Strony

08 września 2013

.

Któż z ludzi rozezna zamysł Boży albo któż pojmie wolę Pana? / Mdr 9,13 /
Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto siebie samego, nie może być moim uczniem. Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem. / Łk 14, 26-27 /

- - - - -

Wróciłam.
Nie było to jakoś mega pokrzepiające, ale może owoce przyjdą później...
Wszystko wokół denerwowało, nawet niektórzy księża... szybko się męczyłam, nogi bolały i jeszcze mocno byłam osłabiona pod sam koniec... I uśmiech, na kóry nie miałam ochoty i śpiew radosny z klaskaniem, gdy serce przecież tak naprawdę martwe...
Tyle okazji do ofiary. I właśnie to wszystko ofiarowałam Jemu. Intencji było dużo.
Powierzyłam Mamie ten najbliższy rok... Powierzyłam też TĘ SPRAWĘ...
Przez chwilę przeszła mi myśl - dlaczego tyle za innymi prosiłam, a o sobie tak mało powiedziałam, o tak mało poprosiłam... Ale szybko się otrząsnęłam. I wszystko wróciło na swój tor.



I spotkałam Przyjaciela... Nie wiedziałam, jak się zachować. Część mnie chciała przeprosić, część obarczyć winą, część zlekceważyć, część powiedzieć coś mocno... Ale nic z tego. To przytulenie mnie rozwaliło... tak przy tylu osobach... wracałam potem z siostrą ze wspólnoty i chcąc schować emocje zaczęłam dużo nawijać. Dopiero, gdy się rozeszłyśmy i byłam już sama, czułam, że mogę się rozkleić... Dlaczego wszystko ostatnio niszczę? Ach, te emocje. I mogę się tłumaczyć, że trafiło na te dni, kiedy bywam wyjątkowo rozdrażniona... mogę się tak łatwo wytłumaczyć, usprawiedliwić... Ale co to da? Jak zwykle to nie ja pierwsza wyszłam z przebaczeniem. Czy kiedyś zrobię w tym chociaż minimalny krok i wyjdę choć trochę ze swojego zranionego ja? Chciałabym. Póki co, bardzo mi do tego daleko.

 - - - - -

I w domu:
Sąsiad: gdzie to się włóczyłaś w sobotę?
Ja: gdzieś. A co, nie mogę?
Sąsiad: nie no.. możesz.. I co, 'impreza' się udała?
Ja: no ba, oczywiście.
     Ech ...

2 komentarze:

  1. Dziękuję, że w tym jednym dniu mogłam Ci towarzyszyć... sama bym raczej nie poszła, a i poirytowanie na niektóre sprawy byłoby na pewno większe, gdyby nie ktoś obok, dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie zawsze dostajemy to co chcemy.Mimo wszystko gratuluję owoców.Bo z tego co przeczytałam to wywnioskowałam,że były

    OdpowiedzUsuń