Strony

01 października 2012

Wspomnienia.

Od wczoraj przydołowałam... Wczoraj obchodziło się "u nas" piękny dzień... A dziś świętowało się ciąg dalszy... Zatęskniłam... Bo tymczasem dla mnie teraz to już nie uroczystość.. a tylko wspomnienie...
Od strony emocji poległam... Łzy nawet po wyjściu z pociągu... Nie spodziewalam się homilii w kościele o dziewczynie, składającej tego dnia śluby, co prawda w całkiem innej wspólnocie, ale i tak... ledwo się trzymałam... Wróciłam, schowałam się pod kołdrę i zaczęłam czytać książkę... Dziś nie pojechałam tam rano na Mszę. Chciałam, ale nie potrafiłam. Złość, żal, poczucie odrzucenia wzięło górę. Nie chcę się pchać, gdzie mnie nie chcą... Choć trudno mi, bo to jedyne miejsce w pobliżu, gdzie można było naprawdę świętować... Dzisiejszy dzień więc też spędzony z książką pod ręką... Bo co innego mam robić... Rok temu tego dnia dostałam fajną pokutę... Zrealizowałam ją tylko częściowo, bo ślubów nie doczekały...
Sknociłam. A teraz... jedyne, co mi przez myśl przechodzi, to...
"(...) Dla mnie ukryty żyjesz w Hostii białej,
 ja też dla Ciebie pragnę żyć ukryta.
 Bo samotności pragną miłujący,
 by dzień i noc wciąż trwać serce przy sercu (...)"


Tylko tyle czy aż tyle? Nie wiem...

Nie radzę sobie ze wspomnieniami.
Uciekam. Beskidzkie rekolekcje już na mnie czekają...

1 komentarz:

  1. Trzymaj się Go mocno, On pomaga radzić sobie ze wspomnieniami...

    OdpowiedzUsuń