Strony

08 stycznia 2014

Trudne rekolekcje. Bardzo trudne...
Widzę, że to, co tam przeżywałam będzie treścią całego tego roku, jeśli nie następnego.
W domu strasznie ciężko. Czasami chce się wyć, płakać, krzyczeć.
A dziś? Bezsilność, chęć poddania się.
Ale patrzę znów na Niego.
Jak niósł ten krzyż. Nie dlatego, że Mu kazali. A dlatego, że CHCIAŁ. Ze względu na mnie, moje zbawienie. Jednocześnie pełniąc wolę Ojca, dał poznać, że niesienie krzyża w ten sposób jak On niósł jest możliwe, gdy jest się w głębokiej relacji z Ojcem.


Jezu, pomóż mi nieść ten krzyż. Krzyż, który przytłacza, który, często myślę, że mnie zabija. Ucz mnie tej relacji z Bogiem, tej głębokiej, w pełni ufności i zawierzeniu Mu oraz Swojej wewnętrznej wolności, nawet jeśli po ludzku wydaje mi się, że i ode mnie ON pragnie czegoś szalenie wymagającego a zarazem wywracającego wszystko o 180 stopni.

1 komentarz:

  1. gdzieś kiedyś usłyszałam takie słowa: "Kogo kocham tego krzyżem doświadczam"
    Pamiętam w modlitwie. +

    OdpowiedzUsuń