Spowiedź. "Słoneczko". Niby nic takiego nowego nie usłyszałam.
No poza "szczęść Boże, aniele kochany".
Miłe to było.
Na Mszę weszłam z lekka spóźniona, bo jeszcze Oremus pojechałam kupić.
I miałam niespodziankę. Wrócili.
Ale... spodziewałam się czegoś innego. I znów się przejechałam.
No nic. Widać nie mogę zbyt wiele wymagać.
Trochę spaceru dobrze mi zrobiło.
Miesiąc czasu bez Spowiedzi. Stanowczo za długo.
Dobrze zacząć od nowa.
Kierownictwo duchowe jest naprawdę świetne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
z tym, że ja w ogóle o kierownictwie w tym poście nie pisałam...
UsuńOj kurtka to źle zrozumiałam.Myślałam,że twój spowiednik to też kierownik.Przepraszam.
Usuńtym razem byłam u "obcego" ojca ;)
UsuńBardzo dobrze jest zaczynać od nowa : )
OdpowiedzUsuń