Strony

30 września 2013

Oświeć.

W niedzielę wieczorem pewien spacer, pewna rozmowa, najpierw w większym gronie, potem tak sam na sam. Trochę się wystraszyłam konsekwencji. Albo raczej owoców tego, co przecież tak niebawem... Nie sądziłam, że JA. Że ja TEŻ... Przecież... Lecz pomyślałam wczoraj: to jeszcze niepewne, chyba się pomyliło, nie tak szybko...
A tu dzień dziesiejszy. I nie jest to już abstrakcją, a ma się stać rzeczywistością.
Niebawem Transitus. Na pewno ja też? Boję się. Chyba nie chcę... Czy też chodzi mi o wierność tamtemu? A może powinnam otworzyć się na nowe? Ale w tym wszystkim gdzie Ty jesteś? Już nie chodzi o to, czego ja chcę, czego chcą oni, a o to, czego chcesz Ty?...
Oświeć drogę mą choćby na jeden krok...


Dzień jutrzejszy. Przemów przez niego. BARDZO  Cię proszę...
"(...) Powiedz mi więc, o Boże, co chcesz, abym czyniła?"...

27 września 2013

25 września 2013

Dziękuję.

Niedzielna radość. Taka duża. Taka pełna. Uśmiechu tyle, że nie pamiętam, kiedy ostatnio było więcej... :) Ogromny pokój przy Komunii.... ;) No i te pieśni tak pięknie, tak ślicznie wykonane... :) No i świadectwo, jak On się troszczy o człowieka, jak o nim nie zapomina, a wręcz ocala... i to dosłownie mówiąc...

I wiele jeszcze innych sytuacji, drobnych, przez które On okazał swą dobroć.
Dziękuję Mu, że nauczył mnie cieszyć się z drobiazgów, z czym miałam duży problem.

I coś jeszcze.
Plan.
Myślałam, że będzie inny, bardziej zbity w całość...
Nie mniej fajnie, że piątki wolne. :)
A wtorki? Trzeba się będzie mocno sprężyć :) :)
Ale... do zrobienia ;)
I za to, że jest dobrze
... dzięki Ci, Panie ;)

21 września 2013

REMONT



Genialny tekst.
Jeszcze kilka dni temu w ogóle nie miałam siły.
Leżałam, kwiczałam i wołalam o pomstę do Nieba.
A teraz dzieje się we mnie coś, czego się nie spodziewałam.
Remontując mieszkanie, czuję jakby On remontował moje wnętrze. Jak tak sobie obserwuję etapy doprowadzania mieszkania do porządku, widzę, jak w mym sercu zaczyna robić się tak samo.

Tak, doświadczam wewnątrz ogromnej siły.
By z Nim w życiu spróbować ponaprawiać.
Wszystko.
Po kolei.

    Dzięki Ci, Panie... :)


"Wystarczy ci Jego łaski..." :)

19 września 2013

Hmmm....

Dzisiaj mocno się zdziwiłam...
Myślałam, że będzie ta Ewangelia o nawróconej grzesznicy,
o Marii... I już się cieszyłam...
Ale mieli swoje święto...
I homilia, że on z ubogiej rodziny, że w żadnym zakonie go nie chciano... pukał do franciszkanów, ale go nie chcieli, potem był gdzieś indziej, ale też się nie udało, i później znów spróbował u franciszkanów i go przyjęli, bo... potrzebowali kogoś do zajmowania się końmi... i tylko dlatego. A potem się okazało, że się mocno rozwinął w klasztorze itp.. Na początku źle się uczył w młodym wieku, a potem został kapłanem i... świętym. Patron studentów i tych, którzy mają problemy z nauką... 

Źle się czułam... z jednej strony zawierzałam najbliższy rok.. z drugiej... myślałam czy próbować jak on, czy wrócić "na stare śmieci", by może choć 'koniem się zająć'...
Zaszłam potem zapytać o coś, dać coś, co planowałam dać we wtorek, a nie wyszło. Dziś się udało.
"Niezła homilia była, co?"  Taaa...
I ktoś inny zaczepił, zaskoczył i prawie się potknęłam...
I słowa przy tym: "trzymaj się, nie chwiej się"..
Trzymam się jakoś, tylko ostatnio nie za bardzo potrafię...
"A bo to trzeba Odpowiedniej Osoby się złapać..
w Tabernakulum jest Taki Jeden..."
No tak, za mało się GO trzymam... za mało... za słabo...

Ale ucieszyłam się.
Cieszę się, że mogę pomóc modlitwą i... nie tylko. :)
Dziękuję za ten uśmiech, za te śmiejące się mimo wszystko oczy.
I za to, że mogę być Przyjaciółką. :)

- - - - -
Nocny sms. 0:39
"Bez obaw. 'On przewidział każdą z naszych dróg' ... "

Kochani ojcowie!... :) Dobrze, że jesteście!

15 września 2013

Przyjaciel

Dzisiaj ważny dzień. Wspaniała Liturgia Słowa.
Już wczoraj przeglądając kalendarz, wiedziałam,
jak ważny to dzień... :)
Nie chciałam zawracać głowy, bo pomyślałam, że może we wtorek się uda... :)
Dzień pełen radości. Trochę ta radość została przyćmiona słowami Przyjaciela... Zmartwiłam się.

Proszę o modlitwę za Przyjaciela. Myślę, że mocno jej potrzebuje. A ten uśmiech... nawet jak nie jest łatwo, to nie schodzi mu z twarzy. Taki już jest. Trochę mu tego zazdroszczę. Przeczuwałam, że jest ciężko. Dlatego chciałam się dziś uśmiechać, by wesprzeć, choć mi też niełatwo...

Wieczorem coś niecoś napisałam ukradkiem.
Chciałam podnieść na duchu, pokrzepić...
Bo przyjaciele muszą się wspierać.
Chwila rozmowy.
"(...) Dziękuję bardzo bardzo"
Napisane drukowanymi  literami.

12 września 2013

Relacje

"Przepraszam..."
Choć trudne, to od razu w sercu inaczej.
I czemu tyle zwlekałam?

Dobrze poznać nowe osoby, dla których On jest ważny.
I od razu najbliższy rok nie wygląda aż tak źle...

W mym sercu dzieje się coś dziwnego.
Coś w relacji z Jezusem, czego naprawdę nie rozumiem.

Byle do niedzieli/wtorku....

08 września 2013

.

Któż z ludzi rozezna zamysł Boży albo któż pojmie wolę Pana? / Mdr 9,13 /
Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto siebie samego, nie może być moim uczniem. Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem. / Łk 14, 26-27 /

- - - - -

Wróciłam.
Nie było to jakoś mega pokrzepiające, ale może owoce przyjdą później...
Wszystko wokół denerwowało, nawet niektórzy księża... szybko się męczyłam, nogi bolały i jeszcze mocno byłam osłabiona pod sam koniec... I uśmiech, na kóry nie miałam ochoty i śpiew radosny z klaskaniem, gdy serce przecież tak naprawdę martwe...
Tyle okazji do ofiary. I właśnie to wszystko ofiarowałam Jemu. Intencji było dużo.
Powierzyłam Mamie ten najbliższy rok... Powierzyłam też TĘ SPRAWĘ...
Przez chwilę przeszła mi myśl - dlaczego tyle za innymi prosiłam, a o sobie tak mało powiedziałam, o tak mało poprosiłam... Ale szybko się otrząsnęłam. I wszystko wróciło na swój tor.



I spotkałam Przyjaciela... Nie wiedziałam, jak się zachować. Część mnie chciała przeprosić, część obarczyć winą, część zlekceważyć, część powiedzieć coś mocno... Ale nic z tego. To przytulenie mnie rozwaliło... tak przy tylu osobach... wracałam potem z siostrą ze wspólnoty i chcąc schować emocje zaczęłam dużo nawijać. Dopiero, gdy się rozeszłyśmy i byłam już sama, czułam, że mogę się rozkleić... Dlaczego wszystko ostatnio niszczę? Ach, te emocje. I mogę się tłumaczyć, że trafiło na te dni, kiedy bywam wyjątkowo rozdrażniona... mogę się tak łatwo wytłumaczyć, usprawiedliwić... Ale co to da? Jak zwykle to nie ja pierwsza wyszłam z przebaczeniem. Czy kiedyś zrobię w tym chociaż minimalny krok i wyjdę choć trochę ze swojego zranionego ja? Chciałabym. Póki co, bardzo mi do tego daleko.

 - - - - -

I w domu:
Sąsiad: gdzie to się włóczyłaś w sobotę?
Ja: gdzieś. A co, nie mogę?
Sąsiad: nie no.. możesz.. I co, 'impreza' się udała?
Ja: no ba, oczywiście.
     Ech ...

06 września 2013

Swarzewo.

Od wtorku próbuję się pozbierać i wciąż nie mogę... Nie wiem, może potrzebuję więcej czasu, by sobie z tym poradzić...

Swarzewo. Wbrew wszystkiemu. Wbrew temu, że miałam zaangażować się w w codzienność, w pracę. Nie potrafię inaczej. Jest tyle intencji. No i jeszcze to, co mówił Papież w niedzielę.
Jutrzejsza pielgrzymka pasuje więc idealnie, połączona z postem - czuję, że muszę tam iść. Co prawda nie jest to daleko w porównaniu z pielgrzymką do Częstochowy, bo raptem dwa dni, jedynie coś koło 40 km w jedną stronę, ok. 80 km w obie, no ale... skoro wtedy czas nie pozwalał, to muszę cieszyć się z tego, co On daje mi teraz. A daje to. I nawet siostra idzie na nockę do pracy i w ciągu dnia może tym samym zostać przy robotnikach, więc mam możliwość, by swobodnie wyruszyć.
Chyba coś w tym jest...

Nieposłuszna znów?
Przykro mi.
Po prostu nie umiem inaczej.

Pamiętam o WAS!

03 września 2013

Pff.

Pękłam. Już po prostu nie mogłam...
Źle się dzieje już od długiego czasu. Nie umiem się ustabilizować.
Emocjonalnie i duchowo.
Bolą usłyszane słowa, boli to, że można w ogóle tak myśleć...
Boli, że wyszło, co wyszło.
Boli, że dużo rzeczy dawniej przemilczanych zostaje nagle wypomnianych.
Boli dobijanie leżącego.
Tak, zgadzam się gdzieniegdzie.
Ale w niewielu kwestiach dzisiaj.
Naprostować?
Bynajmniej nie dziś, bo emocje latają na lewo i prawo.




Nie odejdę. Nie ma mowy!