Po ostatniej rozmowie mam jeszcze w sobie promyki radości i nadziei. I z tym wchodzę w ten Wielki Post... Pamiętam też słowa, które mocno wyryły się w sercu:
"Habit, miejsce, klauzura nie czynią mniszki. To od ciebie zależy czy się za nią uważasz... Możesz śmiało nią być teraz, w takiej formie jaka jest ci dana na ten czas. Od ciebie zależy, czy miejsce i strój ma znaczenie dla twej tożsamości..."
Mój Wielki Post?... Moje postanowienia?
Więcej uśmiechu, ale też życie tu charyzmatem klasztoru...
Pomyślałam po tamtych słowach: Judyta, przestajesz się martwić o siebie, kontemplować swe trudności, cierpienia, nie jesteś sama. Powinnaś kontemplować Boga. Modlić się za ludzi, którzy potrzebują modlitwy. Masz nieść ludzi do Boga. A tymczasem skupiasz się na sobie, roztrząsujesz swoje trudy. Co z ciebie za mniszka... Rozmijasz się z powołaniem.
Postanowiłam odnowić się w swoim charyzmacie, żyć według niego - mogę go realizować w takiej formie, jaka teraz jest dla mnie dostępna. Żyć radami ewangelicznymi TU. Modlitwa za ludzi, niesienie ich spraw w sercu do Boga. Ostatnio oświecił mnie, że to nie mnie czterech ma wnosić przez dach do Jezusa, a to ja mam być tą, która niesie innych!
Ja chyba o tym zapomniałam, roztkliwiałam się i użalałam nad sobą, koncentrowałam na sobie i swoich trudach... Post od siebie samej, swych myśli, humorów i emocji, wyjść na zewnątrz; jałmużna - więcej służby ludziom, umacnianie innych słowem, obdarzanie uśmiechem; modlitwa - relacja z Jezusem, pogłębianie jej, więcej ufności; zmiana myślenia, które odciąga mnie od przekonania, że Pan Bóg mnie kocha i wszystko czyni z miłości do mnie, nawet jeśli tego nie rozumiem. A od strony obowiązków? Zgodzić się na to, co teraz. Kolejny semestr przede mną do zaliczenia. A co dalej? Zostawiam to. Nie czas na to.
A z jutrzejszej liturgii:
"Jezus powiedział do swoich uczniów:
Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć:
będzie odrzucony przez starszyznę,
arcykapłanów i uczonych w Piśmie;
będzie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie.
Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie,
niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje (...) "
Ten fragment mieliśmy na spotkaniu wspólnoty, te słowa też są u nas w pewnym momencie przy ceremonii obłóczyn. Judyta, z Bożą pomocą zapominasz o sobie i bierzesz się do roboty!...
Panie, dopomóż swemu umiłowanemu dziecku!
bądź silna Jego siłą :)
OdpowiedzUsuńJego, Jego :) tylko Jego ;)
UsuńPowodzenia!
OdpowiedzUsuńOdwagi w kroczeniu Jego drogami :)
OdpowiedzUsuńchyba jesteśmy do siebie podobne-) k.b.klima@gmail.com
OdpowiedzUsuńJesteś Karmelitanką??
OdpowiedzUsuń