsze dni całego tygodnia. I odrabianie poprzednich piątkowych zajęć. Do zrobienia w tym tygodniu: projekt, kolaż, przeczytanie kilku rozdziałów książek, masa artykułów i obejrzenie filmu.
Boże, byle do czwartku.
_____________
Z soboty:
"Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni."
Błogosławiona...
choć po ludzku wydaję się przegrana, wybrakowana, to dla Ciebie jest zupełnie inaczej. <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz