Boże...
Chyba tylko Ty wiesz, jak dziś emocjonalnie się rozjechałam...
Początkowo z rana usłyszałam: zapalenie oskrzeli...
A popołudniu na terapii...?
"Chciałabym pani zaproponować ..."
Poległam... Rozpłakałam się... Nie uniosłam...
Wyraźnie oczekiwała, że się ucieszę,
że tak szybko "awansuję" na inny poziom...
Ale to nie było TO, co myślałam usłyszeć...
Wyszłam otępiała...
"Jak będzie za ciężko, proszę zadzwonić wieczorem."
Zadzwoniłam...
Powiedziałam, że się zmartwiłam...
Bo przepadło, bo decyzja...
Uspokajała, że to jedynie propozycja,
nie nakaz, nie konieczność..
że jeszcze się zobaczy, bo to nic pewnego, bo jeszcze czas...
Stanęło na częstszych spotkaniach.
Odetchnęłam...
"Nasze plany i nadzieje coś niweczy raz po raz...
tylko Boże Miłosierdzie nie zawodzi nigdy nas..
Jezu ufam Tobie od dziecięcych lat,
Jezu ufam Tobie, choćby zwątpił świat..
Strzeż mnie dobry Jezu, jak własności swej
i w opiece czułej duszę moją miej...
W trudnych chwilach twego życia nie rozpaczaj, nie roń łez,
ufność w Boże Miłosierdzie troskom twym położy kres..."
'choćby zwątpił świat'...
OdpowiedzUsuńMartwię się o Ciebie... :*
Tak, choćby zwątpił...
UsuńGłowa do góry... nie ma co planować... Bóg pokieruje z pewnością najlepiej dla Ciebie :)
OdpowiedzUsuńPokieruje na pewno... ;)
Usuń