Dziś...
"Wy będziecie się smucić, ale smutek wasz zamieni się w radość."
/J 16,20b/
Dzisiejszy Apel po raz kolejny niesamowity... Powiedziane było "za powołania kapłańskie i zakonne, za wszystkich powołanych do służby Bożej i za tych, którzy to powołanie zamierzają zrealizować - za wszystkich w semianariach i zgr. zakonnych, za tych, którzy przygotowują się do podjęcia tej drogi i za tych, którzy już na tę drogę weszli..."
Niby o wyświęaonych w najbliższą sobotę kapłanach, a czemu cała czwórka spojrzała w moją stronę?
Dziś nawet sam ks. proboszcz się do mnie pofatygował na Znak Pokoju. :)
Nie mniej chwilę przed Apelem: "nasza parafianka, jaka sławna, w gazecie" - gdybym mogła, to bym z chęcią usta co niektórym pozaklejała... Choć dziś roześmiało mnie: "Jak ci ikona ? Przynieś może na osiemnastą rano. To znaczy, co ja mówię, na osiemnastą albo rano.:)"
Komuś się chyba język plącze. :P Może warto zacząć chodzić spać o przyzwoitej porze, a nie po nocach pisać sms i potem głupoty gadać? :P
Coraz intensywniej powierzam Bogu przyszłych kapłanów i diakonów, bo... niedobrze się dzieje... Zły nie śpi... zatem prócz modlitwy wzięłam się za to, czego nie znoszę - za sprzątanie, za zadanie na zaliczenie z rachunkowości... Taka mała ofiara dodatkowo...
I choć zadanie mi wyszło, to do nauki dalej się nie przekonuję. Nie po to wyszłam, na jej ukończenie się nie umawiałam. Już w 2010 roku powiedziałam, że koniec z nauką, że ona nie dla mnie. Ale chyba już boję się cokolwiek mówić, bo znów obróci się to przeciwko mnie...
I zaraz potem przeczytałam Słowo na jutro :D
"...Przestań się lękać, a przemawiaj i nie milcz,
bo Ja jestem z tobą i nikt nie targnie się na ciebie, aby cię skrzywdzić..." /Dz 18, 9b-10/
Ciekawe :D
"Wy będziecie się smucić, ale smutek wasz zamieni się w radość... Także i wy teraz doznajecie smutku. Znowu jednak was zobaczę, i rozraduje się serce wasze, a radości waszej nikt wam nie zdoła odebrać. W owym zaś dniu o nic Mnie nie będziecie pytać..." / J 16,20b.22-23a/
Smutno cały czas. Tak naprawdę serce bardzo smutne. Czasem (często?) pojawia się uśmiech, ludzie wyłapują, zauważają, cieszą się. To z własnego wyboru się uśmiecham, chowając to co dla mnie strasznie trudne w sercu. Zostawiając Jemu i tylko Jemu, no i ks. Nie ukazywać nikomu. Nie zamierzam obarczać swoimi humorami. Co nie znaczy, że jest ok, że nie ma problemu. Nie jest w porządku. Ale nie muszę tego zdradzać na zewnątrz, skupiać na sobie uwagi, by uzyskać z czyjejś strony pocieszenie, żebrać o zainteresowanie. Już nie muszę. Gdzieś tam w środku wierzę i ufam, że prędzej czy później moje serce się rozraduje. Bo czasem nic poza wiarą nie zostaje... Nie pozostaje nic poza wiarą, nadzieją i miłością... Ostatnio dotykam tego bardzo mocno.
-----
Jutro też...
stacja kolejowa: W. :) Odwiedzinki. By spotkać się, porozmawiać :) Zwłaszcza, że nieco czasu jest, prace oddane, do egzaminów jeszcze trochę. A rozmowa baaaaaardzo się przyda ;)
Dzięki za spotkanko :))) Za rozmowę, za modlitwę za mnie, gdy ja tak u kratek konfesjonału... :), za wspólną Mszę świętą, za uśmiech, za... wszystko :)
OdpowiedzUsuńZ modlitwą, ja ;)
Ja też Ci dziękuję, Ty wiesz... :*
Usuń