Dziś dla mnie istotna data...
1. Mogłabym świętować we wspaniałych okolicznościach, ale nie świętuję...
2. Skończył się też tydzień modlitw o powołania...
"O odwagę, niepodzielne serce, chęć poświęcenia Bogu..." - itp...
- to wszystko jest, i co z tego, skoro nieosiągalne..?
Może taki dzień dla kogoś nic nie znaczy, ale dla mnie znaczy bardzo wiele...
Tak sobie po cichu z Jezusem dziś świętuję...
Takie małe, prywatne święto...
Z Nim...
Tylko On i ja.
J i J... :)
Deszcz... jak dobrze, że w deszczu nie widać łez...
I nawet wie, kiedy padać...
Wysłałam ostatnio sms z prośbą o modlitwę.
Trochę nie ogarniam ostatnich sytuacji, zdarzeń, słów.
Niewiele rozumiem z tego wszystkiego...
Zamęt na całego...
Przywitałam ponownie konfesjonał z bliska...
wiem, że to była ucieczka w spowiedź, ale...
usłyszane: "Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony" - podniosło...
A poza konfesjonałem usłyszane...
"Wtul się w płaszcz Maryi, Ona będzie ci pociechą i osuszy twoje łzy. Może Pan Bóg zaprasza cię do jeszcze głębszej więzi z Nią. Buduj z Nią relację, a wszystko zacznie się układać. Ona jest ci teraz bardzo potrzebna i szczególnie teraz dana w obecnych trudach. Zobacz, akurat zaczął się maj. To miesiąc dla Ciebie. Twój miesiąc. Nic nie dzieje się bez przyczyny. Ona da ci to, czego Ci teraz potrzeba i pomoże, ponaprawia... Uciekaj się do Niej, ukryj w Jej ramionach, a zobaczysz, że wszystko stanie się prostsze..."
Gdzieś przy tych słowach jakaś łza kręciła się w oku...
Pomyślałam, by zmobilizować się i szybko na kursie wyrobić, by na 21:00 zdążyć na Apel z różańcem. Trochę to trudne, ale wczoraj się udało. To tak od zewnętrznej strony, a wewnątrz sam na sam z Nią będę pielęgnowała tę relację taką osobistą, indywidualną, wiadomą jedynie nam.
Wtulam się więc w Ciebie, Maryjo, moja Mamo, Siostrzyczko... Chcę tak trwać i trwać nieustannie... Z Tobą, przy Tobie mogę czuć się bezpiecznie... Otrzyj łzy, bądź wsparciem, pociechą, umocnieniem... wspomagaj każdego dnia...
I oczywiście Ewangelia...
"Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym, który uprawia. Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy. Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was. Wytrwajcie we Mnie, a Ja będę trwał w was. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie - o ile nie trwa w winnym krzewie - tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie. Ja jestem krzewem winnym, wy - latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i płonie. Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni. Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami."
W ubiegłym roku napisałam w związku z tą Ewangelią wiersz...
Ale niestety gdzieś się zagubił... Więc nie przytoczę...
Pomóż mi trwać w Tobie i przynosić dobry, obfity owoc... Doświadczam ostatnio bardzo mocno, że bez Ciebie NIC nie mogę... Kompletnie... Zależność od Ciebie... Ucz mnie tego... Niech nic mnie nie odłączy od Ciebie!...
Tak sobie po cichu z Jezusem dziś świętuję...
Takie małe, prywatne święto...
Z Nim...
Tylko On i ja.
J i J... :)
Deszcz... jak dobrze, że w deszczu nie widać łez...
I nawet wie, kiedy padać...
Wysłałam ostatnio sms z prośbą o modlitwę.
Trochę nie ogarniam ostatnich sytuacji, zdarzeń, słów.
Niewiele rozumiem z tego wszystkiego...
Zamęt na całego...
Przywitałam ponownie konfesjonał z bliska...
wiem, że to była ucieczka w spowiedź, ale...
usłyszane: "Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony" - podniosło...
A poza konfesjonałem usłyszane...
"Wtul się w płaszcz Maryi, Ona będzie ci pociechą i osuszy twoje łzy. Może Pan Bóg zaprasza cię do jeszcze głębszej więzi z Nią. Buduj z Nią relację, a wszystko zacznie się układać. Ona jest ci teraz bardzo potrzebna i szczególnie teraz dana w obecnych trudach. Zobacz, akurat zaczął się maj. To miesiąc dla Ciebie. Twój miesiąc. Nic nie dzieje się bez przyczyny. Ona da ci to, czego Ci teraz potrzeba i pomoże, ponaprawia... Uciekaj się do Niej, ukryj w Jej ramionach, a zobaczysz, że wszystko stanie się prostsze..."
Gdzieś przy tych słowach jakaś łza kręciła się w oku...
Pomyślałam, by zmobilizować się i szybko na kursie wyrobić, by na 21:00 zdążyć na Apel z różańcem. Trochę to trudne, ale wczoraj się udało. To tak od zewnętrznej strony, a wewnątrz sam na sam z Nią będę pielęgnowała tę relację taką osobistą, indywidualną, wiadomą jedynie nam.
Wtulam się więc w Ciebie, Maryjo, moja Mamo, Siostrzyczko... Chcę tak trwać i trwać nieustannie... Z Tobą, przy Tobie mogę czuć się bezpiecznie... Otrzyj łzy, bądź wsparciem, pociechą, umocnieniem... wspomagaj każdego dnia...
I oczywiście Ewangelia...
"Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym, który uprawia. Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy. Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was. Wytrwajcie we Mnie, a Ja będę trwał w was. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie - o ile nie trwa w winnym krzewie - tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie. Ja jestem krzewem winnym, wy - latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i płonie. Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni. Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami."
W ubiegłym roku napisałam w związku z tą Ewangelią wiersz...
Ale niestety gdzieś się zagubił... Więc nie przytoczę...
Pomóż mi trwać w Tobie i przynosić dobry, obfity owoc... Doświadczam ostatnio bardzo mocno, że bez Ciebie NIC nie mogę... Kompletnie... Zależność od Ciebie... Ucz mnie tego... Niech nic mnie nie odłączy od Ciebie!...
a wiesz, jak zajrzałam w kalendarz to pomyślałam o Tobie... ;)
OdpowiedzUsuńNajlepszego... szczególnie wytrwałości :)
OdpowiedzUsuńTrwania przy wartościach mimo przeciwności życzę.
OdpowiedzUsuńNajlepszego przepraszam,że dzień po :)
OdpowiedzUsuńDzięki, dziewczyny ;)
OdpowiedzUsuń