Dzisiejszy dzień spokojny. Nic nie zapowiadało tego, co się wydarzy. Jak zwykle Pan Bóg mnie zaskoczył... :)
Pojechałam do ojców na Mszę. Pod kościołem stało kilka współsióstr ze wspólnoty. Po chwili rozmowy weszłyśmy do środka. Po zakończonej Eucharystii tradycyjnie był Apel. I nagle jedna z nich zwyczajem pielgrzymkowym złapała mnie za rękę, ja podałam drugiej, ona kolejnej. Fajnie tak :) Dzięki temu Apel nie dłużył mi się w ogóle ;)
Na korytarzu czekałyśmy, bo jedna z nas miała sprawę do swojego kierownika. I w pewnym momencie podeszłam na rozmowę i ja. Rozmowa zakończona modlitwą wstawienniczą.
Dużo pokoju i pomoc w dalszym rozeznaniu pod względem czasu.
Na chwilę obecną jednorazowe, a co dalej?
Ty, Panie, wiesz.
Panie, jesteś wspaniały. Nie wiem, czy to TEN. Nie wiem. Na razie o to nie pytam. Po prostu dziękuję za to pokrzepienie modlitwą przed Tobą. Za przypomnienie, że co innego emocje, a co innego wola i decyzja. Za zawierzenie mnie Tobie i Twojej Matce, jako Tej, która jest Matką każdego powołania. Za zawierzenie Tobie mojego powołania.
I za to, że nie tylko te przemyślane, przemodlone decyzje są dobre. Bo ta dzisiejsza rozmowa była bardzo spontaniczna. I na pewno nie uważam, że jakościowo ta sytuacja była gorsza od tych zaplanowanych ;) O nie ;)
Boże Ojcze, o jedno dziś proszę - o wierność mojemu powołaniu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz