Strony

18 października 2012

Byle do wtorku.

Wtorkowe wspólne rozeznawanie z księdzem ze wspólnoty z Gdańska... Za bardzo byłam na nie, za bardzo uciekałam, z czego nie ma nic dobrego... No i uspokoił, że "ale nie wszystkie się tym zajmują"... "Tamta jedna, którą znam, służy czynnie. A Ty będziesz od... modlitwy! :) (...) Zimą jest tam pięknie! (...) Będziesz ładnie wyglądała w ich kolorach."

Miałam ochotę powiedzieć, że każda jest od modlitwy, że może i zimą jest tam ładnie, ale nie wiadomo czy będzie tam wtedy śnieg, no i ich barwy w ogóle mi się nie podobają. Miałam ochotę dogryźć, bo trochę drażni mnie to, że on jest pewny tego miejsca dla mnie, choć jeszcze tam nie byłam, nie pojechałam, nie rozmawiałam... A ja nie wiem... Choć i tak trzymam się wersji, że jadę tam tylko tak rekolekcyjnie...
Tymczasem też się trochę pośmialiśmy, pogadaliśmy o piłce nożnej, powspominaliśmy dawny wspólny wyjazd, wspólnych znajomych... Fajnie tak.

Powiedziałam sobie, że jadę i czuję, że spadł ze mnie ciężar...
Wracałam z uśmiechem mimo padającego deszczu. Nie przeszkadzał...
Ale gdy tylko wróciłam do domu, znów.... i sił, i słów brakuje...

Rozprawa sądowa z głowy, teraz musimy czekać na uprawomocnienie... A potem kolejne załatwianie... Wszystko przeciąga się w czasie... A ja już psychicznie czasem nie daję rady...Wczoraj ujrzałam dziecko, które szło z rodzicami trzymane za ręce... I zatęskniłam za tatą, za mamą... Ale oni już są TAM, z Nim... więc powinnam się cieszyć, a jednak jakaś część mnie nie potrafi... O ile z sytuacją dotyczącą taty się pogodziłam, tak z tą o mamie... chyba jeszcze nie potrafię... zbyt świeże...  Choć dzięki Niemu jakoś niosę to wszystko...
-----
Wysłałam życzenia kierownikowi, spytałam o możliwość rozmowy na początku listopada zgodnie z tym, jak mówił, że wtedy się uda, ale... odpowiedzi znów brak. Nie wiem, co się dzieje... Co On tym pokazuje... Już od tak dawna prowadził, a teraz... Hmm.. Nie chcę być sama... Potrzebuję kogoś, który z Jego pomocą mnie przez to wszystko przeprowadzi...

Adoracja... Zbierałam siły... Zmówiłam Nieszpory... Potem Eucharystia... On we mnie... Promyczek radości. Byle do wtorku.

2 komentarze:

  1. może będzie jak ze mną? Jechałam rekolekcyjnie, tylko dla świętego spokoju a wróciłam z pokohem w sercu i przyjęciem:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja to mówię byle do weekendu...Te sprawdziany...Bu!

    OdpowiedzUsuń