Strony

14 sierpnia 2013

To tylko krzyż

Nie bój się, mała trzódko...
Bądź mężny i mocny, nie lękaj się, nie bój się ich, gdyż Pan, Bóg twój, idzie z tobą, nie opuści cię i nie porzuci. (...) Sam Pan, który pójdzie przed tobą, On będzie z tobą, nie opuści cię i nie porzuci. Nie lękaj się i nie drżyj!


W sumie nie wiem, czemu piszę. Nie chcę się użalać nad sobą. Ale widzę, że nie daję rady. Że to wszystko wokół mnie przeraża. Nie myślałam, że będzie pochłaniało tyle czasu i energii... Czuję się jak wrak... Pozbawiona sił, energii, pozytywnych myśli, wyzuta z przyjemnych uczuć, emocji... Serce zaczyna lodowacieć, a przynajmniej suche, nieczułe, twarde, kamienne...
Nie ma już dawnego, stałego uśmiechu przy Komunii. Wiem, że nie chodzi o euforię z faktu, że Go przyjęłam, ale brakuje nawet tej wewnętrznej, powrotu do ławki z pokojem serca, z wdzięcznością... Kiedyś każdego dnia uzmysławiałam sobie, że to Jego pocałunek... A teraz - na ten codzienny pocałunek staję się nieczuła, chłodna... Nie chcę używać słowa wypalenie. Nie chcę używać słowa rutyna. Bo to nie o to chodzi. Ale.. nie umiem tego nazwać... I nawet pojawiła się pewna myśl... lecz z tego względu, że w strapieniu, nie będę podejmowała decyzji... Chyba dopiero we wrześniu uda się spotkać, zapytać, powiedzieć co i jak, przedstawić. To nic. Dwa tygodnie... Przecież nie tak dużo...
A tak naprawdę czasem wystarczy jeden dzień, a przestaję ogarniać rzeczywistość wokół oraz ogrom swoich emocji i doświadczeń...

Dziś św. Maksymiliana. Odpustowo. Podeszłam sobie później do kaplicy obok i zostałam jeszcze, gdy już większość ludzi wyszła... Kameralnie... I dobrze. Mogłam wylać swe serce przed Nim. W domu wieczorem sama. Dużo łez uroniłam, bo w ciszy wróciła masa słów, wspomnień...

I chwilę potem radosny filmik z rekolekcji zamieszczony przez Przyjaciela - i tam między wierszami jedno zdanie.
"nie płacz. To tylko krzyż, przecież tak trzeba..."
/ ks. Twardowski /

Wystarczyło.
Dziękuję!

2 komentarze:

  1. I znów jakbym czytała o sobie... Jak będziesz przy komputerze, odezwij się na gadu-gadu. Jestem zawsze. Na niewidoku. Pamiętam o Tobie! + :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Też mam podobne odczucie, również przeżywam coś podobnego ale mówie sobie że ma z tego wyjść większe dobro... Pocieszający jest fakt że są osoby podobne do mnie, bo na codzień czuje się inna od wszystkich. Pozdrawiam dasz rade... ; )

    OdpowiedzUsuń