Pękłam. Już po prostu nie mogłam...
Źle się dzieje już od długiego czasu. Nie umiem się ustabilizować.
Emocjonalnie i duchowo.
Bolą usłyszane słowa, boli to, że można w ogóle tak myśleć...
Boli, że wyszło, co wyszło.
Boli, że dużo rzeczy dawniej przemilczanych zostaje nagle wypomnianych.
Boli dobijanie leżącego.
Tak, zgadzam się gdzieniegdzie.
Ale w niewielu kwestiach dzisiaj.
Naprostować?
Bynajmniej nie dziś, bo emocje latają na lewo i prawo.
Nie odejdę. Nie ma mowy!
On wie jak jest, jak było i jak bęzie
OdpowiedzUsuńWystarczy.
Tylko On ma prawo nas ocenić... A zawsze jest Miłosierny.
Nie przejmuj się ludźmi i po prostu za Nim idź.
Dasz radę, tylko zaufaj i przetrawj ;)
OdpowiedzUsuńWspieram :*
OdpowiedzUsuń