Strony

10 grudnia 2011

Przepraszam...

Przyjaźń jest silniejsza od śmierci.Przyjaciel to ktoś, kto potrafi kochać w sposób tak wierny i ofiarny, że troskę o drugą osobę stawia wyżej niż własne życie. "Nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich." Być przyjacielem to znaczy czynić dla drugiej osoby znacznie więcej niż to, co jest niezbędne, obowiązkowe czy co wynika ze zwykłej wrażliwości. Być przyjacielem to czynić to, na co nie zdobyłby się żaden inny człowiek. Przyjaźń nie jest dostępna dla egoistów, dla ludzi wygodnych, leniwych czy troszczących się głównie o własne interesy. Wymaga bowiem poświęcenia i ofiarności. Wymaga fantazji miłości. Wymaga inicjatywy, wysiłku i wyrzeczenia. Prawdziwa przyjaźń jest zawsze jakąś formą oddawania życia "na raty". Jest formą stawania się zdumiewająco bezinteresownym darem dla innych.Przyjaciel to ktoś, kto potrafi podarować mi nie tylko to, co posiada, ale także to, kim jest.

Dla przyjaciela jestem jedynym skarbem.
Przyjaźń to coś niezwykłego dlatego, że przyjaciel traktuje drugiego człowieka jako skarb, który nie może być wymieniony na nic większego. Moja radość sprawia przyjacielowi większą radość niż jego własna. Prawdziwa przyjaźń jest nieodwołalna. Skoro bowiem dla przyjaciela drugi człowiek jest bezcennym skarbem, to nie może pojawić się taka sytuacja, wydarzenie czy osoba, która sprawi, że przyjaciel wycofa swoją przyjaźń. Ponieważ dla przyjaciela jestem bezcennym skarbem, to nigdy nie zrobi on czegoś, co jest dla mnie niedobre lub co mogłoby wyrządzić mi krzywdę. Przyjaciel nigdy nie zaproponuje mi czegoś, co byłoby niezgodne z moimi wartościami czy ideałami. Przyjaźń to niezwykły sejf miłości, w którym człowiek może znaleźć skuteczne schronienie dla siebie i dla swoich ideałów i aspiracji.
Dla przyjaciela jestem kimś tak cennym, jakbym był jedyną osobą na świecie."

No właśnie.. Prawdziwa przyjaźń jest nieodwołalna...


Z wczorajszej liturgii:
"Jam jest Pan, twój Bóg
pouczający cię w tym, co pożyteczne,
kierujący tobą na drodze, którą kroczysz.
O gdybyś zważał na me przykazania,
stałby się twój pokój jak rzeka,
a sprawiedliwośc twoja jak morskie latorośle.
Nigdy by nie usunięto ani wymazano
twego imienia przed mego oblicza!"

Przepraszam Cię za mój bunt, nieakceptację rzeczywistości i nieufność co do Twego prowadzenia... Rozumiem Twe mocne postępowanie względem mnie... Wiem, że gdybym była Ci posłuszna,miałabym w sobie pokój... A tak... zamęt za zamętem i jakieś takie otępienie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz