Strony

06 maja 2012

Prywatne święto...

Ten dzień nie jest jak każdy inny... Ktoś powie, że po prostu niedziela... Ktoś, że wyparte niedzielą nieoficjalnie święto świętych Filipa i Jakuba... A ja napiszę, że imieniny Judyty...
Dziś dla mnie istotna data...
1. Mogłabym świętować we wspaniałych okolicznościach, ale nie świętuję...
2. Skończył się też tydzień modlitw o powołania...
"O odwagę, niepodzielne serce, chęć poświęcenia Bogu..." - itp...
- to wszystko jest, i co z tego, skoro nieosiągalne..?

Może taki dzień dla kogoś nic nie znaczy, ale dla mnie znaczy bardzo wiele...
Tak sobie po cichu z Jezusem dziś świętuję...
Takie małe, prywatne święto...
Z Nim...
Tylko On i ja.
J i J... :)
Deszcz... jak dobrze, że w deszczu nie widać łez...
I nawet wie, kiedy padać...
Wysłałam ostatnio sms z prośbą o modlitwę.
Trochę nie ogarniam ostatnich sytuacji, zdarzeń, słów.
Niewiele rozumiem z tego wszystkiego...
Zamęt na całego...
Przywitałam ponownie konfesjonał z bliska...
wiem, że to była ucieczka w spowiedź, ale...
usłyszane: "Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony" - podniosło...

A poza konfesjonałem usłyszane...
"Wtul się w płaszcz Maryi, Ona będzie ci pociechą i osuszy twoje łzy. Może Pan Bóg zaprasza cię do jeszcze głębszej więzi z Nią. Buduj z Nią relację, a wszystko zacznie się układać. Ona jest ci teraz bardzo potrzebna i szczególnie teraz dana w obecnych trudach. Zobacz, akurat zaczął się maj. To miesiąc dla Ciebie. Twój miesiąc. Nic nie dzieje się bez przyczyny. Ona da ci to, czego Ci teraz potrzeba i pomoże, ponaprawia... Uciekaj się do Niej, ukryj w Jej ramionach, a zobaczysz, że wszystko stanie się prostsze..."

Gdzieś przy tych słowach jakaś łza kręciła się w oku...
Pomyślałam, by zmobilizować się i szybko na kursie wyrobić, by na 21:00 zdążyć na Apel z różańcem. Trochę to trudne, ale wczoraj się udało. To tak od zewnętrznej strony, a wewnątrz sam na sam z Nią będę pielęgnowała tę relację taką osobistą, indywidualną, wiadomą jedynie nam.

Wtulam się więc w Ciebie, Maryjo, moja Mamo, Siostrzyczko... Chcę tak trwać i trwać nieustannie... Z Tobą, przy Tobie mogę czuć się bezpiecznie... Otrzyj łzy, bądź wsparciem, pociechą, umocnieniem... wspomagaj każdego dnia...

I oczywiście Ewangelia...
"Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym, który uprawia. Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy. Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was. Wytrwajcie we Mnie, a Ja będę trwał w was. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie - o ile nie trwa w winnym krzewie - tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie. Ja jestem krzewem winnym, wy - latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i płonie. Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni. Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami."
W ubiegłym roku napisałam w związku z tą Ewangelią wiersz...
Ale niestety gdzieś się zagubił... Więc nie przytoczę...

Pomóż mi trwać w Tobie i przynosić dobry, obfity owoc... Doświadczam ostatnio bardzo mocno, że bez Ciebie NIC nie mogę... Kompletnie... Zależność od Ciebie... Ucz mnie tego... Niech nic mnie nie odłączy od Ciebie!...

5 komentarzy:

  1. a wiesz, jak zajrzałam w kalendarz to pomyślałam o Tobie... ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Najlepszego... szczególnie wytrwałości :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Trwania przy wartościach mimo przeciwności życzę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Najlepszego przepraszam,że dzień po :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki, dziewczyny ;)

    OdpowiedzUsuń